Powrót do administracji tzw. prawicy, czytaj PiS-u, otwiera sprawę narodowej godności, politycznego porządku.
Z poniższymi zdaniami miałem czekać do czasu podjęcia w PT sprawy porządkowania nazewnictwa obciążonego sowiecką okupacją i asekuracją Zachodu. Sprawa, ponowna sprawa, przemianowania nazewnictwa pomnika, tym razem „Pomnika Wdzięczności” na „Pomnik Chojniaka”, wcześniej „Pomnika Zwycięstwa” na „Komara” nakazuje wskazać – określić pole, po którym stąpamy.
Sprawy wytykania rodzaju karabinu, płaszcza czy też inskrypcji „Za Polskę i Lud 1939-1945”, czym ówcześni manipulatorzy przemycili naznaczenie swego terenu - jest drugorzędna. Tak samo jak i inskrypcje na pomniku „Komara” wcześniej pomniku zwycięstwa sowieckiej Rosji w Polsce.
To, co jest istotne, to to, co naznaczyłem bon motem „PROM” patriotyczny ruch ocalenia manitkomanii, co przetrwało i się zabetonowało. Wierzcie mi, gdyby następca Breżniewa – Putin, zachował ówczesne wpływy, kazałby rozebrać obydwa pomniki swej dominacji w Polsce. Pomniki te - to nieprawdopodobna naiwność komunistycznych tubylców (Jaruzelski już się dogadywał z Rockefelerem - młodych komuszków (KOD) na Zachód do szkół posyłał). Oni (lokalni) też, gdyby nie byli dziś pochowani w miejskich spółkach i innych faldach, też by uznali, że nowoczesność potrzeb nowej rosyjskiej ekspansji nakazuje uwolnić tereny od sowieckiego oznakowania. Nie Maniutki! To oryginalny, niereformowalny postsowiecki materiał, który na własne życzenie zagonił się w kozi róg.
Komar wcześniej, Chojniak dziś, nie broni postsowieckiej historii PT, a koterię, którą udało się zmontować i utrzymywać ku intelektualnemu, politycznemu i gospodarczemu zacofaniu Miasta i jego ambicji.
Do meritum.
Zaprzaństwo, wasalstwo, przerośnięte z sowietyzowanym sobiepaństwem, zaciągniętym z I RP, doprowadziło do tego, że byliśmy (jesteśmy) rozgrywani (umiejętnie) coś na przykład karabinu i płaszcza z pomnika wdzięczności, czy Roosevelta w miejsce Pierackiego. Czas na debatę i Cyrograf, którego będziemy przestrzegać.
Proponowałem, aby przy nazwach, zwłaszcza kontrowersyjnych, np. Roosevelt montować tablice informacyjne wyjaśniające (w tym odnośniki) jednoznacznie, kogo, kto nam tu czy tam wstawił. Nie, żeby naznaczyć, a wskazać: okoliczności, trudności, nadzieje. Dobro, wolność, bowiem to cierpienie i konsekwencja w dążeniu.
Dziś jest tak, że polityczne koterie kupczą, handlują i trwają... To trzeba zmieniać. Może, w tym, poprzez ostentacyjne przenoszenie pomników w miejsce zadumy, refleksji.
witold k
14 marca 2016
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz