W swoim czasie Łódź, przy współdziałaniu Pabianic i Zgierza wystąpiła do UE z projektem budowy „tramwaju regionalnego” mającego połączyć te trzy miasta. Unia ten projekt zaakceptowała. Ale jak przyszło do realizacji, to okazało się, że Pabianice są „bankrutem” i nie są w stanie dać swoje cząstki. Zgierz owszem, uchwalił co trzeba (jak się radnym wydawało), ale za chwilę… Za chwilę okazało się, że nie doliczyli VATu. Następnie uznali, że tych „dodatkowych pieniędzy to już nie dadzą”. Oba sąsiedzkie miasta przez lata radośnie korzystały z tego, że Łódź fundowała im komunikację oraz inne usługi, że zapewne uznali, iż także i tym razem tak się uda. Nie udało się. Ówczesne przepisy na to nie pozwalał. Łódź swój tramwaj wykonała – od granicy do granicy miasta. Nie tylko tory, ale i nawierzchnie jezdni oraz nowy tabor tramwajowy. A sąsiedzi czekali. Od czasu do czasu protestowali, gdy Łódź zapowiadała wprowadzenie pełnopłatnych biletów na komunikację poza granicami naszego miasta. Do dotacji ze swojej kasy miejskiej nie bardzo się palili. A nieremontowana i niemodernizowana na bieżąco infrastruktura (tory, maszty, przewody itd.) zaczęła dawać niepokojące sygnały. Tramwaje nie dość, że tuż za granicą miasta musiały znacznie ograniczyć szybkość, to i tak zataczały się w czasie jazdy, jak gdyby wracały z zakrapianej imprezy. Aż i to się skończyło. Linie do Zgierza oraz do Ozorkowa przez Zgierz zostały zamknięte. Teraz pytanie – czy na generalny remont pieniądze znajdzie nowy marszałek? Czy Zgierz potrafi się tym razem dołożyć? A można to było zrobić tańszym kosztem w ramach programu realizacji tramwaju regionalnego.
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
1 grudnia 2018
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz