Chodzi mi o miesięcznik „Znak”, zawierający treści, przy których autorzy „Tygodnika Powszechnego” to wzór katolickiej ortodoksji! Przykre tym bardziej, że w latach 80 – tych miesięcznik ten zamieszczał jeszcze bardzo wiele ciekawych artykułów z dziedziny teologii, filozofii, socjologii czy historii. Fakt, łatwy w czytaniu nie był. W założeniu miał być bowiem zwrócony do tzw. inteligencji katolickiej, na której w po roku 1989 w ogromnej większości srodze się zawiedliśmy.
Doprawdy nie rozumiem, dlaczego zmarły abp Józef Życiński reagował z pianą na ustach na określenie „katolewica” skoro obecnie redaktorzy „Znaku” sami określają się jako katolicy o poglądach lewicowych! Z tym, że gros energii poświęcają nie ewangelizacji, ale właśnie krzewieniu ideologii lewicowych! W Kościele najbardziej ich interesują Nowinki i kwestionowanie jego hierarchicznego charakteru. Czy są aż tak naiwni, że są przeciwni wszelkiemu wpływowi zasad chrześcijańskich na prawo państwowe? Czy może raczej kryje się za tym niestety drugie dno? Tematy, od których „Znak” nie stroni to homoseksualizm, feminizm (tym redakcja „Znaku” jest opętana wręcz obłędnie – czepiają się np. zadań matematycznych, gdzie wymienia się imię i nazwisko męża, a o jego żonie mówi się per pani Kasia – uznają to za przejaw dyskryminacji, ekologia!
„Znak” dokonuje także krytyki wszystkiego, co jest bardziej konserwatywne w Chrześcijaństwie (nie tylko w Kościele katolickim). Tak np. ocenia nurt Radykalnej Ortodoksji w Kościele Anglikańskim: „Ortodoksja z kolei, choć pobrzmiewa w niej nuta Chestertonowskiego pisarstwa, przywodzi często na myśl religijnych gorliwców, zamkniętych przed współczesnym światem i jego argumentami. Całość daje efekt fundamentalistycznej, religijnej grupki trzymającej się kurczowo przestarzałych dogmatów i wojującej z zepsuciem nowoczesnej cywilizacji poprzez nieugięte głoszenie dawnych nauk moralnych.” Ja akurat taką postawę oceniam jak najbardziej pozytywnie.
Walkę z polskością „Znak” rozpoczął jeszcze przed 1989 r. W 1987 r. obecny premier był łaskaw napisać na tamtejszych łamach, że „polskość to nienormalność”. Także wypowiedzi niektórych innych osób nie dziwią (ludzie dzisiaj związani z Fundacją Batorego). Nie brakuje oczywiście artykułów o rzekomym współudziale Polaków w Holocauście (mniej lub bardziej otwarcie) i propagujących Oskarżenia Kościoła katolickiego jako współwinnego „Holocaustu” – niby pod pretekstem krytyki pisarstwa historycznego Goldhagena. J. T. Gross też tam pisywał. „Znak” jest chyba bardziej wierny świeckiej religii Holocaustu niż katolicyzmowi!
Ciekawe są czasem artykuły socjologiczne, w których zdarzą się niekiedy wartościowe stwierdzenia, np.: „Jak sugestywnie przekonują antropolodzy i historycy tacy jak Phillipe Aries, Michel Vovelle czy Louis-Vincent Thomas, współczesna kultura zachodnia zrobiła wiele, by w ostatnich dekadach wyrugować śmierć na peryferia codziennego doświadczenia, usunąć ją z pola naszej percepcji (opcja „zero śmierci”, współczesne tabu śmierci). Mimo to jednak raz na jakiś czas w murze pojawiają się szczeliny, przez które przenika trwoga, z którą trzeba sobie poradzić”.
Niemniej pismo oceniam negatywnie, odradzam jego kupowanie i nie potrafię nie przyznać racji Prymasowi Tysiąclecia, który na rzeczone środowiska tzw. inteligencji katolickiej patrzył z dużą dozą nieufności. Na prośbę o duszpasterzy dla nich miał odpowiedzieć, że polskiego Kościoła nie stać na tworzenie duszpasterstwa dla grupek wzajemnej adoracji.
PS. „Znak” nawet posunął się do stwierdzenia, że w 1980 r. patriotyzm Prymasa Wyszyńskiego był bliższy patriotyzmowi E. Gierka niż patriotyzmowi strony solidarnościowej. Ja to widzę w ten sposób, że Wielki Prymas już wtedy przejrzał, że KOR-owska lewica laicka jest bardziej zawziętym i nieprzejednanym wrogiem Kościoła Katolickiego i Polski niż PZPR. Lewica laicka to w końcu formacja wywodząca się w linii prostej od najgorszych stalinowskich aparatczyków PZPR, a jej przedstawiciele w pierwszej połowie lat 60 – tych w słynnym „Liście do Partii” mieli za złe PZPR – owi za odstąpienie od stalinowskich represji wobec Kościoła! Czy późniejsze czasy nie przekonały nas o dalekowzroczności „Ostatniego Króla Polski” – Prymasa Stefana Wyszyńskiego w ocenie tego środowiska?
Jacek: www.cenzurzenie.blog.onet.pl
29 stycznia 2012
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
No właśnie...
dziękuję za rzeczową refleksję na temat pełzania katolewicy. Trzeba o tym mówić, przypominać i słuchać, co i jak interpretują, kolejni współtwórcy, jak nazwę, form opróżniania rondelka. Nawiązuję oczywiście do pierwszego Znaku, tego z 1956. Jedynej oficjalnej, znaczy koncesjonowanej, opozycji katolików w PRL. Niestety, z kim przystajesz takim się stajesz... Ubecy byli inteligentniejsi od swych TW w koloratkach i nie tylko... i mamy co mamy. I znów, a niech sobie żyją, na konto rzekomej swojej byłej opozycji do PRL. Niestety mają następców, że lokalne "manitkomanie" wspomnę... tych już tylko i wyłącznie obrywki interesują żadnych uniesień politycznych czy ideowych... masakra.
witold k