Rozmowa z... Marianem Grotowskim
Kiwiportal - wywiad
Nazywam się Marian Grotowski, jestem pisarzem i poetą, byłym członkiem i przewodniczącym Stowarzyszenia Literackiego „PONAD”, jestem zrzeszony w Klubie Pisarza i Stowarzyszeniu Autorów Polskich, jestem członkiem Klubu Gazety Polskiej, współtwórcą i wiceprzewodniczącym Towarzystwa Patriotycznego w Radomsku, którego celem jest krzewienie postaw patriotycznych wśród społeczeństwa, upamiętnianie bohaterów znanych i nieznanych, którzy swoją walką i cierpieniem dawali przykład bezgranicznego przywiązania do Ojczyzny. Przed operacją, która całkowicie zmieniła moje życie, sporo recytowałem, organizowałem koncerty i przedstawienia o charakterze patriotycznym. Mam 61 lat, lubię dobrą muzykę, zwłaszcza klasyczną, interesuję się malarstwem, sportem, historią naszego kraju. Głęboko przeżywam wstrząsy i niepokoje którym nieodpowiedzialni i zatroskani jedynie o własne dobra ludzie poddają naszą Ojczyznę.
To trudne pytanie. Wielu wydawców ocenia nadesłane do nich materiały jedynie pod kontem ich przyszłej sprzedaży, a tu ważniejsze od merytorycznej treści i wartości literackiej jest nazwisko autora. Co gorsza, autorem nie musi być literat a aktor, skandalista, celebryta czy polityk. Im gorszy, tym większe szanse na sprzedanie jego dzieła. Nie jest trudno być autorem i wydać książkę jeśli ma się znane nazwisko. Gorzej jeżeli nosi się nazwisko nieznane, jeśli jest się debiutantem. Najgorzej jest być biednym autorem. Pytanie jednak brzmi, czy trudno i czy warto jest być dzisiaj autorem. Łatwo, jeżeli ma się coś co w duszy gra, co nie pozwala zasnąć, co budzi wyobraźnię i nie pozwala odłożyć pióra (odejść od maszyny do pisania). Jeżeli nie ma się takiego wewnętrznego bodźca, lepiej zająć się czymś innym. Nie jest warto być autorem jeżeli pisząc książkę myślimy tylko o czekających na nas tantiemach za jej ewentualną sprzedaż. Jeżeli ktoś uważa, że pisanie książek w dzisiejszych czasach może być sposobem na życie, jest w błędzie. Dla mnie ważniejsze jest to, że ktoś, kiedyś, kiedy mnie już nie będzie na świecie przeczyta moją książkę, wspomni mnie, powie o mnie dobre słowo. I powiem, że pod tym względem warto jest być autorem.
Okres mojego dzieciństwa to lata 60-te ubiegłego stulecia. Jak wówczas każdy młody chłopak, interesowałem się komiksami typu „Tytus”, książeczkami z tygrysem czy z bitwami morskimi, które to wydawnictwa były dostępne w każdym kiosku ruchu. Jednak książką która wywarła na mnie najsilniejszy wpływ była powieść Henryka Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”. Henryk Sienkiewicz nie był „ulubieńcem” ówczesnych władz Polski. Takich powieści jak Quo Vadis czy Trylogii nie można było kupić w księgarni. Można je było dostać jedynie „spod lady” z jakiegoś drugiego obiegu. Jednak powieści „W pustyni i w puszczy” i „Krzyżacy” były dostępne. Ba! Były nawet lekturami szkolnymi. Powieść „W pustyni i w puszczy” w niebanalny sposób uczy nas patriotyzmu. Przede mną otworzyła barwny świat przygód których potrzebuje i do których tęskni chyba każdy młody chłopiec. Pozwoliła uciec z własnego podwórka w jakiś daleki, trochę niebezpieczny i jakby zaczarowany świat marzeń.
Oczywiście że nie wystarczy mieć pomysł na książkę. Musimy mieć też trochę wiedzy o przedmiocie, o którym chcemy pisać. Ale i to, jeżeli nie czujemy w sobie siły, która każe nam usiąść do komputera i pisać, jeżeli nie posiadamy w sobie takiej dyscypliny, wewnętrznego ciśnienia, może być za mało aby zostać autorem. Pisanie bez wewnętrznego przekonania, na siłę, nie ma sensu.
Pisanie jest dla mnie odtrutką, sposobem na oderwanie się od kłopotów i zmartwień codzienności. Kiedy wszystkie kłopoty zwalają mi się na głowę i nie jestem pewny jutrzejszego dnia, wówczas zamykam się w moim pokoju, siadam przed komputerem, czasami zagłębiam się w treść swoich wierszy albo w przygody swoich bohaterów i próbuję pisać. Nie pisze mi się wtedy łatwo, ale szybko zapominam o otaczającym mnie świecie, o zgryzotach, choć muszę powiedzieć, że Leska najlepiej mi się pisało kiedy oczekiwałem na operację serca. Najłatwiej pisze się kiedy przychodzi prawdziwa wena. Wena to uczucie dość rzadkie, które można porównać jedynie z ekstazą. W trakcie twórczego polotu powstają największe dzieła. Nie wiem skąd się ona bierze, ale to ona wyzwala najwięcej energii i siły. Dobrą motywacją dla mnie jest miłe słowo i pozytywna ocena osób bliskich, dobra i szczera recenzja.
Żeby takich rad udzielić, znów muszę sięgnąć do własnych doświadczeń i przeżyć. Kiedy zaczynałem pisać Leska nie myślałem o jego wydaniu. Czytałem jego fragmenty na spotkaniach stowarzyszenia PONAD, chwaliłem się rodzinie. Dopiero kiedy, jak mi się wydawało, stanąłem na jakiejś krawędzi, wysłałem tekst do kilku moich przyjaciół z prośbą o recenzje i denerwowałem się, kiedy w odpowiedzi otrzymywałem „laurki” zamiast rzeczowej krytyki. Po wysłaniu tekstu do wydawnictw bałem się, że zostanę przez nich zrugany, wyśmiany i zmieszany z błotem. Bałem się, że ktoś mi odpowie: Chłopie, nie zawracaj ani sobie ani nam głowy i wyrzuć swoje wypociny do śmietnika! Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Wiem, że wielu autorów pisze wiersze i książki „do szuflady”. Warto pisać dla siebie czerpiąc zadowolenie z samego faktu pisania, ale lepiej podzielić się swoją pracą z innymi, pokazać ją światu. Jeżeli się nie spodoba, nic strasznego się nie stanie, świat dalej będzie się kręcił wokół słońca. A jeżeli będzie inaczej...
Krytyką zoila nie. Krytyka zoila może zaboleć, ale najlepiej ją zlekceważyć Krytyka, jakakolwiek by nie była, nawet krytyka zoila, nakręca sprzedaż. Poza tym dobrze jest wiedzieć kto krytykuje i czemu dana krytyka ma służyć, którą krytykę, mówiąc kolokwialnie, można „olać” a którą, choćby nawet ostrą ale sprawiedliwą, wziąć sobie do serca. Krytyka musi budować i tylko taką należy traktować poważnie.
Niewiele zmieniło i nie pomogło. Po przebytej operacji serca nie mogłem wrócić do pracy, ZUS odmówił mi renty, nie mam wieku emerytalnego, utrzymuję się z zasiłku stałego przyznanego mi przez MOPS w wysokości 600 zł, z czego blisko połowę przeznaczam na zakup leków. Przyznam się, że w takiej sytuacji liczyłem na tantiemy, ale niestety, wydawnictwo zamiast promować i sprzedawać książki zaczęło zajmować się własnymi problemami, co spowodowało że przerwałem pisanie kolejnej powieści. Niektórzy twierdzą, że przeznaczeniem pisarzy jest życie w finansowej nędzy. Ale teraz mam nadzieję, że po reorganizacji sytuacja w wydawnictwie ulegnie radykalnej zmianie, a co za tym idzie i moja sytuacja choćby nieznacznie się poprawi.
W mojej sytuacji trudno jest cokolwiek planować. Chciałbym dokończyć i wydać swoją kolejną powieść „Zwycięzca”, ale czy będzie mnie na to stać?
Kiedy byłem dzieckiem miałem swoich bohaterów. Miałem Stasia i Nel, Zbyszka z Krzyżaków, Anie z Zielonego Wzgórza, Pinokia z długim nosem i wielu, wielu innych. Nie byli to książkowi, ale moi właśni bohaterowie. Dzisiaj dzieci mają pokemony, zombi i wampirów, mają „włatcuw móh” czy jakoś tak, filmy dla dzieci przesiąknięte wulgaryzmami i przemocą. Niestety podobnie jest w świecie dorosłych. Dobrą książkę zastąpiono tandetnymi serialami telewizyjnymi a w teatrach prezentuje się obsceniczną, obraźliwą i urągającą wszelkim zasadom etycznym i moralnym „sztukę”. Nieraz zadaję sobie pytanie, co czy kto po nas, jeżeli zniszczymy czy odrzucimy wartości, które ukształtowały nas jako naród i pozwoliły przetrwać najgorsze kataklizmy dziejowe? Będziemy rozwijać się jako naród, czy zamienimy się w bandę troglodytów nieświadomych swoich korzeni i dziedzictwa? Co stałoby się z nami gdyby nie Kochanowski, Słowacki, Mickiewicz Norwid i wielu, wielu innych którzy w najgorszych chwilach naszej Ojczyzny chwytali za pióra budząc w nas ducha jedności i umiłowania Ojczyzny? Jestem daleki od porównań czy uogólnień, ale myślę że warto pisać książki nawet kiedy nam się wydaje, że nie mają najmniejszych szans aby trafić do czytelnika. W słowie jest przepotężna siła. „Na początku było słowo” mówi Pismo Święte a Cyprian Kamil Norwid pisze:
„Ogromne wojska, bitne generały,
Policje – tajne, widne i dwupłciowe
-Przeciwko komóż tak się pojednały?
Przeciwko kilku myślom... co nie nowe!”
Pisanie książek ma sens. Słowo to potężna siła. Słowem można budować, można też zabijać. Trzeba pisać ale i za słowo trzeba odpowiadać.
26 maja 2021
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz