Skip to main content

List otwarty A. Macierewicza do redakcji „Rzeczpospolitej”

Pan Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, opublikował w dniu Wszystkich Świętych tekst, który nie może być przemilczany, a tym bardziej nie powinien zostać zapomniany. Tekst, który przejdzie do historii hańby dziennikarstwa polskiego.

Pan Chrabota, powołując się na przyjaźń z czterema ofiarami tragedii smoleńskiej, na znajomość ich poglądów i przekonań, pisze: „najbardziej boli, że sami nie macie głosu w swojej sprawie, że decydują za was jacyś rozhisteryzowani pełnomocnicy, mecenasi, eksperci, samozwańczy profesorowie, awanturnicy, polityczni cwaniacy”.

W ten sposób Chrabota także w imieniu ofiar potępia działania mające doprowadzić do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, żąda zaprzestania dalszych badań, a raport Millera uznaje za jedyny wiarygodny dokument opisujący przyczyny i przebieg tragedii.

Czy pan Chrabota pomyślał o rodzinach tych, których pochowano w cudzych grobach? Syn i wnuk Ani Walentynowicz do tej pory nie mają pewności, gdzie spoczywa ich matka i babcia. Czy pomyślał o żonie przywoływanego przez siebie Sławomira Skrzypka, prezesa Narodowego Banku Polskiego, która przed tygodniem zaledwie w imieniu rodzin ofiar smoleńskich odczytywała list w obronie zespołu parlamentarnego i współpracujących z nim ekspertów? Czy pomyślał o Ewie Błasik i jej dzieciach, które po dziś dzień czytają w raporcie Millera, że to gen. Błasik jest współodpowiedzialny za tę katastrofę, bo w ostatnich sekundach wydawał komendy w kokpicie, a swoją obecnością „pośrednio wywierał nacisk na pilotów”? Czy pomyślał o rodzinach mjr. Arkadiusza Protasiuka, ppłk. Roberta Grzywny, por. Artura Ziętka, chor. Andrzeja Michalaka, których raport Millera oskarża o spowodowanie śmierci całej polskiej elity wraz z prezydentem Polski? I wreszcie – czy pomyślał o rodzinie prezydenta Kaczyńskiego, oskarżanego o wymuszenie lądowania samolotu w Smoleńsku?

A przecież redaktor Chrabota musi mieć świadomość, że wszystkie te zarzuty i tezy raportu Millera, które chce uczynić na zawsze pewnikami, są fałszywe. Musi wiedzieć, że gen. Błasika nie było w kokpicie i że nie wydawał on żadnych komend, musi wiedzieć też, że piloci nie lądowali, lecz uciekali z pułapki, w którą zostali wciągnięci fałszywymi komendami rosyjskich kontrolerów, musi wiedzieć, że przyczyną katastrofy nie była pancerna brzoza. I musi wiedzieć redaktor Chrabota, że to właśnie piętnowani przezeń pełnomocnicy, mecenasi, eksperci i profesorowie są dziś jedynymi, którzy mimo prześladowań i medialnych kalumnii docierają do prawdy o tej tragedii i bronią wciąż oczerniane ofiary smoleńskie.

Pan Chrabota nie tylko sam kłamie – domaga się także statusu nietykalności dla kłamstwa smoleńskiego. Jego artykuł nie jest obroną spokoju zmarłych. Ten tekst jest przyzwoleniem na dalsze atakowanie ofiar i ma zapewnić bezkarność odpowiedzialnym za tragedię smoleńską. I dlatego redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” już zawsze będzie wymieniany wśród tych, którzy zawód dziennikarza przekształcają w służbę złu.

A. Macierewicz

4 listopada 2013

4
Ocena: 4 (4 głosów)
Twoja ocena: Brak