Zakończyła się wycinka drzew na Mierzei Wiślanej wzdłuż przyszłego przekopu, który ma otworzyć w tym miejscu Zalew Wiślany i umożliwić połączenie z Zatoką Gdańską Morza Bałtyckiego. Szczęśliwie prace zostały zakończone przed rozpoczęciem okresu lęgowego w tamtych lasach. Drzew wycięto mniej niż się zwykle wycina na podobnej długości odcinku budowy autostrady. Mimo to „pożyteczni idioci”, czy też rosyjska agentura wpływu kontynuują atak, by nie dopuścić do realizacji przekopu. A to ślą wnioski i protesty do Brukseli, a to wyrażają „troskę o płoszenie zwierząt”, a to wieszczą katastrofę ekologiczną, jaka ma nastąpić po tym jak Morze Bałtyckie wleje się do Zalewu (albo odwrotnie), nie przyjmując do wiadomości, że już się wlewa przez Cieśninę Pilawską. Padają też argumenty o małym pożytku z tego przekopu dla Elbląga oraz Warmii i Mazur, a dużej stracie dla Gdańska i jego regionu. Warto przypomnieć, że te dyskusje pozbawione są większego sensu. Nie tylko dlatego, że jeszcze w Średniowieczu Mierzeja Wiślana była łańcuchem wysp rozdzielonych cieśninami i wobec tego poniekąd w jakimś stopniu przywracamy stan pierwotny. Ważniejsze są okoliczności polityczne. Mimo umowy z 1.września 2009 r., zawartej przez Polskę i Federację Rosyjską (która i tak oznaczała rezygnację przez Polskę z z uprawnień zapewnianych przez międzynarodowe prawo morza) a otwierającej dostęp do Zalewu wyłącznie przez statki (ale już nie okręty wojenne) floty Polskiej pod warunkiem 15-dniowego wyprzedzenia informacyjnego i wyrażenia zgody przez stronę rosyjską. Oznacza to, że „dobrowolnie zrezygnowaliśmy” z uprawnień przewidzianych prawem międzynarodowym – Konwencją o Prawie Morza z Montego Bay z 1982 r. Ostatnie wydarzenia na Morzu Azowskim dowodzą, że Rosja na podstawie swojej decyzji politycznej może nam zamknąć Cieśninę i na dodatek aresztować naszych marynarzy. Oznacza to też, polskie wybrzeże w tym miejscu pozostanie bezbronne w tym sensie, że nie wprowadzimy tam nawet kutrów marynarki wojennej. No i wyobraźmy sobie, że Rosja zagra z nami podobnie jak z Ukrainą: zamknie nam definitywnie Cieśninę Pilawską, a na dodatek pod byle pozorem aresztuje statki na Zalewie. I co wtedy? „Przełknąć” upokorzenie, czy wejść w konflikt? A jak jedno upokorzenie przełkniemy, to mogą nam zafundować następne, itd., itd. Czy nie lepiej jednak oddalić niebezpieczeństwo takiego konfliktu i otworzyć sobie inną drogę na pełne morze? Rząd Polski w 2006 podjął decyzję o dokonaniu przekopu. W 2007 rząd Donalda Tuska, po wygranych wyborach odłożył projekt „na później”. Apeluję do różnych instytucji i organizacji społecznych, by zważyli wagę spraw i przestali spełniać rolę „pożytecznych idiotów” polityki rosyjskiej. Do agentury wpływu nie apeluję, bo ona ma swego mocodawcę w Rosji…
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com
21 luty 2019
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz