Stefan Rowecki (1895-1944) od lat młodzieńczych spędzonych w rodzinnym Piotrkowie, związany był ze skautingiem. W okresie studiów w Szkole Mechaniczno–Technicznej w Warszawie działał w Polskich Drużynach Strzeleckich. Na organizowanych przez tą organizację kursach zdobywał wiedzę z zakresu broni i materiałów wybuchowych oraz fortyfikacji i umocnień polowych. Tam ukończył też kurs podoficerski i oficerski. Od sierpnia 1914 r. służył w I Brygadzie Legionów. Wtedy publikował już swe pierwsze artykuły popularnonaukowe z zakresu wojskowości.
Po odzyskaniu niepodległości szybko awansował. Pracował jako szef sekcji planów i sekcji ogólnej Ścisłej Rady Wojennej. Od 1923 r. pełnił funkcję kierownika Wydziału Naukowo–Wydawniczego i zastępcy szefa Wojskowego Instytutu Wydawniczego w Warszawie. W tym czasie powstały liczne artykuły, opracowania i tłumaczenia dotyczące myśli wojskowej polskiej i obcej. W czasie przewrotu majowego pozostał bierny. W latach 1930–1935 dowodził 55 pułkiem piechoty w Lesznie Wielkopolskim, następnie w latach 1935–1938 brygadą Korpusu Ochrony Pogranicza „Podole”. Kolejnym zadaniem było tworzenie od podstaw Warszawskiej Brygady Pancerno Motorowej i objęcie jej dowództwa. Jak wynika z przytoczonych powyżej informacji dotyczących przebiegu służby wojskowej Roweckiego, była ona dość różnorodna. Obok doświadczeń nabytych podczas dowodzenia kolejnymi oddziałami, cenne okazały się również te związane z pracą naukową i działalnością publicystyczną. Wiele spośród publikacji Roweckiego, to prace dotyczące obcej myśli wojskowej. Dotykają one zagadnień strategii i taktyki działania, wykorzystania tak zwanych broni nowoczesnych w tym między innymi oddziałów pancernych i samochodowych. Fakt ten być może wpłynął na decyzję o nominacji Roweckiego na organizatora i dowódcę drugiej w ówczesnym Wojsku Polskim jednostki szybkiej, jaką w założeniu miała być Warszawska Brygada Pancerno Motorowa. Dlaczego zadanie to zlecono właśnie Roweckiemu? Jakie czynniki mogły mieć wpływ na obsadę tego stanowiska? Dokładna odpowiedź na te pytania nie jest możliwa. Proces decyzyjny w wypadku takich nominacji jest bowiem zawsze złożony. Obok czynników stricte formalnych, takich jak merytoryczne i praktyczne przygotowanie do sprawowania określonej funkcji czy opinia o dotychczasowym przebiegu służby, równie ważne są wzajemne, często nieformalne relacje między przełożonymi i podkomendnymi.
Sam zainteresowany twierdził, że decyzja ta była dla niego zaskoczeniem i wolałby raczej objąć dowództwo nad dywizją piechoty. Niemniej jednak podobną propozycję otrzymał Rowecki już wcześniej. W 1938 r. zaproponowano mu objęcie dowództwa w 10 Brygadzie Kawalerii Zmotoryzowanej – pierwszej w Wojsku Polskim tzw. jednostce szybkiej. Wówczas odmówił. W czerwcu 1939 r. zachęcany przez ministra Kasprzyckiego, który sprawę tę traktował jako honorową, nie bez obaw wyraził zgodę.
Wkrótce po przyjęciu nominacji, Rowecki przystąpił do tworzenia korpusu dowódczego. We wnioskach kierowanych do Biura Personalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych prosił o skierowanie do służby w nowo formowanej jednostce oficerów, których znał ze swej wcześniejszej służby w 55 pułku piechoty w Lesznie Wielkopolskim, brygadzie KOP „Podole” w Czortkowie i 2 Dywizji Piechoty Legionów w Kielcach. Domagał się też zwiększenia o 30 % stanu oficerów, podoficerów i szeregowych dla 1 pułku strzelców konnych oraz o około sześćdziesięciu podoficerów dla dywizjonu rozpoznawczego. Dobierał do współpracy oficerów sprawdzonych, najzdolniejszych i najbardziej pracowitych, o których wartości był dobrze przekonany.
Rowecki zaproponował ponadto aby wzmocnić brygadę najlepszymi kierowcami wybranymi ze wszystkich oddziałów motorowych. Oczekiwał na przydział sześćdziesięciu do osiemdziesięciu szoferów. Proponował także udzielenie kredytu na zatrudnienie sześćdziesięciu do stu dwudziestu doświadczonych kierowców cywilnych oraz pewnej liczby mechaników samochodowych. Propozycja została zaakceptowana i wdrożona do realizacji. Mimo wszystko były to jednak tylko półśrodki. Większość kierowców zdobywała doświadczenie i doskonaliła swoje umiejętności dopiero w czasie wrześniowych walk.
W stosunku do swoich podkomendnych Rowecki wymagał niemal bezgranicznego zaangażowania zarówno jeśli chodzi o sprawy organizacyjne jak również wyszkolenie. Wydaje się, że właśnie to zdecydowane, bezkompromisowe stanowisko było przyczyną nienajlepszych relacji między dowódcą a podkomendnymi.
Pokonując liczne trudności dowódca brygady zdołał uzyskać przydziały dla około 5 tysięcy żołnierzy, w tym 216 oficerów. Mimo realnego zagrożenia ze strony Niemiec, zdecydowano się początkowo na formowania jednostki na stopie pokojowej obejmującej 75% etatów wojennych. Decyzję o rozbudowie brygady do etatów wojennych podjęto dopiero w połowie sierpnia. Czas zakończenia organizacji wyznaczono na 20 sierpnia. Zdaniem Roweckiego było to działanie spóźnione i w zasadzie niemożliwe do wykonania. Jednostka jako nowo formowana nie posiadała bowiem wyszkolonych rezerw mobilizacyjnych, które mogłyby zostać użyte w celu szybkiego uzupełnienia jej do etatu wojennego. Warszawska Brygada Pancerno Motorowa stanowiła odwód Naczelnego Wodza. Nie przewidywano jej użycia w żadnych konkretnych działaniach na czas ewentualnego konfliktu zbrojnego. Wszelkie wytyczne sprowadzały się w zasadzie do lakonicznego określenia, że ma ona powstrzymywać i opóźniać działania tzw. wojsk szybkich nieprzyjaciela.
W pierwszych dniach wojny brygada nie brała bezpośredniego udziału w walce. Wybuch wojny zastał ją jeszcze na etapie formowania i organizacji. W związku ze spodziewanymi nalotami niemieckimi na Warszawę, Rowecki zgodnie z zaleceniem ministra spraw wojskowych, wydał rozkaz o przegrupowaniu brygady.
3 września jednostka pozostająca w dyspozycji Naczelnego Wodza otrzymała rozkaz zorganizowania obrony na Wiśle na odcinku od Dęblina do Solca. 4 września weszła w skład nowo utworzonej Armii „Lublin”. 6 września do brygady dołączył 2 damot. 10 września na linii Wisły, na odcinku bronionym przez brygadę, dostrzeżono oddziały niemieckie z 14 i 4 Dywizji Piechoty. 13 września brygada siłami 1 pułku strzelców konnych wraz z kompanią czołgów lekkich wykonała natarcie w kierunku Annopola na siły niemieckie, które przekroczyły Wisłę w tym rejonie. Niemcy wycofali się w kierunku Wisły. Natarcie to, pomimo powodzenia, zostało zatrzymane rozkazem dowódcy brygady. Rozpoczęła ona odwrót w ogólnym kierunku na Lwów wraz z całą Armią „Lublin”.
16 września brygada wspólnie z innymi jednostkami Armii „Lublin” i częścią Armii „Kraków” została okrążona na zachód od Tomaszowa Lubelskiego. W nocy z 16 na 17 września przeszła przez Krasnobród w kierunku miejscowości Zielone aby wejść do pierwszej bitwy pod Tomaszowem Lubelskim.
20 września dowódca brygady wobec braku możliwości dalszej walki wydał polecenie zniszczenia sprzętu ciężkiego i przebijania się na własną rękę - był to koniec istnienia brygady. Około godziny 10.00 gen. Piskor podjął decyzję o przerwaniu walki.
Wydaje się, że była to jedyna racjonalna decyzja jaką można było podjąć w tej sytuacji. Siły polskie stłoczone było na stosunkowo niewielkiej powierzchni i pozbawione jakiejkolwiek możliwości manewru. Zgrupowanie, w którego skład wchodziły niemal dwie armie, 20 września stanowiło równowartość zaledwie jednej dywizji piechoty. Do tego dodać należy, że kończyły się zapasy amunicji, możliwości zdobyci żywności były bardzo ograniczone, a niemal cały sprzęt uległ zniszczeniu. Walki na Lubelszczyźnie doprowadziły do rozbicia i zniszczenia Warszawskiej Brygady Pancerno Motorowej. Wielu rannych i tych, którym nie udało wydostać się z okrążenia, dostało się do niewoli niemieckiej. Większość z tych, którzy zdołali wydrzeć się z kotła, jeśli pozostało w kraju, podejmowało walkę w szeregach Armii Krajowej. Inni, różnymi drogami próbowali przedostać się na zachód Europy. Do tradycji Warszawskiej Brygady Pancerno Motorowej nawiązywała m.in. 2 Warszawska Dywizja Pancerna walcząca we Włoszech oraz 10 brygada kawalerii pancernej walcząca we Francji. Ponadto żołnierze wywodzący się z brygady Roweckiego walczyli w Norwegii, a także pełnili służbę w oddziałach polskich w Wielkiej Brytanii skąd jako cichociemni przerzucani byli do okupowanego kraju. Po zakończeniu II wojny światowej niektórzy spośród żołnierzy brygady zdecydowali się na podjęcie służby w ludowym Wojsku Polskim.
Warszawska Brygada Pancerno – Motorowa była drugim obok 10 BKZmot. pancernym związkiem szczebla taktycznego. Obydwie jednostki ustępowały jednak znacznie niemieckim dywizjom pancernym zarówno pod względem liczebności, jakości i ilości sprzętu, jak też pod względem poziomu wyszkolenia żołnierzy. Żadna z jednostek nie została użyta w charakterze jednostki szybkiej samodzielnie w celu przełamania obrony niemieckiej. O ile 10 BKZmot. otrzymała samodzielne zadanie i wypełniła je nienajgorzej, to Warszawska Brygada Pancerno Motorowa wykonywała jedynie rozkazy przełożonych wyższego szczebla. Wykorzystana została głównie jako wsparcie dla oddziałów piechoty. Podczas walk na Lubelszczyźnie brygada Roweckiego wykazała niewielkie walory bojowe. Rozdrobnienie oddziałów do szczebla kompanii i szwadronów sprawiło, że brak było im dostatecznej siły przebojowej. Tym samym nie były one zbyt skuteczne. Dały również o sobie znać słabe wyszkolenie, brak zgrania pododdziałów, a także kłopoty z zaopatrzeniem w paliwo. Ponadto słaba koordynacja działań, problemy z łącznością oraz wprowadzenie jednostki do działań bez należytego rozpoznania, sprawiły, że zadania stawiane przed brygadą były w praktyce niewykonalne lub też realizowane były ze znacznym opóźnieniem.
Kilkumiesięczna przygoda Roweckiego z nowym typem formacji wojskowej zakończyła się niepowodzeniem. Nie wpłynęło to jednak na dalsze losy piotrkowianina, który nie złożył broni ale szukał sposobów aby swą wiedzę i doświadczenie wykorzystać „pro publico bono”. Szansę taką widział w działalności konspiracyjnej. Po udanej próbie przedostania się do Warszawy, już 5 października 1939 r. został zastępcą komendanta Służby Zwycięstwu Polski. W tym samym roku został komendantem Obszaru Warszawskiego Związku Walki Zbrojnej, a następnie całego obszaru Polski pod okupacją niemiecką – 30 czerwca 1940 został komendantem głównym ZWZ i dowódcą Sił Zbrojnych w Kraju.
W grudniu 1940 z polecenia Roweckiego, w Biurze Informacji i Propagandy utworzono specjalną komórkę „N” , która zajmowała się dywersją, wojną psychologiczną i propagandą, wymierzoną przeciwko okupantowi niemieckiemu. Rowecki cyklicznie informował Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie o rezultatach działalności akcji N. Warto nadmienić, że kwestiami wykorzystania propagandy interesował się Rowecki jeszcze w okresie międzywojennym, czego efektem było m.in. wydanie w 1932 r. publikacji pt. „Propaganda jako środek walki”.
Pod koniec 1941 r. Rowecki doprowadził do utworzenia organizacji „Wachlarz”. Doprowadził do połączenia najważniejszych organizacji konspiracyjnych w kraju w jednolite wojsko podziemne, od 1942 r. występujące jako Armia Krajowa. 14 lutego 1942 r. został komendantem głównym Armii Krajowej, do restrukturyzacji której przyczynił się m.in. poprzez usprawnienie systemu dowodzenia. Od 1942 r. po uzyskaniu zgody na prowadzenie walki zbrojnej w ograniczonym wymiarze, nadzorował przygotowanie planu powstania powszechnego, jakie Polskie Państwo Podziemne zamierzało przeprowadzić w końcowym etapie wojny.
Owocna praca konspiracyjna przerwana została aresztowaniem 30 czerwca 1943 r., które było wynikiem denuncjacji „Grota” przez agentów Gestapo ulokowanych w wywiadzie AK. Rowecki został przewieziony do siedziby Gestapo przy alei Szucha 25, a później przetransportowany samolotem do Berlina. Tam stanowczo odrzucił niemiecką propozycję współpracy. W połowie lipca 1943 r. został osadzony w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, jako tzw. „więzień honorowy”. Według powojennych ustaleń historyków, tam również został zamordowany między 2 a 7 sierpnia 1944 r. Przyjmuje się, że już 1 sierpnia 1944 r., Heinrich Himmler, na wieść o wybuchu powstania warszawskiego nakazał niezwłoczne zgładzenie Stefana Roweckiego.
Jednak czy doszłoby do wybuchu powstania warszawskiego, gdyby Grot dłużej pozostawał Komendantem Głównym AK? Nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Warto jednak przytoczyć kilka istotnych informacji. Rowecki jeszcze w 1928 r. opublikował opracowanie pt. „Walki uliczne”. Prawdopodobnie liczył się więc z tym jakie mogą być konsekwencje wywołania powstania zbrojnego w mieście, a zwłaszcza w tak dużym mieście jakim była okupowana Warszawa. Warto przytoczyć też fakt, że już w chwili objęcia funkcji komendanta ZWZ, gen. Stefan Rowecki „Grot”, sceptycznie nastawiony był do idei walki partyzanckiej widząc w niej źródło nieszczęść ludności cywilnej. W liście z 15 kwietnia 1940 r. określił działania prowadzone przez majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” mianem „niepoczytalnych”. Obciążył jednocześnie dowódcę Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego odpowiedzialnością za represje niemieckie wobec ludności cywilnej. Wobec dwukrotnego niewykonania rozkazu rozwiązania oddziału przez majora, Rowecki zajął następujące stanowisko: „Hubala ścigam, chcę go wysłać za granicę, w przyszłości oddam go pod sąd”.
Jednak już od 1942 r. Rowecki nadzorował opracowanie planu powstania powszechnego, jakie Polskie Państwo Podziemne zamierzało przeprowadzić w końcowym etapie wojny. Czy gdyby uniknął aresztowania, powstanie wybuchłoby w innym terminie, w innym miejscu? A może nie wybuchłoby wcale? Pytanie to pozostanie raczej bez jednoznacznej odpowiedzi…
Paweł Kendra
18 września 2017
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz