Skip to main content

Libicki i Tomczak – nowi przedstawiciele politycznego szmacizmu

Czytam właśnie, że posłowie Jan Filip Libicki oraz Jacek Tomczak już wkrótce zasilą klub parlamentarny Platformy Obywatelskiej. Cóż, można się było tego spodziewać po tym jak obaj panowie, którzy najpierw jedli z ręki Jarosławowi Kaczyńskiemu i dzięki niemu trochę dorobili się na poselskich dietach, zaczęli go atakować oraz po tym, gdy obaj panowie opuścili PJN, który najpierw zachwalali jako przeciwwagę dla Kaczyńskiego i PO, a potem zaczęli PJN dezawuować, by ostatecznie ewakuować się na bezpieczne pozycje czyli do PO.

W polityce polskiej wytworzył się nowy obyczaj… W skrócie można by go nazwać politycznym szmacizmem. Szmata to taka ścierka, którą wyciera się podłogę, potem się ją wypłukuje, suszy i znów wyciera. Szmata to ścierka wielokrotnego użycia. Przedstawiciel politycznego szmacizmu również jest wielokrotnego użycia. Oczywiście szmacizm polityczny wykrystalizował się w naszej polityce już dość dawno temu i dotykał różne tuzy (nie będę wymieniał, by nikogo nie pominąć – mógłby się ktoś za pominięcie go poczuć urażony) niemniej chyba dopiero teraz tak bardzo się nasilił. Liczba przedstawicieli politycznego szmacizmu rośnie lawinowo. Perspektywa utraty poselskich diet działa na niektóre, co słabsze psychicznie jednostki, bardzo silnie, stąd można być pewnym, że szmacizm będzie się rozwijał. Najpierw trzeba oczywiście pouprawiać trochę wazeliniarstwa… A to Kaczorowi dowalić, a to na Radio Maryja naskoczyć, a to grozić procesami w imieniu mieszkańców Poznania, a to jeszcze jakieś bzdety powygadywać, byle się podlizać, czyli przyszykować tzw. grunt, który jako ścierka trzeba będzie powycierać, by wreszcie stać się szmatą…

Niedawno europoseł Marek Migalski z PJN przyznał w jednej z gazet, że posłując sobie między Brukselą a Strasburgiem zdołał zaoszczędzić (chyba w dwa lata) około 700 tysięcy złotych. Jeśli by na przykład Jarosława Kaczyńskiego potraktować jako takiego dobrego wujaszka, który rozdaje robotę, to Migalski powinien być mu dozgonnie wdzięczny i do końca życia całować go po nogach, bo to tak naprawdę dzięki Kaczyńskiemu, dzięki temu, że kiedyś został przez niego wpuszczony na listę, mógł się dorobić takiego majątku. Dziś jednak Kaczyński jest dla Migalskiego „beee…”. Ale kasa – jak najbardziej ok…

Szmacizm polityczny stara się usprawiedliwiać prof. Adam Wielomski. Niedawno w „Najwyższym Czasie!” przeprowadził on analizę polskiej sceny politycznej pod kątem różnic między partiami. Wyszło mu, że właściwie żadnych różnic nie ma, więc jeśli jakiś poseł przechodzi z jednej partii do drugiej to nie dopuszcza się zdrady, bo właściwie to jest tak, jakby pozostał w starej partii. Sposób rozumowania prof. Wielomskiego jest iście szelmowski, bo w ten sposób można uzasadnić każde łajdactwo. Ale cóż, poseł Jan Filip Libicki to – zdaje się – kolega pana profesora, więc trzeba tworzyć grunt ideowy pod usprawiedliwienie dla politycznego szmacizmu. Szkoda, że profesorowi Wielomskiemu, który chyba związany jest z Nową Prawicą, nie udało się jakoś namówić posłów Libickiego i Tomczaka do tego by spróbowali stworzyć w sejmie koło Nowej Prawicy. Ale cóż, jak mawiał – oczywiście niechcący – o Polsce Jest Najważniejsza red. Stanisław Michalkiewicz – Forsa Jest Najważniejsza. PO daje jakąś gwarancję, że pozostanie się przy cycku, Nowa Prawica żadnej. Poseł Jan Filip Libicki, przez dwa lata nie odłoży pewnie z poselskiej diety tyle co p. Marek Migalski z diety europoselskiej, ale cóż, dobre i to…

Biorąc powyższe pod uwagę, wróżę świetlaną przyszłość politycznemu szmacizmowi, przez niektórych zwanym „polityczną prostytucją”. Ku chwale ojczyzny!

Paweł Sztąberek: http://www.prokapitalizm.pl

12 lipca 2011

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak