Z komunikatów sejmowych i rządowych wynika, że zapadły już wszystkie kluczowe decyzje w sprawie przekopania Mierzei Wiślanej. Określono już miejsce przekopu i przebieg toru wodnego z Zatoki Gdańskiej do przekopu i od przekopu do portu w Elblągu. Wiemy, że przekop będzie miał 1300 m długości 60-120 m szerokości i 6,5 m głębokości. Przekop zlokalizowano w terenie niezamieszkałym, na obszarze należącym do Lasów Państwowych. Zabezpieczono pieniądze w budżecie i podjęto stosowną „specustawę”. Zatem? Ponieważ głównym motywem decyzji o przekopie był zamiar uniezależnienia wyjścia z Zalewu do Zatoki Gdańskiej od woli (kaprysu) władz rosyjskich, można się było spodziewać, że Rosja zrobi wiele, by do przekopania Mierzei nie dopuścić. Można też było liczyć na „pożytecznych idiotów”. Oraz na egoizm. Zatem władze samorządowe Pomorza sprzeciwiają się przekopowi „wobec zagrożonego interesu portu w Gdyni”. I wobec tego zgłaszają kilkadziesiąt zastrzeżeń. Ale przede wszystkim, jak zawsze, można było liczyć na „niezawodnych” ekologów. Nic to, że zachowały się mapy sprzed kilkuset lat, na których widać, że dzisiejsza Mierzeja była ciągiem podłużnych wysepek i nic to, że przecież Zalew ma otwarty kontakt z Bałtykiem w sensie geograficznym, a zamknięty „tylko” w sensie politycznym. I tak przewidują „nieodwracalne szkody ekologiczne.” Czy rząd potrafi wykazać tyle determinacji, by zlikwidować zbyt długo już trwającą zależność Elbląga i całego regionu warmińsko-mazurskiego od decyzji zapadających w obcym państwie? Oraz – zlikwidować ewentualne źródło „przypadkowego” konfliktu z sąsiadem.
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
3 sierpnia 2018
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz