Skip to main content

Nic się nie zmieni póki istnieje FED

kryzys_dolar.jpg

W USA ukazała się książka „The Great Deformation. The Corruption of Capitalism in America”. Jej autor, były republikański kongresmen, David Stockman stara się przekonać czytelników, że w 2008 roku nie było konieczności tak potężnej interwencji rządowej jaką przeprowadzono w związku z kryzysem finansowym.

Pracę Stockmana omawia na łamach portalu rynekzlota24.pl, Mateusz Benedyk. Jest to monumentalne dzieło (ponad 700 stron), w którym autor przeprowadza historyczną analizę stopniowego rozmontowywania amerykańskiego kapitalizmu „w stronę systemu sprzyjającego wąskiej grupie uprzywilejowanych, zwłaszcza tych, którzy mają siedziby swoich firm na Wall Street„. Jak zauważa Benedyk, Stockman, choć sam republikanin, nie oszczędza nie tylko Richarda Nixona, ale także Ronalda Reagana.
David Stockman, pisząc o kryzysie finansowym z 2008 roku stara się wykazać, że cała „bohaterska” akcja rządzących polityków oraz szefa Rezerwy Federalnej, Bena Bernanke to „pic na wodę”… „W 2008 r. nasiliły się problemy ze spłatą kredytów hipotecznych niskiej jakości, tzw. subprime. Firmy, które kupiły te kredyty zaczynały mieć problemy z pozyskaniem środków na dalsze finansowanie swojej działalności, co prowadziło do wyprzedawania aktywów i spadków ich ceny. Okazywało się, że niektórzy np. bank Lehman Brothers są na prostej drodze do bankructwa, co oczywiście odbiło się na cenach akcji tej instytucji oraz firm z podobnym modelem biznesowym” – pisze w swoim artykule Benedyk. Co było dalej? Na scenę wchodzi Henry Paulson, sekretarz skarbu, w przeszłości pracownik Goldman Sachs. Ogłasza on swój słynny plan ratowania instytucji finansowych, który podczas pierwszego głosowania w Izbie Reprezentantów zostaje odrzucony. Dopiero rozkręcona przez Paulsona spirala propagandy strachu, oparta w dużym stopniu na moralnym szantażu, sprawia, że kongresmeni ostatecznie ulegają, straszeni przez sekretarza skarbu, że jeśli nie przyklepią pakietu, Amerykanie nie będą mogli wypłacić z bankomatów swoich pieniędzy.

Benedyk zauważa za Stockmanem: „Okazuje się, że prognozy i czarne wizje Paulsona nie miały żadnych podstaw. Banki, z których usług korzystają na co dzień Amerykanie, były w większości w dobrej sytuacji. Chociaż udzielały one kredytów subprime, to szybko je odsprzedawały innym firmom – bankom inwestycyjnym, funduszom hedgingowym, czy bankom europejskim. Banki komercyjne w IV kwartale 2008 r. miały aktywa warte 11,6 bln USD. Jedynie 200 mld USD, czyli jakieś 1,7% całych aktywów, stanowiły papiery wartościowe uważane za toksyczne – czyli te oparte na złych kredytach hipotecznych. Nie było obawy, że nagle w bankomatach zabraknie pieniędzy”…

O co więc chodziło w całym tym zamieszaniu? David Stockman i na to znajduje odpowiedź. Jak pisze omawiający jego książkę Benedyk, ratunku przed bankructwem potrzebowały przede wszystkim banki inwestycyjne, takie jak Goldman Sachs, Morgan Stanley, Merrill Lynch, Lehman Brothers i Bear Stearns. Henry Paulson przyznał w którymś momencie, że wiele decyzji politycznych podejmował po konsultacjach u prezesa banku inwestycyjnego Goldman Sachs.

„Nie bardzo jednak wiadomo, dlaczego upadek banków inwestycyjnych miałby źle wpłynąć na życie przeciętnego Amerykanina. Wydaje się raczej, że odchudzenie napompowanego przez Rezerwę Federalna sektora finansowego sprawiłoby, że część osób tam zatrudnionych poszukałaby sobie pracy, która jest doceniana przez konsumentów, a nie przez Greenspana, Bernankego czy Paulsona” – czytamy w artykule Benedyka poświęconej książce Stockmana.

Okazuje się, że również sprawa upadku wielkiej korporacji ubezpieczeniowej AIG została rozdmuchana ponad miarę. „Tak jak w przypadku banków roztaczano przed ludźmi wizję upadku systemu ubezpieczeniowego i niemożności odzyskania odszkodowania od swojego ubezpieczyciela. Okazuje się jednak, że ta wizja także niewiele miała wspólnego z rzeczywistością. Stockman szczegółowo analizuje finanse AIG i zauważa, że przynoszące straty ubezpieczenia kredytów posiadała jedynie spółka-matka, która nie zajmowała się sprzedażą ubezpieczeń dla ludności. Tym zajmowały się np. jej poszczególne zagraniczne oddziały czy mniejsze spółki w Stanach Zjednoczonych. Sęk w tym, że regulacje, jakim podlegają firmy ubezpieczeniowe, nie pozwalały na to, by spółka-matka mogła wykorzystać łatwo aktywa swoich oddziałów, żeby pokryć straty na ubezpieczaniu kredytów hipotecznych. Firmom, które sprzedawały Amerykanom ubezpieczenia domu czy samochodu, nie można było łatwo zabrać gotówki, dlatego też przeciętny obywatel nie zauważyłby zmian w działaniu AIG. Straty poniosłyby głównie instytucje finansowe, które ubezpieczały kredyty w spółce-matce” – pisze Mateusz Benedyk.

David Stockman poddaje w swojej książce ostrej krytyce Rezerwę Federalną. To właśnie ona była organem, który postanowił uratować AIG, najpierw udzielając pożyczki, by następnie zamienić swój dług na udziały w firmie.

„Beneficjentem takiego systemu jest oczywiście sektor finansowy i ludzie tam zatrudnieni. Niestety, system ten ma też swoje ofiary. Realne dochody przeciętnych Amerykanów nie rosną pomimo mirażu rosnącego PKB. Ciągła produkcja nowych dolarów przez Rezerwę Federalną sprawia, że zamiast przez ostatnie lata cieszyć się spadającymi cenami, spowodowanymi m.in. przez włączenie się Chin do światowej gospodarki, Amerykanie widzą ciągle rosnące koszty życia. Rezerwa Federalna stała się wielką machiną redystrybuowania dochodu od przeciętnych obywateli do Wall Street. David Stockman w swojej książce dokumentuje jeszcze wiele innych przypadków takich zgubnych skutków polityki banku centralnego. Niestety, póki istnieje Rezerwa Federalna i póki ma taką władzę jak obecnie, nie można liczyć na poprawę obecnego stanu rzeczy” – kończy swój artykuł na temat książki Davida Stockmana, Mateusz Benedyk.

PS

22 sierpnia 2013

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak