Skip to main content

Nareszcie – po 18 latach

portret użytkownika Z sieci
DgHxuplXkAA58FW.jpg-large-590x2000.jpeg

Rozpoczyna się budowa gazociągu od złóż norweskich przez Danię do Polski. Mogło tak być już 18 lat temu. W rządzie Jerzego Buzka wygrała opinia, że Polska powinna zdywersyfikować (urozmaicić) swoje zaopatrzenie w gaz naturalny tak, by nie być uzależniona od dostaw z Rosji.

Dla mnie uniezależnienie się o dostaw rosyjskich stanowiło gospodarczy równoważnik likwidacji sowieckich baz wojskowych. Rosja wykorzystywała dostawy gazu (nie tylko do Polski) jako narzędzie swojej polityki imperialnej, a przy tym dyktowała ceny „wedle swego uznania” i w efekcie my płaciliśmy drożej niż np. Niemcy. Pamiętałem też, jak zimą 1981/2 nowy rząd Jana Olszewskiego doświadczył nagłej przerwy w dostawach „z niewyjaśnionych przyczyn”. Stanowisko rządu J.Buzka nie było początkowo jednoznaczne. Ministerstwo Gospodarki tworzyło kolejne „idee właściwych rozwiązań”.

Nie ukrywano, że za nimi stał p. Aleksander Gudzowaty, jeden z najbogatszych Polaków, którego majątek urósł gwałtownie na zaufaniu „ruskich” i w ciągu kilku lat z urzędnika w jednej z państwowych polskich central handlu zagranicznego stał się potentatem finansowym. W Min. Gospodarki słuchano jego rad i ceniono jako „jednego z największych prywatnych podatników RP”. W efekcie z tamtej strony wychodziły sugestie bądź to o „gwarancjach p. Gudzowatego jako „trzeciej strony” w polsko-rosyjskiej firmie zarządzającej rurociągiem i dostawami na terenie Polski, bądź to o konieczności zawarcia umowy z firmą holenderską, bądź to podpisania umowy z firmą niemiecką i budowę gazociągu Bernau-Szczecin.

Wszystkie one miały wspólną cechę: tak czy inaczej mieliśmy płacić (Holendrom lub Niemcom) za gaz rosyjski, bo innym tamte firmy nie dysponowały. Gdy ogłoszono gotowość Min.G. do podpisania umowy z firmą holenderską, zagroziłem złożeniem dymisji. Jak się okazało w podobny jak ja sposób argumentował przeciw temu rozwiązaniu Piotr Naimski, bliski współpracownik Premiera. W efekcie premier powołał specjalny zespół międzyresortowy pod moim kierownictwem, z P. Naimskim jako jego Sekretarzem. Zespół wypracował koncepcję zawarcia umowy z Norwegią (wsparło to także nasze Min. Spraw Zagranicznych, co dla Premiera miało duże znaczenie, bo kierowali nim nasi koalicjanci z UW). Podjęliśmy rozmowy z Rządem Norwegii oraz ze Statoilem, rządowym operatorem gazu norweskiego. Ostatecznego przełomu dokonał premier Buzek w prywatnej rozmowie z Premierem Norwegii.

Niestety, napotkaliśmy opór w naszym polskim PGNiG. Przeciw był Zarząd firmy. Zmiany w Radzie Nadzorczej dokonywały się z dużymi oporami. Po wymianie nominata MG, opór nadal stawiali przedstawiciele załogi, w tym przedstawiciel NSZZ „Solidarność”(!). Czas uciekał. Gdy nastał kolejny rząd – tym razem sformowany przez lewicę, umowa z Norwegią została zablokowana. Po stronie norweskiej też zapał wygasł: Rosja zaproponowała Norwegii korzystniejsze wytyczenie linii rozdzielającej złoża na M.Północnym. W kraju do ofensywy przystąpił p. Gudzowaty i wniósł pozew o narażenie go na straty finansowe decyzjami, na które wpływ – jego zdaniem – miał Minister Gospodarki, ja oraz P. Naimski. Prokuratura przesłuchała „pozwanych” i odstąpiła od sprawy. Ale uwolnienie się od „gazowego dyktatu Rosji” nastąpiło dopiero obecnie – zarówno wskutek umowy o dostawy z USA jak i w związku z zawarciem nowej umowy z Norwegią oraz podjęciem budowy gazociągu „Baltic Pipe”.

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

4 maja 2020

5
Ocena: 5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak