Skip to main content
portret użytkownika Marian Grotowski

33 B A L L A D A O D Z I A D Y D Z E

„Precz dziadygo! Precz nieboże!
Poprzez pola, miasta, lasy
Idź z kosturem swym drewnianym
Na tułaczkę i niewczasy.”

Zda się mówić w ślepia dziada
Brat i Polska – cały świat,
Więc z kulasem swym drewnianym
Ruszył w drogę stary dziad.

Opuszczony, zapomniany,
Cichy, stary – bo wygnany.
I stuka o ziemię
Swą nogą drewnianą
Żebracze wyciąga ręce
W ciszę, w pustkę,
W obojętność.

A tu słońce blaskiem gładzi,
A tu ziemia wodą pieści.
Idzie dziad na swe rozstaje,
Dokąd? -nie wie.

Bo ta woda – to nie woda.
Słońce też już nie to samo,
A ta droga – to nie droga,
I ten dziad – to już nie dziad.

Bo ta woda nie obmyje
I to słońce nie uleczy,
A ta droga bez kierunku
Nigdzie już nie doprowadzi.

Idzie dziad na swe rozstaje,
Nie wie dokąd, gdzie, dlaczego?
Chyba tylko po liść złoty
Z nieba wysokiego.

Chyba tylko po łzę jedną
Co w olbrzymiej piersi wzbiera,
Po to słowo nad człowiekiem
Z półotwartych już ust Zbawiciela.

3
Ocena: 3 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak