Trudno jest pisać o Ukrainie w sytuacji, gdy historia tam cały czas się dzieje. Każdy kolejny dzień przynosi nowe informacje, niestety coraz tragiczniejsze. Zestrzelenie malezyjskiego samolotu nie kończy zapewne wojny, lecz wprowadza ją w kolejną, kto wie czy nie jeszcze gorszą, fazę.
Próbę opisania tego, co w ciągu ostatnich miesięcy wydarzyło się za naszą wschodnią granicą podjęła dr Agnieszka Korniejenko z Uniwersytetu Jagiellońskiego, znawczyni tematyki wschodniej. Książka „Pełzająca wojna. Quo vadis Ukraino?” przybliża czytelnikowi kalendarium zdarzeń, począwszy od listopada 2013 roku aż do czerwca 2014. Można więc powiedzieć, że mamy świeżutki produkt. Autorka omawia w książce rozwój wydarzeń na Majdanie, akcję „zielonych ludzików” na Krymie, by wreszcie skupić się na wydarzeniach na południowym wschodzie Ukrainy, gdzie dziś dochodzi do regularnej wojny pomiędzy wojskami Ukrainy a tzw. separatystami.
wojna_ukraina_oklPisząc o wojnie propagandowej pomiędzy Ukrainą a Rosją, Autorka zdaje się przyjmować tylko jeden punkt widzenia, tzn. że na pewno kłamią wyłącznie Rosjanie, którym zależy na destabilizacji regionu i w tym celu prowadzą również zakrojoną na szeroką skalę dezinformację. Szkoda, że dr Kornijenko nie poświęciła więcej miejsca tragicznym wydarzeniom w Odessie, gdzie żywcem spłonęło kilkadziesiąt osób. Polskie media niezbyt chętnie wikłały się w szczegóły tych zajść, tak jakby napisanie prawdy miało zaszkodzić stronie ukraińskiej. Przyznam, że ja osobiście czuję się nadal niedoinformowany w kwestii tragedii w Odessie sprzed 3 miesięcy i nadal nie wiem, co tam się naprawdę wydarzyło, kto spłonął, a kto podpalał... Książka „Pełzająca wojna” tej prawdy nie przybliża.
Autorka ciekawie natomiast pisze o różnych zaniechaniach w ukraińskiej polityce, o błędach w relacjach z Tatarami na Krymie, czy rozczarowaniu kolejnymi przewrotami i, lekko tylko związanych z ukraińską tożsamością, oligarchach. Np. Achmatow, właściciel 280-tysięcznej „armii robotników” w Donbasie, gdy apelował do mieszkańców tamtych terenów o lojalność, to bardziej w stosunku do siebie aniżeli ukraińskiego państwa.
Autorka przybliża także sylwetkę obecnego prezydenta Ukrainy, Petra Poroszenko. Wyłania się tu obraz człowieka, który nie jest na Ukrainie żadnym nowym politykiem, lecz kimś, kto w polityce funkcjonuje od wielu lat i kto przewinął się przez kilka rządów, również tych, które obalały kolejne rewolucje. Czy Poroszenko okaże się kolejnym rozczarowaniem?
Agnieszka Korniejenko nie przesądza, jaką drogę wybierze Ukraina, choć nie kryje, jaką ona sama uważa za najlepszą. „(...) na naszych oczach Ukraina radykalnie przesuwa się ku Zachodowi. Galicja przeciąga cały kraj na Zachód. Jest niepoprawna politycznie ze swoimi pomnikami i ulicami Bendery, lecz musimy ją zaakceptować, jeśli chcemy mieć na swojej wschodniej granicy wielką ukraińską otulinę, która chroni nas przed Rosją. Jeśli chcemy mieć europejską Ukrainę – jakkolwiek niepopularnie nie zabrzmi, z udziałem Prawego Sektora, który doprowadził do radykalnej zmiany: obalenia władzy oligarchicznego Janukowycza i własnej europeizacji – w naszym interesie jest jej akceptacja i pomoc” - pisze na koniec autorka „Pełzającej wojny”.
Zapewne nie wszystkim spodoba się konkluzja tej książki.
Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl
18 lipca 2014
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz