Skip to main content

Ani rządy, ani banki centralne nie mają pomysłu, jak walczyć z dekoniunkturą gospodarczą

portret użytkownika Z sieci
koronawirus.jpg

Wybuch epidemii koronawirusa w Chinach nie tylko zagroził życiu ludzi na wszystkich kontynentach przez ludzi zamieszkałych, ale także spowodował zagrożenie kryzysem gospodarczym w wymiarze światowym. Chiny wytwarzają dziś ok. 17% globalnego produktu, a ich tempo wzrostu gospodarczego w jeszcze większym stopniu decyduje o światowej koniunkturze gospodarczej – bo jest wyższe od tempa wzrostu w USA i w Europie i „ciągnie” te gospodarki. Tym razem jest realna groźba, że je „zdołuje”. Międzynarodowe organizacje gospodarcze (takie jak Międzynarodowy Fundusz Monetarny, Bank Światowy, OECD i jeszcze kilka) oraz banki centralne UE, USA i wielu innych krajów we własnych gronach oraz na konferencjach z innymi partnerami zastanawiają się nad przeciwdziałaniem recesji gospodarczej, „która niebawem nadejdzie”. Wszędzie rozważa się obniżkę stóp procentowych banków centralnych – w USA nawet jej dokonano. Ożywiona dyskusja dotyczy wdrożenia środków polityki fiskalnej – nawet kosztem przekroczenia limitów deficytu i długu publicznego zapisanych m.in. w Układzie z Maastricht – Włochy już taką decyzję podjęły mimo, że Komisja Europejska nadal broni tamtego układu. I Włosi mają poparcie zarówno Niemiec i Francji. Niemiecki minister finansów (członek SPD) postuluje podobne działania w swoim kraju. Musi jeszcze przekonać władze CDU-CSU, ale i tam są już oznaki odchodzenia od tradycyjnej niechęci do deficytu i długu. W USA zarówno bank centralny (tzw. Fed) oraz wielu ekonomistów tzw. głównego nurtu wyraźnie opowiada się za przygotowaniem przez rząd i parlament dużych programów fiskalnych. Sprawa jest więc poważna. Obawiam się jednak, że proponowane i wdrażane środki są nieadekwatne. Istotą obecnych narastających problemów gospodarczych jest zerwanie tzw. łańcuchów kooperacji. Dla Chin problemem jest to, że epidemia Covid-19 doprowadziła do czasowego zamknięcia wielu zakładów pracy produkujących półprodukty lub części składowe do produktów wytwarzanych w Europie i w USA. Dotyczy to zarówno przemysłu samochodowego i elektronicznego jak i farmaceutycznego – i wielu, wielu innych. Nie rozumiem w jaki sposób obniżenie stóp procentowych (czyli potencjalnie obniżenie ceny kredytu) czy „wpompowanie” dodatkowych środków dla zwiększenia popytu (poprzez zmniejszenie podatków lub/i zwiększenie wydatków w ramach polityki społecznej) miałoby zaradzić temu problemowi. Łańcucha dostaw to nie „sklei”. Nie da się też w krótkim czasie stworzyć „ogniw zastępczych”. Jedyna taktyka, to przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu wirusa, a jedyna strategia – to zmniejszać uzależnienie od jednego kraju-kooperanta. I na takie działania trzeba poświęcić duże środki. Ale skutki nie przyjdą szybko. Niewykluczone, że dość długo trzeba będzie ponosić koszty wynikające z bankructwa zakładów pozbawionych kluczowych dostaw i wzrostu bezrobocia z tego tytułu. A przede wszystkim koszty walki z wirusem Covid-19.

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

9 marca 2020

5
Ocena: 5 (4 głosów)
Twoja ocena: Brak