Wspomnienie niezbyt miłe; w wyniku stanu po mojej oficjalnej wizycie na Białorusi marzec AD 1996.
Sytuację opisałem. Tak w swej prywatnej wtedy pisaninie jak i (jeśli pamiętam) w Gazecie Ziemi Piotrkowskiej za Pani Marioli Jurewicz - Redaktor Gazety wespół ze swoją współpracownicą Anią Staniaszek- to oddzielny ważny temat wyjścia do Wolności i konsekwencje tegoż.
W skrócie. Jako członek piotrkowskiego Samorządu pojechałem do Maładecza w spr. oficjalnego podpisania współpracy Piotrkowa Trybunalskiego z Białoruskim Maladecznoje.
Prezydent miasta p. Michał Rżanek na spotkaniu z tamtejszą Polonią - a przypomnę, że Polska straciła Mołodeczno już w pierwszym rozbiorze - nasi ziomkowie z 1996 roku zachowali język kulturę nigdy nie będąc w Ojczyźnie Ojców - wskazał mnie jako, jak potem nazwałem, dyżurnym katolikiem z piotrkowskiej delegacji.
Poniekąd to była prawda. Rzecz dotyczyła niezrozumienia przez tamtejszych Polaków katolików wycofania się niemieckiego miasta Esslingen z dalszego finansowego wspierania budowy kościoła katolickiego w miejscu. Wcześniej byłem w Esslingen i widziałem zdominowane katolików niemieckich przed hegemonię Badenii Wirtembergii - protestantów.
Pan inżynier nie pamiętam czego - nie budowlaniec - koordynator budowy kościoła, spytał czy to prawda, że w kościołach katolickich nie buduje się ołtarzy. A ten fakt; troski katolikow o ołtarze zdenerwował Eslinngenowców. Wstrzymali dalsze wspieranie budowy kościoła. Wyjaśniłem co i jak.
Chcieli od nas piotrkowian pomocy choćby w sprowadzeniu starego niepotrzebnego Ołtarza do nowej świątyni.
Jeszcze jedna zagwozdka z podpisania umowy z nowym miastem partnerskim. Przewodniczący RM w PT p. Henryk Komar - taka masońska marionetka z Dzieciarów, zmniejszała pozycję Prezydenta miasta PT w trakcie plenarnych rozmów Maledeczno Esslingen Piotrków Trybunalski.
Wiceprzewodniczący sytuację próbował naprawiać - tak to wtedy odczytałem. Był to zgrzyt. Wspomnę, że to czas szykowania się do władzy (na chwilę) wolnej Białorusi parobka z kołchozu Łukaszenko.
Do meritum. Moje nadzieje na pomoc rodakom w tym katolikom białorusinom w budowie pierwszej od ca 200 lat w tym miejscu świątyni upadły z kretesem. Moja Centroprawicy piotrkowskiej wizyta w mieście zaprzyjaźnionym została całkowicie pominięta. Próba zaangażowania piotrkowskich hierarchów - duchowieństwa, też nie została podjęta. Pisałem o tym.
Za jakiś czas (lipiec?) - za kierownictwa pana Andrzeja Pola, doszło do oficjalnej wizyty Białorusinów w PT. Wcześniej była próba kontaktu z PT poprzez moją osobę. Nic nie mogłem tu zadziałać. Manitkomania już wiedziała że na mnie nie można się zaszczepić w propagandzie dla gawiedzi - czas nowego układania się. Byłem poza burtą, że tak powiem i był to mój świadomy wybór.
Tutaj stała się rzecz trudna bolesna. Pani ze wspomnianego spotkania ofiarowała mi prezent, który właśnie zdjąłem ze ściany na czas remontu. W ten sposób sprawa po latach doczekała się kolejnego świadectwa. Potrzebnego.
Nigdy potem nie spotkałem tych wspaniałych ludzi, którzy wtedy i dziś zawstydzają nas swoim patriotyzmem, delikatnością, prostotą serca.
witold k
10 września 2021
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz