Nieco niżej napisałem o nowym tagu na naszym portalu, o tym, że w nowym dziale skupimy się nad zjawiskiem IV konspiracji. Bo IV konspiracja, podobnie do wszystkich poprzednich, także ma złote karty – dumne karty, z których kiedyś będziemy korzystać. Jeszcze zdanie: portalu powoli nie ogarniam. Staje się tak dużym przedsięwzięciem, że przyjmiemy do redakcji każdego chętnego naszego stałego czytelnika po to, aby do nowego tagu włożył arty, które u nas wiszą od dawna, a nadają się do działu „IV konspiracja”. Potrzebujemy wielu współpracowników – wolontariuszy, bo z naszym skomercjalizowaniem się dalej zwlekamy... tak długo jak tylko da się.
Sprawą tzw. uciekającej wody interesuję się od mojej pierwszej kadencji w RM. Od czasu, kiedy okazało się, że nie bardzo ogarniamy różnicę miedzy wodą wyprodukowaną a zużytą. Jako członek zarządu miasta za własne pieniądze zainstalowałem liczniki wody w swoim komunalnym mieszkaniu. Wpłacałem pieniądze za faktycznie zużytą wodę. Jak pamiętamy, nastała moda na opomiarowywanie zużycia wody. Nastąpił problem. Coraz większy problem. No to go nasi ustawodawcy ogarnęli... W 2002 roku ukazała się stosowna ustawa, która nie uznała licznika u odbiorcy. To nie żart. Na zapytanie lokatora, dlaczego od kilku dni przed budynkiem leje się bez potrzeby woda - odpowiedzią było: A co to cię obchodzi? Ze sprawą "drobne (…) rondelka" też sobie poradzili. Wprowadzono aneks do umowy najmu lokalu przerzucający różnice wody pomiędzy licznikami konsumentów a licznikiem głównym, który to aneks proporcjonalnie do zużycia wody przerzucał różnicę, jaka permanentnie pojawia się w rozliczeniu dostawcy wody a pośrednikiem, który prawem kaduka pojawia się pomiędzy sprzedającym a kupującym wodę, na lokatora. Na nic monity o tym, że każdy ma płacić za to, co kupił czy zużył, a nie za to, co kto inny... Parodia. Dostałem i ja nakaz zapłaty około ca 1700 zł. – dwie sprawy za zużycie wody. Oczywiście nie płaciłem. Przeprowadziłem wiele rozmów, złożyłem wiele deklaracji do tej, w której obiecałem wpłacić owe ca 1700 zł na koszt dostosowania mojego mieszanka pod potrzeby wyniesienia licznika na zewnątrz. Nic z tego. Przed sądem pokazałem, że pośrednik występujący pomiędzy kupującym i sprzedającym (TBS) nie jest w stanie przedstawić rzeczowych dowodów na to, że to ja zużyłem tę wodę (cały czas sprawa kradzionej przez lokatorów wody jest formalnie ukryta). Co się stało? Sąd przerwał rozprawę po to, aby TBS mógł przygotować choćby pozorny dowód na to, że to ja ją zużyłem i nakazał mi zapłatę. To nie żart. Wyrok III RP traktuję jako swego rodzaju medal za swoją działalność. Traktuję go na równi z innym odznaczeniem – uznaniem mnie za Osobę Poszkodowaną przez Komunizm. Było to około 2007 roku. Do tej pory po raz drugi nie ciągali mnie po sądach. To jest moja część aktywności w IV konspiracji. Po latach (2015) pojawia się w naszym budynku szefowa wspólnoty, która sprawę poprowadziła dalej. Po długiej trudnej, tytanicznej pracy ustaliła kilku złodziei doprawiając do tego, że za wykazane ilości wody uregulowali należność. (liczę na obszerny art. z tej sprawy).
Ale. W dalszym ciągu kwoty zostały wpłacone na konto pośrednika, a nie dostawcy wody. Potrzeba kolejnych konspiratorów, którzy doprowadzą do nowelizacji prawnego bubla. Mało bowiem jest prawdopodobne, że lokalni opróżniacze diet temat podejmą. W tej sprawie: uporządkowania tematu w naszym mieście, zrobiłem maksymalnie dużo i poddałem się. Wspomnę, że wtedy pan Grzegorz Lorek byłby napisał nowelę do ustawy, gdyby go tylko ktoś oficjalny poprosił.
witold k
16 marca 2015
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz