Historia „incydentu tomaszowskiego” zmusza do głębokiej refleksji i do zdecydowanych działań. Oto władze Tomaszowa Mazowieckiego – jak donoszą media – podjęły decyzję o uchyleniu Samorządowej Karty Praw Rodzin. Uznały, że jej utrzymanie w mocy MOŻE spowodować nieotrzymanie środków z tzw. „funduszy norweskich”. W miejsce Karty postanowiono wprowadzić uchwałę o poszanowaniu wszystkich grup społecznych, niedyskryminacji i o tolerancji. Radni wprawdzie byli pewni, że Karta nie zawiera sformułowań dyskryminujących lub prześladujących kogokolwiek w jakikolwiek sposób, ale obawiali się nadinterpretacji jej zapisów przez fundatora, czyli rząd Norwegii – zwłaszcza, jeśli krajowi aktywiści LGBT wyraziliby opinię krytyczną wobec polityki Tomaszowa. Oto mamy w miniaturze problem, przed którym stoi nie tylko samorząd niewielkiego miasta, ale nasze państwo. Oto obawa, że zagraniczny dysponent środków pieniężnych mógłby wykluczyć z grona beneficjentów każdego, komu nie podoba się jego polityka społeczna, spowodowała, że potencjalny beneficjent się ugiął i wycofał swoją uchwałę na rzecz wspierania rodziny, uchwałę, którą entuzjastycznie przyjął nie tak dawno temu. Coś pękło. Cena: 40 mln zł. Tyle wystarczyło. Tomaszów Mazowiecki za tak skromną sumę zyskał miejsce w historii. Niezbyt zaszczytne. Mechanizm stał się w pełni widoczny i powinien skłonić do refleksji obecne i przyszłe władze naszego państwa: oto na podstawie opinii małych grupek społecznych można doprowadzić do szantażu ze strony zagranicznego dysponenta środków pieniężnych – nieporównanie większych. I stanie przed władzami pytanie: ile kosztuje prawo do samostanowienia? W Tomaszowie 40 mln zł. A w całej Polsce?
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
1 grudnia 2020
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz