Skip to main content

W klimacie nieustającego rozdawnictwa

W ostatnich tygodniach przetoczył się przez polskie media problem zasiłków dla opiekunów dzieci niepełnosprawnych. W ślad za nimi odżył temat zasiłków dla opiekunów dorosłych niepełnosprawnych. Chodzi o tzw. świadczenia pielęgnacyjne.

Opiekunowie zarówno jednych jak i drugich zorganizowali protesty w sejmie, doszło nawet do ich spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Politycy poczuli wiatr w żagle, gdyż pojawiła się okazja zaistnienia w społecznym odbiorze jako tych, którzy troszczą się o najsłabszych, a zwłaszcza niepełnosprawnych, i którzy gotowi są na wiele, byleby tylko przychylić im nieba.

Bycie opiekunem, rodzicem dziecka niepełnosprawnego nie jest rzeczą prostą. Osobiście znam wiele takich rodzin, to naprawdę ciężki kawałek chleba, a ludzie doświadczający go na co dzień powinni spotykać się z uznaniem i pomocą ze strony pozostałych, zwłaszcza najbliższych. Nie da się jednak zlekceważyć faktu, że problem ten, w ustroju demokracji takiej jak w III RP, to oczywiście bardzo wdzięczny temat dla przeróżnych społecznych przewrażliwieńców, kreujących się na wielkich dobrodziei i zbawców ludzkości. Nic więc dziwnego, że tabuny polityków starają się tę kwestię wykorzystać, byleby tylko podreperować swoje sondażowe notowania. I, co gorsza, widzą tylko jeden sposób na rozwiązanie tego problemu – państwo musi podwyższyć zasiłki!

Jest to zresztą rozwiązanie zgodne z tym jakiego życzyli sobie opiekunowie osób niepełnosprawnych protestujących w sejmie, ale tu akurat trudno mieć do nich pretensję, że chcą wyższych zasiłków. Jednocześnie, dla polityków, podwyższenie zasiłków to najprostsze co mogą zrobić i co może przynieść im poklask. Trudno zatem się dziwić, że kilka dni temu sejm podwyższył wysokość świadczenia pielęgnacyjnego oraz złagodził warunki, na podstawie których można je będzie uzyskać.

Nikt nie jest z tego rozwiązania tak do końca zadowolony. Beneficjenci nowych rozwiązań chcieliby oczywiście znacznie więcej, natomiast poszczególni politycy chcieliby z kolei mieć monopol na bycie dobrodziejem. No bo skoro większość w 460 osobowej izbie opowiada się za wzrostem świadczenia, niewielu tak naprawdę może przypisać sukces wyłącznie sobie. Łatwo natomiast wylać pomyje na tych, którzy głosowali przeciwko zmianom w prawie, gdyż tych była zdecydowana mniejszość. Wiadomo, jeśli ktoś głosuje przeciwko zwiększaniu zasiłków musi być potworem, a jeśli na dodatek mają to być zasiłki dla opiekunów osób niepełnosprawnych, to już chyba musi być wręcz jakimś zwyrodnialcem bez krzty człowieczeństwa. Taki ktoś, w społecznym odbiorze odpowiednio silnie nakręcanym przez prosocjalną propagandę, zasługuje wyłącznie na potępienie.

Cała ta historia po raz kolejny pokazała, że w III RP łatwo spełnia się politykom postulaty, których istota zasadza się na redystrybucji dochodu narodowego, natomiast prawie w ogóle nie rozważa się kwestii, jak ten dochód narodowy tworzyć. Nacisk kładzie się przede wszystkim na rozdawnictwo nie zaś na tworzenie. Wzrost zasiłków, w tym akurat przypadku, dla opiekunów osób niepełnosprawnych oznacza tak naprawdę wzrost państwowego fiskalizmu, który w dłuższej perspektywie odbije się negatywnie także na obecnych beneficjentach tego systemu. Jeśli dziś rząd przeznaczy na obdarowanie pewnej grupy określonym finansowym przywilejem, oznaczać to będzie, że wszyscy będziemy musieli zapłacić wyższe podatki, gdyż nie zanosi się na redukcję wydatków rządowych w innych sferach. Za jakiś czas zapłacimy zapewne wyższe stawki VAT, akcyzy bądź podatku dochodowego, a już wkrótce najprawdopodobniej zapłacimy w formie większej inflacji. Ceny bowiem, powoli i po cichu, jednak konsekwentnie pną się w górę. Lada moment więc okaże się, że to, co opiekunowie osób niepełnosprawnych otrzymają dziś od swoich politycznych dobrodziei i zbawców ludzkości, jutro z nawiązką będą musieli im zwrócić w postaci podatku inflacyjnego, a np. pracujący współmałżonek opiekuna zapłacić będzie musiał wyższy podatek dochodowy od swojego wynagrodzenia oraz szereg wyższych podatków pośrednich.

Logika państwa opiekuńczego jest niestety nieubłagana. To logika państwa zżerającego nieustannie własny ogon. Ten ogon jednak wciąż odrasta, m.in. dlatego, iż państwo opiekuńcze, dzięki zawiłemu międzynarodowemu systemowi finansowych powiązań i zależności, ma cały czas możliwość generowania kolejnych długów. Długi te obciążają hipoteki już nie tylko opiekunów osób niepełnosprawnych ale także je same. Oczywiście państwa opiekuńcze próbują sobie z tym problemem jakoś "radzić", ot chociażby poprzez legalizowanie eutanazji. Pytanie jednak, czy o to właśnie chodzi?

Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl

7 kwietnia 2014

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak