z naszego archiwum
Kto dziś z wszelakich wierchuszek, na co dzień, pamięta nieokiełznaną nadzieję polskiego Sierpnia i realizatorów idei po przełomie, np. Wacława Orzechowskiego? Niezliczoną ekspansję pomysłów, inicjatyw, programów. Kto oddaje szacunek (nie kupczy) nieznanemu działaczowi, patriocie, pracoholikowi? (Przypomnę, że niespacyfikowane nadzieje lat dwudziestych XX w, po dzień dzisiejszy dają owoce.) Oni są, aż strach pomyśleć: co by było, gdyby ich nie było? To oni ponoszą największe koszty, poniewierkę, są solą w oku BMW.
Zwracałem uwagę, cyklicznie co pięć lat, np. tutaj, że sprawę z 1993 roku koniecznie należy rozważyć - poddać publicznej ocenie . Po co? Po to, aby nie zrealizował się powtórnie toksyczny związek strachu, który odbiera zdrowy rozsądek - rzeczową ocenę sprawy czy człowieka i prowadzi do tragedii. Niestety... Bezskutecznie.
W 1993 roku w Piotrkowie Trybunalskim w zaciszu gabinetów i biur zaczęło się zjawisko samodestrukcji, jak nazywaliśmy - nowych elit. Ta część solidarnościowców, która miała korzenie, choćby tylko towarzyskie, w środowiskach komunistycznych przed 1989 rokiem, jak ognia bała się tych swoich nowych współpracowników, którzy nie markowali, a naprawdę zmieniali Polskę. Łeż-elity, jak potem nazwie ich poeta, prędzej by zdradziły, zniszczyły swego nowego kolegę, niż utraciłyby dobre kontakty z kolegami, którzy nie zabrali się z solidarnościową rewolucją. Rok 1993 zapowiadał się powrotem do władzy byłych kolegów z byłej PZPR. Tragedia, jaka dokonała się poprzez „mord” na śp. Kazimierzu Maciołku, nie spowodowała analizy, nie wyciągnięto wniosków. Sprawę zamieciono pod dywan. W następnych latach proces destrukcji postąpił. Powstało zjawisko na lokalne potrzeby. Nazwałem je „maniutkomanią”. Obecnie dokonuje się kosztem lokalnej wspólnoty rozliczanie nieformalnych, polityczno-koteryjnych zobowiązań, które nigdy nie powinny powstać.
Kazimierz Maciołek w naturalny sposób staje się patronem 2013 roku. Roku, w którym zostanie podważony (powstały dzięki wieloletniemu zaniechaniu wielu) koteryjny układ personalny, zaciągnięty związkiem para-politycznym: Waldemar Niewinny - Maniutek. Prezydentem miasta po dzień dzisiejszy jest wychowanek Mariana oddany Niewinnemu na służbę po to, aby w nadarzającej się w przyszłości okazji, dokonać wrogiego przejęcia. Toksyczność tego układu odbiera stronom pozornie poróżnionym (morska bitwa w szklance wody), zdrowy rozsądek. To jest konflikt personalny, a nie zasadniczy ideowy. Chodzi o rozliczenie pomiędzy panami, a nie o podważanie dobrej współpracy biznesowo–koteryjnej. Grupy nie przebierają w formie, ich zaplecza nie reagują, stoją z boku i obserwują, popełniają grzech zaniechania. Już to przerabialiśmy.
Strony są siebie warte. Mieszkańców - swoich potencjalnych wyborców - traktują jak (...). W swoje rozgrywki wciągają temidę. Bałamucą, manipulują i trwają siłą bezwładu większości, której wszystko jest obojętne i która stanowi większość, nie chodzi na wybory, gwarantuje żer... politycznym lemingom. Tym razem problem nie kumuluje się na jednej osobie (w zamkniętym środowisku), służbowo podległej, którą można by asekuracyjnie poświęcić, samemu zniszczyć w obawie, że mógłby być problem w porozumieniu – zachowaniu pozycji. Tym razem nie ma mowy o porozumieniu. Mowa o rozliczeniu kilku.
Wiem. Po tamtej postkomunistycznej stronie jest wielu, którzy służyli polskiej sprawie. Wiem też, że chowanie (w następnych latach) w administracyjnych fałdach np. szefa lokalnego PRON, nie było podyktowane zasługami owych dla antykomunizmu czy ich przydatnością dla administracji, a chęcią zabezpieczania tyłów u kolegów z drugiej strony barykady – wejściem na obcy teren. Pozycja ludzi PRL-u jest ugruntowana i posiada kapitał, którego nie wolno nie spożytkować dla małej ojczyzny. Nie może to się jednak odbywać pod stołem, a takie działanie zastosowano w praktyce. Nie wolno przy tym niszczyć tych, którzy proponują formy wyjścia z matni. Takiego trzeba wziąć za przykład.
Nieuznanie do tej pory (20 lat) pracy, poświęcenia i ówczesna niewyobrażalna niechęć do radnego, przewodniczącego Komisji Rady Miejskiej, dyrektora najważniejszej instytucji z punktu widzenia przyszłości młodych Piotrkowian - jest wyrzutem sumienia. Inaczej potoczyłaby się nasza piotrkowska współpraca, gdyby dokonano refleksji, wyciągnięto wnioski. Wielu zostałoby, jeszcze więcej oddałoby swój czas dla spraw publicznych. Niezliczone szeregi urzędników, nauczycieli, przedsiębiorców, którzy pomimo wszystko (złego prawa, obyczaju, toksycznej rywalizacji) robią swoje i dobrze to robią - mieliby poczucie bezpieczeństwa, gwarancję, że nie padną ofiarą zakulisowych rywalizacji.
Jakie istnieją formy przywołania Postaci Kazimierza Maciołka – ofiary symbolu, bezpardonowej walki ze swoimi, którzy hipotetycznie mogliby przeszkodzić w koteryjnym układaniu się?
Od przywrócenia – pokazywania nieznanych pracoholików - patriotów, którzy jak śp. Kazimierz na serio i z pełnym poświęceniem budują małą Ojczyznę, po należne honory od Rady Miejskiej, przez film biograficzny, do uporządkowania personalnego tamtych ludzi.
Myślę, że to jest najważniejsze zadanie na 2013 rok i może obronną ręką wyprowadzić nasz Samorząd w czasie kolejnej próby przerwania jego kadencji. Może zmobilizować tych, którzy odeszli i już nie kopią się z koniem. (Przypominam w tym miejscu składane od 10 lat propozycje.)
Dwa następne, którym także patronuje nasz portal, to Marsz Gwiaździsty Rotmistrza Pileckiego - 13 maja, Amfiteatr, Marsz Grota - 30 czerwca.
Aktywność Piotrkowian w tych wskazanych ważnych sprawach powinna być, jak to proponujemy i realizujemy w Marszach dla Rotmistrza, oddolna, spontaniczna – obywatelska. (Zapraszam do stosownych grup tematycznych.)
Oczywiście pospolite ruszenie musi posiadać administracyjnego koordynatora. Doświadczenie wskazuje na przychylność Samorządu, jego instytucji i osób. Zwracam się w tym miejscu do Prezydenta Miasta o to, aby po raz kolejny wskazał osobę do współpracy i koordynacji we wszystkich trzech tematach.
witold k
Nowy Rok 2013
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Radny I i II kadencji Eugeniusz Caban
Radny I i II kadencji z Piotrkowa Trybunalskiego - Pan Eugeniusz Caban, lekarz weterynarii, również zasługuje na wspomnienie.
Był bardzo dobrym samorządowcem.
Cześć Jego pamięci!
To prawda
Radny I i II kadencji z Piotrkowa Trybunalskiego - Pan Eugeniusz Caban, lekarz weterynarii, również zasługuje na wspomnienie.
Był bardzo dobrym samorządowcem.
Cześć Jego pamięci!
Eugeniusz Caban wzywa do raportu w wielu sprawach. A komentarz ten może być szansą dla tych, którzy szufladkując, sami się zaszufladkowali.
Radni lokalnego Samorządu, jest ich wielu, mogą być szansą w drodze do konsolidacji lokalnej Prawicy.
Śp. Eugeniusz jest tu dobrym przykładem walki o interes Miasta. Działka którą nie pozwolił kupić a która została kupiona, do dziś zasiewana jest żytem, a miała być drogą. Zlecenie dla parobków z RM wydał ten sam który potem zlecił II referendum.
Śp. Eugeniusz odszedł bo rozrusznik, jaki nosił, nie z nim współpracował tylko z tymi którzy ignorowali (szufladkowali) Radnego.