Skip to main content

Polski premier Tusk broniąc niemieckich interesów pozbawia swój kraj 60 miliardów euro...

tusk-merkel.jpg

Jak donoszą media, na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli węgierski premier wystąpił z propozycją, by Unia udzieliła 160 miliardów euro pożyczki na ratowanie gospodarek krajów Europy Środkowo-Wschodniej, wśród których jest m.in. Polska. Według wstępnych obliczeń z tej kwoty Polsce przypadłoby około 60 miliardów euro.
Pomysłowi takiemu sprzeciwiły się Niemcy, które natychmiast poparł Donald Tusk. Tym samym polski premier zaprzepaścił okazję na pozyskanie funduszy dla własnego kraju, który w dobie rozwijającego się kryzysu wsparcia potrzebuje. Za to ochoczo obronił interesów Niemców i innych bogatych państw, które biedniejszym członkom Unii (czyli m.in. nam Polakom) miałyby pomóc.

W obliczu całej sytuacji tłumaczenia polskiego Ministra Finansów Jacka Rostkowskiego, że inni są w gorszej od nas sytuacji i dlatego nie było powodu, by popierać propozycję z Budapesztu, są po prostu śmieszne. Jacy inni? Przecież Niemcy czy Francuzi nie będą pomagali Bangladeszowi czy nawet leżącej w Europie Albanii, które do Unii Europejskiej nie należą. Jeśli nie pomogą Polsce, Ukrainie, Węgrom.... to nie pomogą nikomu, bo innych biednych kandydatów do pomocy nie ma.
Że wspólnotowa mentalność najbogatszych polega na tym, by zgarnąć pod siebie jak najwięcej, a biedniejszych z premedytacją wykorzystać, to już wiemy...
Ale co znaczy w tym wszystkim taka postawa polskiego premiera. A może zamiast: premier polskiego rządu – powinno się o nim mówić inaczej?

Dodam, że smaczku w całej nieprzyjemnej sprawie dodaje fakt, że Donald Tusk zrezygnował ze wspólnotowej i niebagatelnej pomocy na preferencyjnych warunkach podczas gdy jednocześnie ubiega się się o zaciągnięcie potężnego kredytu dla Polski w Europejskim Banku Inwestycyjnym...Czy w tym miejscu nie nasuwają się jeszcze inne przypuszczenia?

Małgorzata Nowakowska

4 marca 2009

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak