Energetyka. Tym razem o energetyce, do której trafiłem zupełnie przez przypadek (SOR ENERGETYK).
Wskazuję swój udział z czasu przełomu w poz. 6 "Wspomnień Niezbyt Miłych" w Energetyce także z tego względu, że właśnie po 30 latach próbuje upaść idea ciągłości narodowej (powstańczej ‘80). Nowi ludzie w związku zawodowym zupełnie nie pamiętają, nie wiedzą, zwalczają ciągłość, jako formę uwolnienia się od poprzednich liderów, których nie znoszą, ponieważ mają wrażenie, że cień ich przytłacza... Pomijam bieżące toksyczności i ich negatywne konsekwencje.
Pojawiłem się w Rejonie Energetycznym Piotrków Trybunalski w kwietniu 1985 roku. Byłem i jestem przedstawicielem byłej opozycji antykomunistycznej, jak dziś powiemy: prawicowej, nieuznającej Junty Wojskowej. Jestem pierwszym w kraju przewodniczącym Komisji Zakładowej w Energetyce w ogóle.
Komisja Zakładowa w Zakładzie Energetycznym Łódź Teren to kolejny trzeci (rozproszony) etap konsekwentnej pracy na rzecz jedności ponad podziały z założeniem długofalowej konsekwentnej, wiecznej pracy nad pracą. To część związkowa i takiejże z punktu widzenia narodu i jego narzędzia - państwa.
Przemożny wpływ na kampanię wyborczą, obsadę kandydatów do parlamentu 1989 odradzającego się ponownego układu „Chamów” i „Żydów” podzieliło ówczesną opozycję tak już dokładnie i do końca. Wcześniej pozory współpracy po naszej stronie (nieuznających Junty Wojskowej) były zachowywane.
W części związkowej w Solidarności (majątku narodowym sprowadzonym do niszy…) konsekwentnie, niestety w obliczu personalnych nie merytorycznych konfliktów - postępowały podziały.
Najważniejsze to NSZZ Solidarność 80 i Sierpień 80. Mowa o ostentacyjnym wyłączaniu się - zdradzeniu głównego boleśnie doświadczonego gniazda z Tablic Gdańskich. Mamy zatem Solidarność Wałęsy, którą w dalszym ciągu chcą odzyskać twórcy „Grupy Roboczej” czy „Porozumienia na Rzecz…”, Solidarność 80 i Sierpień 80.
To nie koniec chichotu Juty Wojskowej. Tu przypomnę, że jak już nie dało się nie zarejestrować ogólnokrajowego związku to rozjechano go czołgami i uchwalono związkowy pluralizm (czytaj: zemszczono się, napuszczając ludzi na siebie... Z tym problemem mamy do czynienia do dziś i on jest powodem zamykania Związku Zawodowego, którego pierwszym szefem (1989) byłem ja.
O ironio! Widziałem spychanie swoich następców w nowej formule - po połączeniu oddziałów Łódź. Na 2 lata przed rocznicą powstania KZ proponowałem zawładnięcie życiem związkowym w firmie, w formie oryginalnej, naszą historią, która w naturalny sposób zajęłaby rozgrzane głowy. Nie podjęto pomysłu.
Mam zatem zadanie dla swoich następców z, jak rozumiem, Solidarności 80, bo tam lokują swoje nowe nadzieje, aby określili czas powrotu do macierzy z całym pomysłem Solidarność 80, ponieważ ten skompromitował się zaraz po ujawnieniu konfidencji. To moja propozycja związkowych rekolekcji.
Co zaś o moje byłe formy pracy (pracowałem w zespole), sposób rozwoju energetyki (druga polowa lat osiemdziesiątych), jej umocowania w gminie na zasadach spółek akcyjnych (pierwsze lata po 1989) - z tamtego czasu - i obecnych osiągnięć pomimo związkowego oszołomstwa.
Odchodzę w tym wpisie od naznaczania mojej byłej pozycji w ewentualnym Statusie (może moi koledzy o nas napiszą?). Powiem jedynie, że w głównym nurcie moja praca przynosi zamierzony skutek. Tak mam, że wyprzedzam czas o lata… o dekadę.
witold k
20 września 2019
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz