Pan ambasador, 9 maja 2022, postanowił urządzić spektakl na cmentarzu żołnierzy radzieckich. Kij czort? Polegać to miało na tym, że w dniu stalinowskiego (rosyjskiego) oszołomstwa - 9 maja - miał zanieść wiązankę kwiatów tamże.
Dokładnie rzecz biorąc; wystawić się na polityczne upokorzenie. Marsz bowiem odbył się bo tak miało być w czasie barbarzyństwa; już nie radzieckiego a rosyjskiego – dokładnie wszechrosyjskiego. Pomijam tu tę matkę niematkę - aktywistkę, która w swym szaleństwie, czy też jak kolega ze spektaklu – prowokacji, umalowała na czerwono owego performance.
Olaboga. Ależ się stało… Koniec świata. Ambasador został naruszony w swej nietykalności. Co to będzie. Pierwsi, którzy rozlali żal to antypisowscy, z jak to nazwać; porzuceni przez świat i ludzi, że tak obrazowo. To źle, że szaleństwo byłego PC funkcjonuje i wyhodowało antypisowskie szaleństwo. Nikt nic z tym nie robi, choć wystarczy jedno słowo „Przepraszam” i ordynacja większościowa - póki jeszcze kondemnat Kaczyński żyje.
Owszem dobrze się stało, że Ukrainka, swym występkiem skróciła obraz jaki się przed nami rozgrywa. Pokazała, jednym ruchem, rodzaj szaleństwa z tych dni. Jest tu wiele naiwnego, głupiego i poprzez to niebezpiecznego.
Wydarzenie to „Rosyjsko ukraiński performance w Warszawie” to potrzebne (Zachodowi) wydarzenie; tak potrzebne jak woda spragnionemu… Także Rosji… jest to umocnienie napiętej obecnie sytuacji między koalicjantami – planami i realizacjami Rewolucji.
witold k
11 maja 2022
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz