Potęga manipulacji... Czy może się udać?

Kampania, do kolejnych kadencji Samorządu – VI Rady Miejskiej, III prezydenckiej - nabiera mocy. Siły niszczącej. Jako były opozycjonista (status poszkodowanego), radny z dwóch kadencji i baczny obserwator kolejnych, muszę zabrać głos.

Jest źle. Nasz Samorząd - wspólnota podatników i wyborców, z kadencji na kadencję, jest w gorszej kondycji. Frekwencja coraz to pokazuje, że mamy do czynienia z rywalizacją grup zainteresowanych lokalnym tortem. Większość wyborców pozostaje w domach. Nie chce brać udziału ani w wyborach ani we współodpowiedzialności, na co dzień. Politycy – Ustawodawcy nic nie robią, aby zmobilizować podatnika do udziału w wyborach. Potrzebna zmiana ordynacji, obowiązek głosowania, referenda - demokracja bezpośrednia. Wszystko to doprowadza do absurdalnych sytuacji.

Wiadomo, że niezaangażowany mieszkaniec nie pójdzie do wyborów. Zaangażowani pójdą, bo mają za dużo do stracenia – siedzą temu czy tamtemu w „kieszeni”. Od jego pozycji zależy moja praca... Zatem, niebywała propaganda zawłaszczająca osiągnięcia Samorządu, do nazwiska kandydata jest moralnym, politycznym nadużyciem. Odbieraniem nadziei, że może być inaczej. Że to podatnik a nie jego pracownik na urzędzie jest suwerenem.

Czymś, co nie może przynieść dobrego owocu. Jedni mają moralnego kaca. Inni poddają się – nie chcą kopać się z koniem. Jeszcze inni patrzą z pogardą na ewentualnych naiwnych, którzy w dobrej wierze odbierają manipulacje podane w kolorowym opakowaniu. Każdy wstępnie rozgarnięty widzi to. Niestety w większości puszcza oczko i stoi z boku. Nie wychyli się.

To jest sytuacja, która przygnębia, odbiera nadzieję. Nasze lokalne piotrkowskie podwórko osiągnęło w tych sprawach szczyty obłudy, zakłamania, oszustwa. Mamy do czynienia z manipulacją, jakiej jeszcze w Piotrkowie, III RP, nie było. Niewielu temat rusza. Wielu podejmuje walkę wyborczą... po to żeby to zmienić czy zastąpić?

witold k

7 października 2010