Jak niszczymy – finansowo i mentalnie narodową wspólnotę Polaków? Dokładnie, jak państwo (administracja) niszczy kraj, na przykładzie służby zdrowia.
Przykłady z autopsji. W kwietniu doznałem urazu – kolejnego (trzeciego) urazu kręgosłupa. Po nocnym dowiezieniu mnie do szpitala, po wielu, wielu godzinach od urazu, z powodów własnej głupoty – oczekiwaniu, że samo przejdzie, zaordynowano mi pilne badanie rezonansem magnetycznym. Badanie jak myślałem, przez trzy miesiące rezonansem, okazało się badaniem tomografem. To może okazać się ważne w dalszej mojej pourazowej kondycji. Tomograf bada kości, rezonans tkanki miękkie. Bóle mam raczej od tkanek miękkich... Ale nie o tym. Tuż przed badaniem, w czasie porannego obchodu, na którym byłem poinformowany, że niebawem zostanę przewieziony na badanie, poprosiłem o to, aby przy okazji, skoro tak poważnym sprzętem będę badany, aby zbadano mi mój pierwszy uraz, mieszczący się na wysokości klatki piersiowej. Poinformowano mnie, że zbadają odcinek, który ich interesuje. Teraz wiem, że inaczej nie można bo NFZ za tę część badania by nie zapłacił.
Po zdjęciu gorsetu – 10. tygodniach (zalecenie poszpitalne), otrzymałem kolejne zwolnienie i instrukcje jak powoli – nie od razu - zdejmować gorset, powoli podejmować wysiłek i zapisać się na kolejne badanie. Termin badania nijak ma się do okresu kolejnego zwolnienia. Po upchnięciu (kolanem) bo po szpitalu – po wypadku, bardzo szybko po 1.5 miesiąca. Zwolnienie miesiąc. Kolejne zwolnienie dostaję już tyko w oczekiwaniu na wynik zwłaszcza jego opis, bo opis, to kolejny tydzień. W moim przypadku, już to widzę i czuję, będzie kolejne zwolnienie bo boli, nawet przy najmniejszym wysiłku. Jednak nie może być tak, że rozjeżdża się profilaktyka z niezdolnością do pracy.
ZUS. Dostaję pismo, że moje zwolnienie z dnia numer... to może mi być zakwestionowane. Mam się stawić: godzina, data etc. u... lekarza orzecznika. Stawiam się. Podejmuję próbę kontaktu o tym, co mi jest, jak teraz, co dalej... Nie. Nie po to zostałem wezwany. Zostałem wezwany po to, aby się przedstawić: jakie mam wykształcenie, gdzie pracuję, mieszkam, ile mam wzrostu, ile ważę. Pan doktor owszem słuchał mnie, wyjaśnił różnicę pomiędzy tomografem a rezonansem i... pisał, pisał, pisał, po czym podziękował mi.
Wychodząc z ZUS, pomyślałem, czy ja aby nie mieszkam w państwie policyjnym? Nie napisałem, że pierwsza poszpitalna wizyta w przyszpitalnej przychodni to przykry incydent. Podobnie do lekarza w ZUS rozpocząłem rozmowę z lekarzem, który wie, kto przyszedł, zna historię pacjenta. Przecież to dwa miesiące, a przychodnia przyszpitalna. Nie. Na wstępie poczułem się jak drobny oszust, który przyszedł po zwolnienie. Zostałem zrugany za chaotyczność wypowiedzi i poproszony o poinformowanie, co i jak. Lekarz nie miał żadnych dokumentów mojego przypadku, mnie w szpitalu też ich nie wydali. Po poinformowaniu lekarza o przypadłości, że tak powiem do kompletu; uraz trzeci to krąg powyżej urazu drugiego. Po wczytaniu się lekarza w wypis poszpitalny sytuacja się unormowała. Jednak tu też więcej było pisania niż rozmawiania.
Przedstawiona sytuacja odbiera poczucie bezpieczeństwa, zaufania, szacunku do swojego państwa. „Bezludzkie” procedury tak odleciały w „kosmos”, że... Dziwić się potem, że po drugiej obywatelskiej stronie pojawiają się podobne patologie. Wyroki ewidentnie koteryjne, że dam przykład z Piotrkowa.
Mnie powszechny upadek autorytetu państwa (bo taka jest konsekwencja) nie cieszy: smuci i przeraża. Żerowanie na sytuacji odbiera nadzieję.
Reasumując. Zarejestrowałem się w ZIP (zintegrowany informator pacjenta) gołym okiem widać, że – jak do tej pory, więcej kosztuje (czasu, a więc pieniędzy) obsługa administracyjna mojego przypadku niż użyte materiały, lekarstwa czy urządzenia.
Jeszcze zdanie o ZIP. To majstersztyk podobny do słynnej geremkowskiej ustawy o ochronie dóbr osobistych. (Powinien, podobnie do autostrad, powstać w 1993, a nie w 2013). Zafundowali nam Polakom rzekomą ochronę dóbr osobistych, porobiliśmy z siebie numerki na klatkach schodowych po to, abyśmy nie mogli wiedzieć, kto z kim lody na nas kręci... tam na górze. Naiwni jesteśmy, aż przykro patrzeć.
Żeby uzyskać dostęp do swojego konta ZIP trzeba się rejestrować, weryfikować... pomyśleć, ile to kosztuje, kto tym administruje. Straszne tajemnice nam chronią przy jednoczesnym wynoszeniu danych Polaków do Niemiec – program np. szpiku kostnego. Dane są spóźnione i skrótowe...
witold k
18 lipca 2013
PS. Jak niszczymy Rzeczpospolitą i jej obywateli - podatników czyli darczyńców.
Obecnie (sierpień) pobieram rehabilitację. Oczywiście prywatnie bo z NFZ to od 3 grudnia... będę pobierał. Dużo pytam to dowiedziałem się (od rehabilitantki). Rehabilitacja złamanych kości powinna zacząć się jak najwcześniej - zaraz po złamaniu. To bardzo ważne w procesie zrastania. Tkanki miękkie w tym nerwy jak najszybciej, zaraz po zejściu obrzęków, które też można poddawać zabiegom innego rodzaju. Złamałem kręgosłup, w pierwszych dniach kwietnia, NFZ będzie mi go rehabilitował od XII... Powinienem, już w kwietniu, pobierać pole magnetyczne. Spóźniona rehabilitacja jest już tylko działaniem doraźnym, okresowo zmniejszającym dolegliwości bólowe. Podana w porę, w zasadniczy sposób, eliminuje problemy w przyszłości.
8 sierpnia 2013
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Jak sobie z podobnym problemem poradził ....
Jak sobie z podobnym problemem poradził Pan Grzegorz Sowa:
http://www.trybunalscy.pl/node/6038
Za błędy urzędników nikt nie ponosi odpowiedzialności !
http://www.plwolnosci.pl/a/3050/Co-wlasciwie-wszczepiono-dzieciom-Wszysc...!