Skip to main content

"Polska w kontekście pierestrojki"

portret użytkownika Admin
A. Macierewicz

Prezentujemy Państwu referat jaki wygłosił Poseł na Sejm RP Antoni Macierewicz, na zorganizowej przez Annę Walentynowicz konferencję w Sejmie RP w dniu 11 grudnia br. pt. "Polska po XX latach 1989-2009":

Współczesne źródła demokracji kierowanej

Najbardziej wstrząsającym dokumentem związanym z tematem naszych dzisiejszych obrad jest opublikowany niedawno przez IPN zapis rozmowy Wojciecha Jaruzelskiego z marszałkiem Związku Sowieckiego Wiktorem Kulikowem. I nie chodzi mi tu przede wszystkim o to, że Jaruzelski domagał się obietnicy interwencji wojsk sowieckich przeciwko własnym rodakom, gdyby ci wyszli na ulice w proteście przeciwko stanowi wojennemu. Ani o to, że otwarcie mówił, że powoływanie się na wojsko i obronę Ojczyzny ma jedynie manipulacyjny charakter chodzi bowiem o to, że partia komunistyczna jest znienawidzona. Ani nawet o to, że Mirosław Milewski rozmawiający z polecenia Jaruzelskiego z ambasadorem sowieckim na wiadomość, iż Rosjanie nie wprowadzą wojsk wykrzykuje:
‘ To dla nas straszna nowina Przez półtora roku paplanina o wprowadzeniu wojsk – wszystko odpadło. Jaka jest sytuacja Jaruzelskiego?’ Wszystkie te fragmenty potwierdzają tezę, że Jaruzelski był ‘sowieckim generałem w polskim mundurze’.

Sowiecka elita imperium

Najbardziej jednak istotne w ujawnionym dokumencie jest to, że rozmowa Jaruzelskiego z Kulikowem ma charakter rozmowy dwu ludzi świetnie się rozumiejących i wspólnie zastanawiających jak rozwiązać ten trudny problem jakim jest bunt Polaków i ich dążenie do niepodległości. W tej
rozmowie ani Jaruzelski ani Kulikow nie ukrywają trudności a nawet własnych słabości. Jaruzelski wprost mówi o tym, że partia komunistyczna jest znienawidzona oraz, że w terenie komuniści nie dysponują żadnym oparciem. Kulikow otwarcie narzeka na niechęć Moskwy do interwencji. Kluczowe jest jednak to co rozmówcy ujawniają odnośnie taktyki działania. Okazuje się, że groźnie brzmiące i terroryzujące polską opinię publiczną oświadczenia sowieckie, w tym wypadku Komitetu Ministrów Obrony państw stron Układu Warszawskiego obradujących w Moskwie od 1 do 4 grudnia 1981 r. były układane na życzenie Jaruzelskiego! To Jaruzelski z Florianem Siwickim chcieli by Układ Warszawski zagroził interwencją, po to by nas szantażować. I oto w rozmowie z Kulikowem Jaruzelski dowiaduje się ku swojemu żalowi, że takiemu oświadczeniu sprzeciwili się Węgrzy i Rumuni! Kulikow tak to ujmuje: „ ogólnie rzecz biorąc, członkowie Komitetu Ministrów Obrony z dużym zrozumieniem ustosunkowali się do Waszej prośby . D.F. Ustinow (minister obrony ZSRR) musiał poczynić wiele starań. Tow. Czinege (Węgier) skierował rozmowę na kwestie teoretyczne , orientując się przy tym na tow. Olteanu(Rumun). Rumuni praktycznie natychmiast negatywnie odpowiedzieli na Waszą prośbę, a tym samym na naszą propozycję.’ Co oznacza ta wymiana zdań? Ano oznacza ona, że po jednej, wspólnej stronie znajdowali się komuniści sowieccy i peerelowscy a po drugiej politycy rumuńscy i węgierscy. Jaruzelski nie był tym za kogo chce się teraz przedstawiać - przywódcą narodowym wybierającym mniejsze zło, nie był też przerażonym patriotą próbującym uratować co jeszcze było możliwe, ani nawet aparatczykiem walczącym o swój stołek. Był rzeczywiście sowieckim generałem w polskim mundurze. Człowiekiem dla którego opcja sowiecka i rosyjska była czymś po prostu naturalnym. Jaruzelski nie boi się wybuchu dlatego, że wkroczą sowieci i popłynie krew a on sam może stracić władzę. On boi się wybuchu narodowego bo wówczas Polacy mogą wygrać a Polska może znaleźć się w obozie zachodnim i wejść do NATO! Jaruzelski czuje się cząstką władz imperium sowieckiego, jak mówiła kiedyś Wanda Wasilweska cząstką ‘mirowych massztabov’, i nie może się pogodzić z tym, że imperium mogłoby utracić Polskę. Cała reszta była taktyką. Tak zresztą jest do dnia dzisiejszego. Oglądając go na ekranach telewizji mamy wrażenie, iż mówi do nas dystyngowany starszy,kulturalny, prosto się trzymający pan. Mamy zapomnieć, że był agentem sowieckiej informacji wojskowej, dowódcą KBW mordującego partyzantów walczących o Polskę niepodległą, ministrem odpowiedzialnym za strzelanie do robotników na Wybrzeżu w 1970 r. i za katastrofę stanu wojennego i strzelanie do robotników ‘Wujka’ w 1982 r. A wreszcie, że patrzymy na laureata orderu Lenina i specjalnego orderu wręczonego mu przez prezydenta Putina w 2005 r. Krótko mówiąc Jaruzelski nie zmienił poglądów ani na Rosję ani na Polskę ani na Kościół i stan wojenny. Jaruzelski mimo swego wieku jest nadal ważnym symbolem opcji rosyjskiej w Polsce, więc płaszczą się przed nim dziennikarze i wychwalają go i lewicowi i liberalni politycy walczący o wielomilionowy elektorat postkomunistyczny. Dlatego nie powinien być zaskoczeniem głos przywódcy Platformy Obywatelskiej broniącego Jaruzelskiego przed prezesem IPN prof. Januszem Kurtyką i przed Władysławem Frasyniukiem.

Taktyka: wojenne początki pierestrojki

Sprecyzujmy teraz o jaką taktykę tu chodzi, gdyż więcej w niej jest podobieństw po dzień dzisiejszy niż z pozoru się wydaje. Kluczem są słowa dotyczące spodziewanego przebiegu wydarzeń po wprowadzeniu stanu wojennego: ‘robotnicy w zakładach pracy mogą strajkować. Tam panoszy się ‘Solidarność’. Partia w zakładach nic nie będzie w stanie zrobić. Jednak strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu . Będzie gorzej jeżeli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady z wielomilionowym tłumem.’. I dodaje: ‘ To nie byłoby drogie. Byłoby gorzej , gdyby Polska wyszła z układu warszawskiego’. Dlatego właśnie dla Jaruzelskiego najbardziej wstrząsające było stanowisko szefa sowieckiego KGB, Andropowa, który 10 grudnia na posiedzeniu Biura Politycznego partii sowieckiej powiedział odmawiając wprowadzenia wojsk : ‘Jeżeli towarzysz Kulikow rzeczywiście mówił o wprowadzeniu wojsk, to moim zdaniem postąpił niesłusznie. Nie możemy ryzykować. Nie zamierzamy wprowadzać wojsk do Polski. Jest to słuszne stanowisko i powinniśmy się go trzymać do końca. Nie wiem co będzie dalej z Polską, ale nawet jeśli Polska znajdzie się we władzy ‘Solidarności’, to będzie to oznaczać jedno. Jeżeli natomiast na ZSRR zwalą się kraje kapitalistyczne, a mają one już odpowiednie porozumienie z różnego rodzaju sankcjami gospodarczymi i politycznymi , to będzie nam bardzo ciężko. Powinniśmy się troszczyć o nasz kraj, o umacnianie Związku Radzieckiego. To jest nasza zasadnicza linia.'Ten dialog oznacza bardzo głęboką zmianę postawy sowieckiej, która dotychczas kierowała się zasadą tzw. doktryny Breżniewa czyli zbrojną obroną systemu komunistycznego rozumianego jako władza partii komunistycznej. Teraz okazuje się, że dla Rosji nie ma to już zasadniczego znaczenia a wasalne partie komunistyczne muszą sobie radzić same. Innymi słowy była to jasna zapowiedź nowego kursu znanego po latach jako gorbaczowowska pierestrojka i głasnost ze wszystkimi tego konsekwencjami. Paradoksalnie więc można powiedzieć, że Moskwa była gotowa do pierestrojki juna przełomie 1981 i 1982 r. podobnie zresztą jak Węgrzy i Rumuni a Jaruzelski z marszałkami sowieckimi naciskali na trwanie przy doktrynie Breżniewa.

Taktyka: jak sparaliżować Polaków

Nie mniej ciekawe są konsekwencje stanowiska Jaruzelskiego, które dla naszego zrozumienia przebiegu wydarzeń lat 80-tych i stanu wojennego mają kluczowe znaczenie. Jaruzelski jasno stwierdza, że dla komunistów najważniejsze jest sparaliżowanie fizycznej siły Polaków, ich realnych możliwości wynikających z przewagi organizacyjnej i liczebnej, rozpadu i niepewności partii komunistycznej:
‘...strajki są dla nas najlepszym wariantem, mówi. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej jeżeli robotnicy wyjdą z zakładów i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Z wielomilionowym tłumem nie damy sobie rady......’

To najlepszy znany mi komentarz do upowszechnianego po dziś dzień hasła narzucanego opozycji i ‘S’ przez lewicę laicką :‘zamiast palić komitety zakładaj je’. Skutek jest taki, że założonych przez nas komitetów dawno już nie ma a ocalałe komitety PZPR są dziś siedzibami giełd, banków, przedsiębiorstw akcyjnych, których prezesami są dawni towarzysze sekretarze. Ta taktyka ma swoje źródła jeszcze w okresie początku sowieckiej okupacji z lat 40-tych dwudziestego wieku i przypomina, że jedyne czego komuniści naprawdę się obawiali to bezpośrednia siła. Wszystko co pozbawiało naród możliwości stosowania siły w obronie i w dążeniu do niepodległości było dla komunistów korzystne, wszystko co tę siłę przywracało powinno zostać zniszczone.
Owocem tej linii politycznej była nie tylko taktyka 'długiego marszu' i sprzeciw wobec demonstracji ulicznych ale przede wszystkim zgoda na manipulację 'okrągłego stołu' i 'Magdalenki' a następnie na tzw nie w ‘pełni demokratyczne wybory’ i kontraktowy sejm. Trzeba tu powiedzieć, że tak jak nie ma demokracji socjalistycznej tak samo nie ma ‘nie w pełni wolnych wyborów’. To co się działo w 1989 r. nie miało nic wspólnego z wyborami i w tamtym czasie wszyscy to jeszcze nie tylko rozumieli ale i głośno mówili, nawet zwolennicy tej operacji. Po latach jednak sejm RP przyjmuje uchwałę nazywającą wydarzenia 1989 r. ‘wolnymi wyborami’. Ta operacja językowa jest niesłychanie ważna i groźna zarazem. Dla ludzi Platformy Obywatelskiej wywodzących się z ugrupowania powstałego przy okrągłym stole i z niego czerpiących swoje siły fikcja demokracji u źródeł III RP jest przesłanką usprawiedliwiającą ograniczenie a nawet likwidację demokracji obecnie. Platforma wychodzi bowiem z założenia, że społeczeństwo, które nie potrafiło wywalczyć demokracji i niepodległości a następnie pogodziło się z ich fikcją da sobie odebrać istniejące wciąż namiastki demokratycznych instytucji.

Wielka inscenizacja: negocjacje

Źródła pierestrojki mają swoje głębokie konsekwencje zarówno w polityce wewnętrznej jak i zagranicznej obecnie rządzących. Ukazujące się w tej mierze coraz to nowe dokumenty i wypowiedzi odzierają nas z wszelkich złudzeń co do dotychczasowego obrazu tzw. negocjacji 'okrągłego stołu' i 'Magdalenki', obrazu dramatycznych sporów i walki o kompromis i porozumienie. W istocie byliśmy świadkami wielkiej inscenizacji, w której ludzie ‘S’ służyli za kukiełki zręcznie pociągane za sznurek przez siedzących z tyłu reżyserów. Pragnę zwrócić uwagę na trzy wydarzenia dziś zapomniane i przemilczane w trakcie tworzenia zakłamanego obrazu historii ostatniego dwudziestolecia: Po pierwsze twierdzi się, że rozmowy przy ‘okrągłym stole’ a zwłaszcza w Magdalence toczyły się w atmosferze napięcia i dramatycznych zwrotów sytuacji, w każdym momencie mogły zostać zerwane. Wciąż obecna była groźba powrotu do stanu wojennego a rzeź jaka miała miejsce w Pekinie czy krwawe walki do jakich doszło w Rumunii to realna alternatywa ‘okrągłego stołu’. Nic bardziej fałszywego. Zostawmy na boku analogie chińskie i rumuńskie. Znakomite opracowania Józefa Darskiego na temat wydarzeń w Rumunii dobitnie pokazują, podobnie jak przebieg wydarzeń z roku 1981, że Ceaucescu został zamordowany nie dlatego, że przeciwstawiał się wyzwolicielskiemu ruchowi ludowemu, ale dlatego, że był niewygodny Rosjanom dokonującym przekształceń imperium. Ważniejsze jest to, że jak wynika z dokumentów opublikowanych swego czasu przez księdza biskupa Orszulika w istocie nie było też żadnych negocjacji: w trakcie spotkań księdza Orszulika z przedstawicielem PZPR Stanisławem Cioskiem, a następnie bp. J. Dąbrowskiego i Czesława Kiszczaka ustalono wszystko to co później przedstawiano jako sukces kilkumiesięcznych negocjacji, włącznie z podziałem miejsc w Sejmie i z ‘wolnym’ Senatem. Dokumenty przywoływane przez Orszulika potwierdza niedawna wypowiedź Czesława Kiszczaka, który w wywiadzie dla Dziennika z połowy listopada br. stwierdził:
‘Wystarczy minuta refleksji, aby zdać sobie sprawę, że dzisiejsza Polska jest również moją zasługą. Wybory dzięki mnie odbyły się bez “cudów nad urną”. Uszanowaliśmy wynik głosowania. Oddaliśmy władzę w pokojowy sposób. Jestem jednym z twórców Okrągłego Stołu, 31 sierpnia 1988 zaproponowałem Wałęsie i biskupowi Dąbrowskiemu 161 miejsc w Sejmie, wolne wybory do Senatu, wybór prezydenta, reformy polityczne i gospodarcze, w tym wolny rynek i udział “Solidarności” w budowaniu koalicji. Wszystko to obiecałem “Solidarności”, która w latach 1988 – 1989 była bardzo słaba. ‘ Nie chodziło więc ani o rozmowy ani o wybory , a najmniej już o demokrację czy wolny rynek, chodziło o teatr, który miał skłonić naród by bez walki pogodził się z transformacją systemową, którą przeżywamy po dziś dzień, a której źródła tkwią w zmiażdżeniu woli narodu w stanie wojennym i w marionetkowych rządach po roku 1989.

Wielka inscenizacja: pierwsi w obozie

Po drugie. Tak jak nie było faktycznych negocjacji, tak i nie było w 1989 r. tzw. pierwszych w obozie komunistycznym wyborów. Być może zdziwi to fałszywych piewców polskiego pierwszeństwa w procesie przemian demokratycznych ale zgodnie z logiką imperialną wcale nie Polska była krajem, w którym odbyły pierwsze ‘prawie wolne wybory’, a oczywiście Rosja sowiecka . W marcu 1989 r. a więc na trzy miesiące przed Polską w ZSRR przeprowadzono powszechne wybory na Zjazd Deputowanych Ludowych , w których zaledwie 1/3 miejsc była zarezerwowana dla przedstawicieli KPZR a 2/3 poddane były wolnemu wyborowi. Na czele Zjazdu stanął następnie były dysydent, opozycjonista, wielki uczony i twórca sowieckiej bomby atomowej Andriej Sacharow. Władimir Bukowski napisał, że był to najgorszy dzień w jego życiu. Stało się bowiem dlań oczywiste, że ruch dysydencki był narzędziem manipulacji mającej na celu utrzymanie władzy sowieckich elit. W Polsce rolę tę wziął na siebie Lech Wałęsa, Jacek Kuroń, Adam Michnik oraz Tadeusz Mazowiecki po dziś dzień zwany pierwszym niekomunistycznym premierem. Szkoda, że twórcy tego sloganu zapominają o Osóbce Morawskim, premierze sowieckiego Rządu Tymczasowego i Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej w Warszawie w 1945 r. a przede wszystkim o tym, że choć Mazowiecki nie był członkiem PZPR to większość jego ministrów takimi była a dwu najważniejszych Siwicki i Kiszczak wraz z prezydentem Jaruzelskim to twórcy stanu wojennego. Patrząc na wydarzenia z tej perspektywy warto też przypomnieć instrukcję Czesława Kiszczaka nakazującego służbom specjalnym zakładać agenturalne organizacje społeczne i polityczne oraz infiltrować autentyczne celem ich opanowania.

Wielka inscenizacja: od SB do Platformy Obywatelskiej

I wreszcie fakt trzeci. Wiele mówi się
o przemianach gospodarczych dokonanych przez Leszka Balcerowicza pod osłoną tzw. koalicji reformatorskiej składającej się z dobranych ludzi Solidarności i towarzyszy z PZPR. Wiemy jak gigantycznym rabunkiem Polaków się to skończyło i z jakim wysiłkiem ratujemy resztki majątku narodowego. Wiemy też, że kluczową rolę w tej operacji odgrywali ludzie sowieckich służb specjalnych. Rzadko jednak zwraca się uwagę na fakt, że przekształcenia służb specjalnych realizowane wówczas w Polsce były dokładną kopią przekształceń wcześniej podjętych w ZSRR oraz w innych państwach postkomunistycznych w tym np. w NRD, gdzie wprowadzano je w życie jeszcze w dniu obalenia muru berlińskiego. We wszystkich krajach realizowano po prostu ten sam scenariusz napisany w Moskwie wspólnie przez imperialną strukturę władzy nomenklatury, nowej warstwy społecznej wyłonionej w okresie 50 lecia rządów sowieckich na blisko połowie globu ziemskiego. Tak jak stan wojenny nie był dyktatem Moskwy narzucającej cokolwiek Jaruzelskiemu ale wspólnym przedsięwzięciem, w którym Jaruzelski był bardziej zachowawczy niż moskiewscy towarzysze, tak i transformacja była wspólnie planowana i wspólnie realizowana. W służbach specjalnych po pierwsze kopiowano wszędzie główne zasoby archiwalne a zwłaszcza spisy agentury i przesyłano je do moskiewskiej centrali (w Polsce w roku 1988 dokonano tego zarówno w służbach cywilnych jak i w wojskowych, co zlecił generał Buła). Po drugie niszczono najważniejsze teczki zatrzymując w dyspozycji zaufanych funkcjonariuszy zobowiązania do współpracy. Nagrane na dyskietki komputerowe spisy najważniejszej agentury ukrywano najczęściej poza granicami kraju. W Polsce np. spis agentury wydziału XI Departamentu I czyli wywiadu został wywieziony na misje do Syrii i do Chorwacji. Po trzecie wyodrębniano wywiad, którego aktywa starano się szczególnie chronić. Po czwarte wszędzie departament do walki z opozycją przekształcano na departament przybierający nazwę Ochrony Konstytucji, a wreszcie przenoszono najważniejszych funkcjonariuszy do policji. O ile w służbach cywilnych dokonywano dość głębokich choć pozorowanych operacji maskujących to służby wojskowe pozostały zupełnie nietknięte i znowu był to proces ogólno obozowy. Przyglądając się zaś zmianom dokonywanym w wojskowych służbach w Polsce trzeba powiedzieć, że po pierwsze wszystkie kluczowe stanowiska objęli oficerowie przeszkoleni w GRU i w KGB, po drugie najważniejsze funkcje kierownicze objęli oficerowie tzw. oddziału Y czyli nielegalnego wywiadu agenturalnego i wreszcie po trzecie skoncentrowano się na utrzymywaniu armii oraz energetyki w zależności od Rosji, na przejęciu mediów elektronicznych, i wreszcie na kontroli nowoczesnej infrastruktury administracyjnej związanej z komputeryzacją.
Ludzie służb specjalnych stali się w toku pierestrojki i wydarzeń ostatniego dwudziestolecia warstwą organizującą postkomunistyczną gospodarkę, administrację i politykę. Tak dalece, że, jak pokazuje przypadek Platformy Obywatelskiej nie wystarcza im infiltrowanie partii politycznych, lecz założyły własną. Ten fakt tłumaczy taktyczne zdolności utrzymania się u władzy, świetnego zakorzenienia w mediach, dużych umiejętności propagandowych, zwłaszcza w posługiwaniu się sondażami opinii publicznej. Nie od rzeczy więc będzie przypomnieć, że taktykę tę zapoczątkował Wojciech Jaruzelski organizując jeszcze w latach 70-tych XX wieku zamknięte seminaria z wybitnymi socjologami, później zaś powierzając swojemu zaufanemu współpracownikowi płk. Stanisławowi Kwiatkowskiemu kierowanie ośrodkiem badania opinii społecznej. Jego syn kierował później telewizją Leszka Millera.

Demokracja kierowana, protest społeczny i obóz patriotyczny

Ta analiza prowadzi nas do wniosku, iż geneza polskiego systemu politycznego i gospodarczego nie leży w naturalnych procesach i przekształceniach, ani też nie tkwi w ruchu niepodległościowym budującym po zwycięstwie narodowe instytucje państwowe jak to było po roku 1918 lecz w sterowanym odgórnie procesie pierestrojki mającym swoje źródła w sowieckich koncepcjach imperialnych. Stan Polski w 1989 r. opisał trafnie 5 lat wcześniej Anatolij Golicyn, który w wydanej w 1984 r. w Nowym Jorku książce ‘Nowe kłamstwa w miejsce starych’ pisał, że w kluczowej fazie pierestrojki w Polsce władzę obejmie rząd solidarnościowo -komunistyczny na czele którego postawiony zostanie polityk formalnie związany z kościołem katolickim. Opis Golicyna nie wynikał z analizy przebiegu wydarzeń i układu sił lecz z wiedzy o planach i zamiarach jakie towarzyszyły koncepcji pierestrojki przygotowywanej na długo przed jej realizacją. Tak więc ten system polityczny nie tyle odzwierciedla i realizuje oraz organizuje interesy grup społecznych by nadać im ogólnonarodową wykładnię, lecz jest wędzidłem narzuconym na niepodległościowe i narodowe dążenia Polaków. Powtórzmy: wyrosły ze stanu wojennego, pierestrojki i okrągłego stołu system gospodarczy i polityczny od samego początku miał realizować funkcję pacyfikacyjną wobec społeczeństwa i jego potrzeb był kontynuacją taktyki pozornych ustępstw mających uniknąć otwartego wybuchu społecznego gniewu. Wciąż bowiem jest tak, że z jednej strony są ponadnarodowe elity realizujące koncepcje wynikające z zewnętrznych, światowych planów, z drugiej zaś masy broniące swoich codziennych interesów i poszukujące skutecznego przywództwa i obrony. W konsekwencji w Polsce wciąż nie ma normalnych partii politycznych. Są partie postkomunistycznego establishmentu i narodowego protestu. Co więcej proporcje liczebne reprezentacji parlamentarnej tych obozów są względnie stałe i dziś, tak jak w 1989 r. kształtują się jak 1/3 do 2/3. Można zaś zapytać czy zmieniły się i na ile realia społeczne. Oczywiście perspektywa wyprzedanych i zniszczonych stoczni i przejmowanego przez obcy kapitał majątku narodowego narzuca odpowiedź, że zmieniło się na gorsze, w tym przynajmniej sensie, że potencjał stanowiący podstawę ewentualnej odbudowy z każdym rokiem się zmniejsza. Tak jest obiektywnie i wraz z zapowiedzią wyprzedaży polskiej energetyki zbliżamy się do granicy zniszczenia fundamentu wciąż jeszcze pozwalającego odbudować polską suwerenność gospodarczą. Dlatego tym wszystkim, którzy zastanawiają się dzisiaj nad kierunkami działań dedykuję słowa Wojciecha Jaruzelskiego z roku 1981: ‘...strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej jeżeli robotnicy wyjdą z zakładów i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Z wielomilionowym tłumem nie damy sobie rady......’

Nie znaczy to oczywiście że namawiam do masowych demonstracji celem palenia jakichkolwiek komitetów. Tak nie jest. Ale znaczy to, że obowiązkiem obozu patriotycznego jest budować polską siłę i co dziennie ukazywać jej istnienie i możliwości. Ta siła realnie jest w wymiarze duchowym, ideowym i gospodarczo-organizacyjnym ale nie wolno jej pacyfikować, spychać na margines, rozdrabniać. Taką taktykę daliśmy sobie narzucić w okresie stanu wojennego i później. Teraz nie wolno nam tego błędu powtórzyć.
Cała reszta to taktyka.

Antoni Macierewicz

11 grudnia Sejm RP

Powiązane

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak

Do Konferencji...

portret użytkownika Admin

będziemy wracać. Będziemy z niej czerpać. To było wydarzenie skierowane w przyszłość.

Polska po XX latach 1989-2009

Admin

W przyszłość ! ! ! !

portret użytkownika Piotr Korzeniowski

Władimir Bukowski przewidywał również, że Związek Sowiecki wcale nie padnie, tylko się przeniesie na zachód, do Europy centralnej i dalej! Tak też się stało dzięki m.in. polskim "elytom politycznym" - następcom sowieckiego agenta Jaruzelskiego! Ci zdrajcy - w większości agenci niemieccy, ze względu na to, że istnieje strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie są więc przy okazji ludźmi Moskwy!
Piotr Korzeniowski

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.