Już niemal standardem się stało łączenie zbrodni katyńskiej z Bitwą Warszawską. Zbrodnia miałaby być zemstą Stalina za klęskę 1920 r. Różni dostojnicy i niektórzy publicyści z uporem łączą te dwa wydarzenia. W Łodzi do takiego łączenia skłania fakt umiejscowienia symbolicznego „Cmentarza Katyńskiego” w bezpośrednim sąsiedztwie Kościoła-Votum Wdzięczności za Zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej. Uważam takie połączenie wydarzeń za błąd – i to podwójny. Po pierwsze, mam wrażenie, że tezę taką upowszechniają tzw. „Polacy lewobrzeżni”, czyli ci, którzy (lub ich rodziny) mieszkali po zachodniej stronie Wisły w czasie sowieckiej inwazji. Mieszkańcy „prawobrzeżni” doświadczyli bezpośrednio, lub byli świadkami niezwykłego okrucieństwa „krasnoarmiejców” już w latach 1919-1920, ale i później. Przypomnijmy choćby szpital w Berdyczowie, w którym zamordowano okrutnie 600 osób – chorych, pielęgniarki i lekarzy. Warto też poczytać pamiętniki Izaaka Babla, w których opisuje on morderstwa i okrucieństwa 1.Konarmii Budionnego. Warto też przypomnieć tzw. „Akcję Polską” przeprowadzoną w latach 30. XX w. na terenach włączonych do Związku Sowieckiego w efekcie Traktatu Ryskiego. Dla jasności: ja rodzinnie jestem „prawobrzeżny”. Dziadka zamordowano „z listy ukraińskiej NKWD” w Kijowie (zwłoki bezimiennie pogrzebali w Bykowni). Jest wspólny mianownik dla tych zbrodni – zdziczenie „ruskich” oraz chęć wyeliminowania „elementu nie nadającego się do zsowietyzowania”. Babcię wywieziono do Kazachstanu. Drugi powód mojego sprzeciwu dla łączenia tych dwóch wydarzeń historycznych: obawiam się, że wielu może z tego „wyciągnąć naukę”, iż przed ruskimi bronić się nie należy. A to wniosek błędny, głupi i tragicznie szkodliwy.
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
20 sierpnia 2020
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz