Non es ego Servus sed Filius Ga 4,7
Poza tym, typowy życiorys solidarnościowca. W 1980 roku mam 23 lata, jestem młodym mężem i ojcem. Wszechobecna idea zmian i nadziei pochłania mnie w całości. Oddaję jej swoje plany i właśnie realizowane przyszłościowe obowiązki, których brak w przyszłości da o sobie znać. Znajduje w niej swe miejsce mój wrodzony i do tej pory uśpiony żywioł wolności, nadziei i niezależności. Poświęcam tejże Solidarności wszystko, podporządkowuję jej całą swoją codzienność. Z nią wzrastam, jej służę i za nią płacę; represjami, które mnie dotykają z rąk junty wojskowej i jej świadomych i nie świadomych "żołnierzy". W następnych latach buduję pamięć i tradycję Sierpnia 80, - Duszpasterstwo Ludzi Pracy, Grupa Robocza NSZZ "Solidarność", także lokalne tajne Struktury NSZZ "S", Porozumienie Na Rzecz Przeprowadzenia Demokratycznych Wyborów w NSZZ "S", ZChN, Solidarność w Energetyce, Rada Miejska, współpraca z wieloma środowiskami w mieście i kraju. Po czym odchodzę od formalnych przynależności, które zmieniają swój pierwotny cel. Dwadzieścia dwa lata bez przerwy, choć ostanie cztery dzięki globalnej wiosce internecie. Internecie, który pozwala dalej być sobą. Wiem, że takich jak ja jest wielu. Czy to wykorzystamy?
Szukam tych, którzy jak ja:
Wnioskują
Trzeba wszystko zrobić, aby urzeczywistnić na nowo nadzieje zawarte w ustrojowych zmianach; samorządzie, wolnych mediach, wolności światopoglądowej.
Oceniają
Mało z tego zostało. Media są wolne, a i owszem ale od czytelników, słuchaczy i telewidzów. Samorząd, a i owszem ale dla grupy rządzącej w gminie. Wolność światopoglądowa, na pasku za którym stoją pieniądze. Moda, na służbie reklamodawców. Tak jest, bo tak też można rozumieć wolność. Można z niej korzystać j/w, można też ją realizować zachowując zdrowy rozsądek. Są w naszym mieście środowiska, organizacje, które to robią. Nie promują się jednak, niektóre z nich to tylko formalne byty. Liderzy tych bytów narzekają na ogrom pracy równocześnie nie dopuszczając nowych ludzi. Są zamknięci, boją się zmian. Zjawisko dotyka praktycznie w mniejszym lub większym stopniu wszystko to, co nie jest zdominowane do walki o byt. Taka sytuacja powoduje społeczną apatię, bezradność. Stan tej sytuacji określa frekwencja wyborcza. Tak więc, swoi wybierają swoich i celem ich jest utrzymać taki stan tak długo, jak to się da. Wysiadłem z tej łodzi. Chcę być z tymi, którzy do tej łodzi nigdy nie wsiedli. Na swoje wytłumaczenie mam to, że 22 lata temu naprawdę była szansa. I zapewne w znacznej części została dobrze wykorzystana.
Stawiają zadania zasadnicze.
Należy, po pierwsze mieć nadzieję. Otworzyć się na ludzi z poza układów. Prosić ich o merytoryczne zabieranie głosu w sprawach, w których mają coś do powiedzenia. Dać gwarancje bezpieczeństwa tym, którzy znają te okoliczności towarzysko koteryjne, które mogą doprowadzić do sprywatyzowania miasta, przy pomocy nie wolnej gry rynkowej, lecz dobrze ułożonym ludziom w strukturze władzy. To jeśli chodzi o sprawy fundamentalne - zasadnicze.
Oraz zadania codzienne.
Być sobą i to promować. Mieć odwagę do publicznego wyrażania swych oczekiwań i pracować na co dzień, dla wspólnego dobra.
Masz podobne zdanie proszę o kontakt
Witold K
2002