W ub.tygodniu, w weekendowym wydaniu prestiżowego dziennika Financial Times, w bardzo popularnym cyklu „Lunch with the FT…” opublikowano relację ze spotkania dziennikarza FT z p. Olgą Tokarczuk w koreańskiej restauracji we Wrocławiu. Polska noblistka uskarża się na prześladowania, jakie spotkały ją w naszym kraju. Powodem było przyznanie jej nagrody NIKE za książkę „Księgi Jakubowe”. W tym dziele Autorka miała stwierdzić, że „wbrew łagodnej wizji niektórych Polaków do własnej historii „czyniliśmy [rzeczy straszne] jako kolonizatorzy… właściciele niewolników lub jako mordercy Żydów.” Spowodować to miało groźby śmierci i wydawca musiał zatrudnić dla niej ochroniarza.
Przeczytałem ten fragment relacji z dużym zdziwieniem. W podtekście jest sugestia, że książka cieszyła się wielkim zainteresowaniem społecznym. Jeszcze przed Noblem. Otóż pamiętam te opasłe tomiska w księgarniach. Zalegały aż do dnia przyznania Autorce Nagrody Nobla w Dziedzinie Literatury. Lubię literaturę historyczną – zwłaszcza tę, która odnosi się do historii Polski i Polaków. Jednak nie zdecydowałem się na zakup tego tomiszcza z prostego powodu – było zbyt grube, by dało się je czytać w łóżku. Nie kupił go wtedy żaden z moich przyjaciół. Trudno też sobie wyobrazić, żeby wówczas kupowali ją radykalni „działacze Prawa i Sprawiedliwości…” Zapewne kupowali je (lub otrzymywali za darmo egzemplarze autorskie) członkowie tzw. „elyt”. Trudno uwierzyć, żeby z tego właśnie grona wychodziły groźby śmierci. Wkipedia jednak pisze, że: „Jej działalność, poglądy oraz twórczość były kilkunastokrotnie obiektami krytyki ze strony niektórych mediów prawicowych i konserwatywnych, a także działaczy Prawa i Sprawiedliwości oraz Reduty Dobrego Imienia.” To również nie są ludzi skłonni do aktów przemocy i gróźb śmierci.
Sytuacja (wg relacji FT) radykalnie zmieniła się po przyznaniu Nagrody Nobla. I to w dwóch kierunkach jednocześnie. Noblistka skarży się, że komuś udało się zmienić w angielskojęzycznej wersji Wikipedii jej określenie z „polska pisarka” na „anty-polska pisarka”. Znalazłem to hasło w Wkipedii. Odnoszący się do tej sprawy fragment brzmi: „Olga Nawoja Tokarczuk ([tɔˈkart͡ʂuk]; born 29 January 1962) is a Polish writer, activist, and public intellectual who has been described in Poland as one of the most critically acclaimed and commercially successful authors of her generation.” („Olga Nawoja Tokarczuk [ur.29.01.1962] jest polską pisarką, aktywistką i publiczną intelektualistką, opisywaną w Polsce jako jeden z autorów najbardziej krytykowanych i odnoszących sukcesy handlowe w swym pokoleniu.”) Więc jednak „polska”. Uskarża się także na nagły wybuch powszechnej popularności i rozpoznawalności. Musiała, biedactwo: „rozpuścić włosy, nałożyć beret i okulary słoneczne”. Zaś, gdy przed Bożym Narodzeniem kupowała włoskie orzechy i podeszła do niej jakaś kobieta i zapytała: „Pani Olga Tokarczuk?”, to ona, biedactwo, „kompletnie się załamała”. Ale – z drugiej strony – bardzo wzrosły nakłady jej książek. Przyznaję – wzrosły spektakularnie. Noblistka zdobyła się na niezwykłą odwagę i na spotkanie z redaktorem FT przyszła „bez kamuflażu, w czerwonej obcisłej sukience (z załączonej fotografii wynika, że raczej w czerwonej bluzie z polaru), a jej ciemnobrązowe włosy ufryzowane w dredy upięte były na czubku głowy.”. Autor stwierdza też, że kelnerka zareagowała na klientkę dość obojętnie.
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
21 lutego 2020
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz