Skip to main content

Rostowski uszczelnia system podatkowy

Urzędnik, zwłaszcza z ministerstwa finansów, to specyficzna persona. Znajomy opowiadał mi kiedyś jak jeden z wiceministrów powiedział mu (znali się z lat szkolnych), że jego nie interesuje to, jak żyje się ludziom, a jedynie to, co zrobić, by do budżetu państwa spłynęło jak najwięcej kasy.

Cóż, to się nazywa chyba właśnie profesjonalizmem. Człek zna swą powinność i bez uczuć wyższych stara się wypełnić ją jak najlepiej potrafi. Profesjonalne wyciskanie obywatela, niczym cytryny. Tak skonstruować system, aby nawet grosik, który mógłby zasilić kasę rządu, nie umknął gdzieś boczkiem.

Minister Rostowski również należy do profesjonalistów, wie, gdzie szukać, żeby znaleźć. O tym, że nasz Vincent nie marnuje czasu informuje „Puls Biznesu”, który „dotarł” do planów ministerstwa finansów zmierzających do uszczelnienia systemu podatkowego. Urzędnicy MF poszukują wszelkich luk w prawie, tak by legalnie dotąd ratowane przez podatników pieniądze wyrwać nam niczym złodziejaszek. „Ministerstwo Finansów (MF) rusza z krucjatą przeciwko zgodnym z prawem możliwościom unikania przez firmy podatków oraz dziurom w przepisach, pozwalającym zaoszczędzić kosztem budżetu państwa. Przedstawiło projekt zmian w ustawie o CIT i PIT, którego celem jest wycięcie szeregu metod tzw. optymalizacji podatkowej.” – pisze „PB”. Wszędzie, gdzie podatek dochodowy może być płacony – ma być płacony! To rozkaz ministra Rostowskiego. M.in. tzw. polisolokaty, które miały być wolną od „podatku Belki” alternatywą po tym, jak MF opodatkowały codziennie kapitalizowane lokaty, już wolne od podatku nie będą.

Ciekawe, że w sukurs ministrowi Rostowskiemu idzie prof. Witold Modzelewski, który stanowi obecnie część gabinetu cieni „premiera technicznego” z namaszczenia PiS, prof. Glińskiego. Dla „PB” mówi on: „W Polsce łatwo się unika opodatkowania. Resort finansów powinien się za to wziąć już 5 lat temu. Jednak lepiej późno niż wcale. Widać, że katastrofa dochodów budżetowych czegoś nauczyła MF”. Ja w związku z tym już teraz bardzo dziękuję za „premiera technicznego” i jego gabinet cieni. Jedni i drudzy to niezgorsze opryszki, jak się okazuje. Najpierw długi czas obserwują swoją ofiarę, poznają jej rozkład dnia, by w najbardziej odpowiednim momencie zrobić zamach na jej majątek.

I co na to wszystko Wielki Dziad Proszalny czyli nasz Naczelny Żebrak Kraju, Donald Żebrzący? Ponoć kocha przedsiębiorczość i chce dla niej ułatwień. Czy ruszając wkrótce w kraj swoim Żebro-busem (co zapowiedział niedawno) będzie przepraszał za Rostowskiego? I że on chce, ale ten podły Vincent przydusza i nie pozwala?

Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl

14 lutego 2013

5
Ocena: 5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak