Skip to main content
portret użytkownika witold k
herbPT.svg.png

Krzysztofa Chojniaka nie stać na męską decyzję. Nie zrezygnuje z kandydowania na urząd Prezydenta miasta. Mamy bowiem sytuację nieuniknionej „zemsty” wszystkich stron politycznych konkurencji. Kolejna wygrana Krzysztofa Ceha nic tu nie zmienia. Krzysztof poniesie konsekwencje ogrania ekipy Matusewicza. Powinien ten ruch wyprzedzić i odejść.

Przypomnę 1994 rok do RM wchodzi Marian Błaszczyński ze swym uczniem młodym Krzysztofem, którego za moją sugestią wpisano na listę kandydatów do RM. Zrobiłem to na usilną prośbę Zosi Antoszczyk, która nie mogła odgonić się od próśb Mamy Krzysztofa. Zosię za to spotkała kara dyrektorskiego stołka do końca świata i jeszcze dzień.
Ekipa, którą później nazwę PROM, to bardzo średni materiał i kilku fachowców poniewieranych przez koterię.

Skąd się wziął ten piotrkowski bękart? Wziął się stąd, że pierwsi, których „Maniutkomania” usunęła od wpływu na lokalną politykę, na administrację, to swoi. To Ci ideowi z Duszpasterstwa Ludzi Pracy, którzy sami odeszli, ci, którzy na obrywki się załapali i w ten sposób zostali spacyfikowani.

Zrobiono to z premedytacją po to, aby lepiej ułożyć się z post ubecją - partyjnym biznesem. Swoi by przeszkadzali, bo byliby niewiarygodni w nowych układach. Tak oto Krzysztof zostaje wiceprezydentem. Problem, jaki się pojawia
(o czym wiele razy pisałem) to to, że Maniutkowi wystarczały darmowe zupki, a Książę garkuchnie by chciał. To czas, kiedy administracja jest zdominowana w przez PROM. Sam włączam się w obronę koterii PROM, ponieważ formy odzyskania pozycji przez koalicjantów od Waldemara Niewinnego nie były do zaakceptowania.

PROM rok po roku umacnia się, co tworzy coraz mocniejszą falę oporu. W normalnej sytuacji koterie się przeformułują, usuwają pozycje pierwsze do drugiego szeregu. Ci tego nie robią. Tu uwaga, nie mówimy o prywatnej firmie a o Mieście, o Samorządzie o prawach o wolnościach obywatelskich. Dlaczego PROM tego nie rozumie? Bo to, (jak pisałem), średni materiał; to drobni opróżniacze rondelka. Maciosek takim nie dawał zarobić – nie dostali szansy na pracę u niego. Piotrkowianie, którzy się wyalienowali oraz umoczyli, wolą stać z boku.

Widzimy głupią, ślepą rywalizację zakonspirowaną w nickach wyborczych i jednego rozsądnego z PiS, którego nie poznają, a który nie pacha się na afisz (przestrzega norm finansowych ordynacji wyborczej), którego nierozpoznanie odłoży się miejskim kacem, którego Krzysztof Chojniak miał obowiązek wskazać jako swojego następcę.

witold k

11 października 2018

5
Ocena: 5 (7 głosów)
Twoja ocena: Brak