Skip to main content

Prezydencie Klaus – dziękuję!

Vaclav_Klaus.jpg

Jak to się mówi: „Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju”. Można by to samo powiedzieć o Vaclavie Klausie, byłym już prezydencie Czech. Właśnie dziś, 7 marca 2013 roku skończyły się jego rządy na Hradczanach.

Vaclav Klaus nie cieszył się zbyt dużym uznaniem wśród własnych obywateli. W czasach jego rządów zdarzyło mi się kilka razy być w Czechach, głównie na Morawach. Morawy to kraina wina, a wino – jak wiadomo – zbliża ludzi. Czesi, których starałem się ciągnąć za język między kolejnymi kieliszkami, mówili o Klausie bez szacunku, zazwyczaj bardzo krytycznie. Byli zdziwieni, że my, Polacy, mieliśmy odmienne zdanie.

Cóż, sytuacja z prezydentem Kaczyńskim może być analogiczna. My mieliśmy mu za złe bardzo dużo, a pewnych spraw pewnie nigdy (miejmy nadzieję, że historia również) mu nie wybaczymy. Jednak dla Gruzinów był on w pewnym sensie bohaterem. Jeśli my zarzucaliśmy mu uległość wobec unijnych biurokratów i traktowaliśmy go jako gotowego przyklepać niemal wszystko, co mu podłożą do podpisania, to wśród unijnego establishmentu miał on zapewne miano hamulcowego, który spowalnia „procesy integracyjne”.

Z Klausem jest chyba podobnie. O ile jednak Lecha Kaczyńskiego nie uważam za żadnego proroka, to Vaclav Klaus poniekąd już takim dla mnie był. Jego zdecydowany sprzeciw wobec idiotyzmów wymyślanych w Brukseli jednoznacznie wskazywały, że ten polityk, jak mało który ma jakieś poglądy. Walczył z ideologią ocieplenia klimatu, potępiał rozrastającą się unijną biurokrację, wieszczył klęskę waluty euro, zdecydowanie opowiadał się za wolnym rynkiem, powołując się przy tym na klasyków gospodarczego liberalizmu, takich jak Fryderyk August von Hayek czy Ludwig von Mises. Można by rzec, że nienawidził Unii Europejskiej, tej Unii, w jakiej przyszło mu w jednej z jej prowincji urzędować. Nawet gdy podpisywał ostatecznie traktat lizboński, na którym nie zostawiał suchej nitki, robił to w poczuciu porażki, w zaciszu gabinetu, oświadczając przy tym, że Czechy tracą suwerenność… Nie chełpił się tym tak jak Lech Kaczyński. No i nie pozwolił wywiesić na Hradczanach unijnej flagi. U nas powiewa ona nie tylko na gmachach władz centralnych ale również w gminach. Pokazuje to nie tylko stopień unioentuzjazmu rodzimych „elit”, ale także poziom zniewolenia (politycznego, ale i zniewolenia umysłów).

Vaclav Klaus tuż przed zakończeniem swojego urzędowania być może popełnił błąd. Ogłosił amnestię, która objęła m.in. różnych aferzystów, korumpatorów i szemranych biznesmenów. Nieco rzuca to cień na jego prezydenturę. Opozycja zresztą umiejętnie to wykorzystała. Klausa czekają zapewne długie godziny przesłuchań przed miejscowym wymiarem sprawiedliwości… Ale cóż, te sprawy Czesi muszą załatwić już między sobą. Dla nas, a przynajmniej dla mnie, Vaclav Klaus pozostanie w pamięci jako ktoś, kto potrafił sprzeciwiać się potężnej biurokratycznej machnie, kto miał odwagę głosić swoje poglądy, a przede wszystkim jako ktoś kto w ogóle miał jakieś poglądy, co we współczesnej polityce jest czymś nader rzadkim. Kto wie, może Klaus nie był tak naprawdę nikim wybitnym, jednak na tle unijnej marności jawił się jako ktoś z charakterem. Jednym słowem gość z j…, no… mniejsza z tym…

Zawsze żałowałem, że nie jest prezydentem Polski. W każdym razie – dziękuję, Panie Prezydencie!

Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl

7 marca 2013

5
Ocena: 5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak

Dobrze, że jest jeszcze w Europie

portret użytkownika Piotr Korzeniowski
5

Dobrze, że jest jeszcze w Europie Prezydent Islandii,
który stanowczo mówi NIE temu całemu Eurokołchozowi
"...W czerwcu 2012 roku podczas kampanii wyborczej zarówno Ólaf Ragnar Grímsson, aktualny prezydent, który zwyciężył w tamtych wyborach po raz drugi, jak i Thóra Anórsdóttir, kandydatka, która uzyskała drugą pozycję, opowiadali się przeciwko wejściu Islandii do bloku. Anórsdóttir odważyła się wypowiedzieć nawet dość niepochlebne słowa o wstępowaniu Islandii do Unii: „Kto wynająłby pokój w płonącym hotelu?”. Oboje kandydaci łącznie uzyskali w wyborach poparcie na poziomie prawie 86 proc. "
Warto przeczytać całość:
Tomasz Cukiernik "Islandia nie chce lewicy ani Unii"
http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-polityczne/islandia-nie-chce...

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.