Skip to main content

Czterdzieści lat temu ruszył Głodowy Protest Łodzian

portret użytkownika Z sieci
lodz.png

Zaopatrzenie naszego miasta w artykuły żywnościowe w ciągu wiosny i lata stawało się coraz gorsze. Wprowadzenie „kartek żywnościowych” bardzo szybko okazało się bezskuteczne. Nic dziwnego – kartki nie były numerowane i rejestrowane. Wydawano je przedstawicielom zakładów pracy „na oko”, mierząc wysokość słupka ułożonego z kartek przeznaczonych dla pracowników poszczególnych zakładów przy pomocy uczniowskiej linijki. Wg ówczesnych władz administracyjnych miasta reprezentowanych przez prezydenta Józefa Niewiadomskiego, rejestracja kartek „jest technicznie niemożliwa”, a braki wynikają stąd, że „w łódzkich sklepach zakupy robią mieszkańcy okolicznych miejscowości”, a chleba brak, bo „dla rolników jest to najtańsza pasza dla zwierząt hodowlanych”. W zakładach pracy, gdzie większość załogi stanowiły kobiety zaczęła się upowszechniać praktyka „pracy rotacyjnej”. Pracownica odbijała kartę obecności i wymykała się do kolejki. Po zakupach wracała do pracy. Z czasem utworzyły się specyficzne „spółdzielnie” z zajmowaniem kolejki i realizacją kilku kartek przez „oddelegowane” pracownice. Nadzór to tolerował, żeby nie zaostrzać nastrojów. I tak były bardzo ostre. Zaostrzyły się jeszcze, gdy zaczęło brakować papierosów. Dziś coraz trudniej to zrozumieć, ale wówczas był to bardzo duży problem. Palenie papierosów było normalną praktyką w każdym czasie i miejscu. No może z wyjątkiem pobytu w kościele. Paliły nałogowo także pracownice. Papieros w pracy zapewniał chwilę odpoczynku (także psychicznego) w pracy. Rozchodziły się plotki, że kioskarze „Ruchu” ukrywają zapasy papierosów, by wymieniać je na pożądane przez siebie towary. Pojawiły się inicjatywy, także w Dziale Interwencji Zarządu Regionalnego, by poddawać rewizji kioski. Interwencyjne grupy z drewnianymi pałkami wpadły na jedno z targowisk. Przewodniczący ZR Andrzej Słowik zareagował ostro i uciął te „rewolucyjne praktyki”. Komisje Zakładowe Związku zaczęły angażować się w handel wymienny – o ile miały „chodliwe produkty”. Bo przędzą handlować się nie dawało. Potem „zdobyte dobra” dzielono za pośrednictwem np. sklepiku (lub bufetu) zakładowego. Napięcia narastały i co chwila trzeba było hamować samorzutnie wybuchające strajki. Prezydium ZR „Solidarność” obiecało „akcję protestacyjną” i podjęło rozmowy z Prezydentem Miasta. Bardzo się bałem wybuchu strajku. Nie chciałem go organizować. Z nasłuchu polsko– i anglo-języcznych radiostacji zachodnich wynikało, iż coraz mocniej przebijała się tam teza ukuta przez PRLowską propagandę, że „strajkują, bo nie mają, a nie mają, bo strajkują”. Andrzej Słowik podzielał moje zastrzeżenia. Odpowiedź na pytanie, „co robić?” nie była oczywista. W naradzie, w jakiej prócz Andrzeja i mnie wzięło także dwóch doradców – prawnik i socjolog. Padła propozycja organizacji manifestacji ulicznej – bardzo bolesnej dla komunistycznych władz, a nie oznaczającej przerwy w produkcji. Baliśmy się powtórzenia masakry z Poznania (1956) i Gdańska (1970) oraz prowokacji SBckich z niszczeniem sklepów i samochodów. Zatem wypracowaliśmy strategię: zawiadomimy Prezydenta Miasta o zamiarze organizowania manifestacji „bo mamy do tego prawo jako legalna organizacja związkowa”. Od władz miasta zażądamy zażądamy ochrony milicyjnej. Z naszej strony postaramy się, żeby to była manifestacja, w której udział wezmą przede wszystkim kobiety – „bo mniej skłonne do czynów chuligańskich”. A poza tym – atak milicji na kobiety bardzo źle wygląda w kamerach telewizji i prasy zachodniej. Taką koncepcję przyjęły na nasz wniosek władze regionu i taką zaprezentowaliśmy p.prez.J.Niewiadomskiemu. Komendant MO był oporny, ale w końcu uległ po interwencjach podjętych „wyżej” przez J. Niewiadomskiego. Zapadło ustalenie, że my odpowiadamy za spokój wewnątrz pochodu, na ulicy, a oni – za to co dziać się będzie na chodnikach. Ich była odpowiedzialność za szyby i fasady budynków. Samochody osobowe miały być usunięte z ul. Piotrkowskiej. Trasę pochodu wyznaczyliśmy właśnie ul. Piotrkowską od budynku Zarządu Regionalnego do Placu Wolności.

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

27 lipca 2021

4.5
Ocena: 4.5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak