Męstwo jest jedną z czterech cnót kardynalnych w chrześcijaństwie. To cnota moralna, która polega na umiejętności podjęcia dobrej decyzji mimo niesprzyjających uwarunkowań, zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych. Cnota męstwa czyni zdolnym do stawienia czoła próbom i narażenia się na nieprzyjemne konsekwencje, w imię wyższych wartości - nie rok czy dwa... całe życie.
Dziś, wydaje się, że każda próba, zwłaszcza konsekwentna próba zachowania świata wartości w życiu codziennym to męstwo życia. Każda jednostka, także rodzina, lokalna wspólnota, jeśli chce zachować swoją spoistość, tożsamość, pochodzenie a nie chce stworzyć sekty, koterii, stać się pożytecznym idiotą - musi zejść do współczesnego „getta” – i tam sięgnąć do źródła. Wiem, że takich jest wielu. Z punktu widzenia interesu narodu - za mało.
Nie chodzi bynajmniej o „getta” - wspólnoty całkowicie niezależne od rodowitych mieszkańców danego terenu, przy jednoczesnym żerowaniu na nich. Całkowita alienacja żydowskich środowisk w Polsce, do tej pory kładzie się cieniem na naszej historii. W obecnej, jak nazwę polityce miejskiej, podobne zjawisko (w mikroskali) funduje sobie i nam mieszkańcom „maniutkomania” znaczy „Prawica Razem”. Tak, więc, nie chodzi o społeczne, polityczne wyalienowanie się (jednostki bądź grupy) ze wspólnoty – to żydzi tak postąpili – wyzywając innych od Goi. Mam wrażenie, że każdy, kto chce być zauważonym, że coś robi dla miasta, powinien współpracować z „PR” – nie tędy droga.
Raczej chodzi o „getto” - niszę - wewnętrzną, prywatną. O konsekwentne analizowanie zmasowanego ataku obecnej: mody, politycznej poprawności, obyczajowości, czy o dokładne przyglądanie się rozgrywkom „na górze” – w eurokołchozie... Chodzi o dawanie świadectwa w każdym miejscu, każdym czasie. Nie - o asekurowanie się, giętkie karki, mniejsze zło, minimalizm, akcyjność, o cel, który uświęca środki - chodzi. Jeśli celem będzie świadectwo, na co dzień a nie np. stołek, interes grupy, szybki zarobek, nadmierna troska o Ego, to spełni się to, co było celem. - owy stołek, interes grupy...
Każdego wstępnie rozgarniętego, tak myślę, czas refleksji nachodzi z okazji jakichś rocznic. Na przykład XXX rocznicy pożycia małżeńskiego, czy L odejścia mamy. Kiedy wspomnę w tamte lata, co minęły... to widzę, że nic diabli nie wzięli. Nie jestem pewien czy nie wezmą. Mam nadzieję, że nie wezmą. Tak mi dopomóż Bóg.
witold k: www.kowalczyk.info.pl
7 lipca 2009
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz