Energia sprzed dziesięciu lat: Czy może się powtórzyć w 2015?, jej naturalnym konsumentem może być Grzegorz Lorek?
Pewnie nieświadoma, pożyteczna delegatura, odświeżyła co nieco cuchnącą, wciąż niezutylizowaną materię. Szef nowo powstałej internetowej gadzinówki, nie wiedzieć po co przywołał upadek (do tej pory nieozdrowiony) układu Mariana i Witka. (Maniutka z Księciem)
Toksyczny związek naturalnych koalicjantów zawiązał się w II turze pierwszych wyborów prezydenckich. Poparłem wtedy ten projekt, jednak to nie Marian Błaszczyński powinien był być tym, który prowadzi rozmowy (nie miałem na to wpływu). Szybko na Waldemarze, jeszcze Matusewiczu, zemścili się mafiozi. Lokalne towarzystwo pogłupiało. Najważniejszym przekazem medialnym wtedy było to, że oskarżony o nadużycie funkcji sprzed podjęcia obowiązku prezydenta miasta nie może zrzec się urzędu, bo by się przyznał do winy. Waldemar Matusewicz jest niewinny. Tak tym trąbili, że nadałem panu Waldemarowi ksywkę Niewinny. Do jego młodych parobków, zwłaszcza Krzysztofa Ceha apelowałem, żeby w ramach politycznego protestu przeciw skandalowi z prezydentem-aresztantem na urzędzie, zrezygnował z funkcji wiceprezydenta.
Gdzieżby tam. Profos Krzysztofa, Marian B, chwycił wiatr w żagle. Wdał się w układnie z Witoldem Maćkowiakiem - specjalistą od przerabiania pieniędzy z ubeckiego nadania. Układ nie trwał zbyt długo, bo, jak w innym miejscu napisałem, jeden oczekiwał darmowej zupki, a drugi garkuchni.
Pan Witold wymyślił wymianę Mariana z jego uczniem Krzysztofem na swoich zaufanych przy użyciu referendum. I wtedy! ku zaskoczeniu wielu, piotrkowianie poruszyli się z posad, foteli czy dotychczasowych poróżnień. Jak moi przyjaciele i adwersarze wiedzą, posiadam więcej niż przeciętna wiedzę (status osoby poszkodowanej przez komunizm) o pochodzeniu większych i mniejszych opróżniaczach rondelka. Nie miałem zatem wątpliwości, którą stronę przewalanki poprzeć. Moje mieszkanie na podobną do lat osiemdziesiątych modę stało się lokalem akcji… Przewinęło się w czasie akcji referendalnej wiele osób, jednak nie tych wskazanych w nickach z gazety.pl
Referendum zostało przegrane. Maniutki wyszły obronną ręką dzięki małemu rozeznaniu w kuluarach ich prawdziwej aktywności (układania się z postkomuną i postbezpieką na szkodę ziomków). Sam, angażując się przeciw referendum, przyczyniłem się do utrzymania swoich znajomych i współpracowników w nieświadomości. Cel był wyższy. Ekipa Waldemara Niewinnego („Maćkowiakowy” atak na budżet to jedynie element większego projektu) musiała odejść na kwarantannę. Widzę, że czas owej kwarantanny należy przedłużyć. Czas też na kwarantannę koalicjanta - Maniutkomanię (PROM). Są siebie warci.
Czy wygenerowaną lat temu dziesięć energię (przejecie administracji w państwie przez PIS) można na naszym podwórku powtórzyć w 2015? Można! To też czas dla PROM-u - powinien poprzeć Grzegorza Lorka czym naprawi choć trochę, podupadłą pozycję.
witold k
2 października 2015
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz