Skip to main content

Produkcja przemysłowa spada, optymizm … rządu rośnie

Analitycy ekonomiczni to taka nacja, która co rusz musi tłumaczyć, dlaczego ich analizy są warte funta kłaków. Polega to na tym, że najpierw się dziwią, że ich prognozy się nie sprawdziły, po czym zaczynają snuć kolejne prognozy, które tym razem już na pewno mają się sprawdzić.

Właśnie GUS podał, że produkcja przemysłowa w Polsce zanurkowała ostro w dół. Spadek wynosi 10 procent w skali roku. Jest to najgorszy wynik od 2009 roku, kiedy to przemysł spadł o 12 procent. Analitycy są oczywiście zaskoczeni, gdyż oni prognozowali spadek w granicach 6,9 procent. Zastanawiające, jak w ogóle można przewidzieć stan gospodarki tak szczegółowo… Dlaczego wyszło im 6,9, a nie np. 6,8 procent? Sprawa wygląda podobnie z analitykami rynku walutowego. Oczywiste, że ci prognostycy coś muszą robić, ale na jakiej racjonalnej przesłance można wywróżyć, że cena euro na koniec roku będzie wynosiła np. 4,26 zł? Jakieś „progi wsparcia”, „globalne sentymenty” itp. słowa zaklęcia robią pewnie wrażenie na wielu czytelnikach ich prognoz, jednak wydaje się, że więcej mają w sobie z szarlatanerii niż realnej analizy gospodarczej.

Minister Jacek Rostowski prognozuje, że rok 2013 będzie trudny, ale nie tragiczny, że na pewno nowelizacja budżetu nie będzie konieczna, a nasza gospodarka wciąż będzie na plusie. Każdy, kto obraca się trochę wśród normalnych ludzi, obserwuje rozwój wypadków na swoim lokalnym podwórku wie, że zapewnienia ministra Rostowskiego już dziś można włożyć między bajki. Zapewne będziemy obserwować wzmożoną aktywność Inspekcji Transportu Drogowego i „drogówki”, wszak z mandatów ma wpłynąć (według założeń ministra) 1,5 mld zł więcej niż w ub. roku, ale czy to uratuje budżet? W naszym otoczeniu wciąż bankrutują firmy, ludzie tracą pracę, budżety domowe kurczą się coraz bardziej, coraz gorsze są rokowania na przyszłość, nastroje ludzi też są coraz gorsze… Czy zapowiadana przez premiera Tuska ofensywa na rzecz wejścia do strefy euro nie będzie jednym z elementów kolejnej maskirowki? Czy klęski „polityki miłości” nie będzie się aby chciało przykryć euroofensywą? Jeśli nas przyjmą to oczywiście dobrze dla rządu, bo albo eurobiurokraja weźmie nas na swój garnuszek, zwalniając tubylczy rząd z jakiejkolwiek odpowiedzialności za kraj, albo też nas przyjmą ale od garnuszka odtrącą dzięki czemu rząd będzie miał na kogo zwalić swoją klęskę. Jeśli nas jednak nie przyjmą, rząd też będzie miał na kogo zwalić swoją porażkę: na tych co nas nie przyjęli, jak i na tych, którzy tu, na unijnej prowincji się temu sprzeciwiali.

Póki co komunikat GUS to poważny sygnał, że coś zaczyna się sypać. Tylko patrzeć, jak za chwilę wypróbowani analitycy zaczną się prześcigać w prognozach, że nie będzie tak źle i że w tym roku uda nam się utrzymać wzrost gospodarczy na poziomie 2,56 procenta, że euro kosztować będzie w grudniu 4,1456 zł, natomiast Polacy kupią do końca roku 103 476 mieszkań. Wzorem Jana Krzysztofa Bieleckiego, który powiedział niedawno, że „nie obawia się wzrostu cen po wejściu Polski do strefy euro”. No jasne, gdybym miał tak zasobne konta jak p. JKB, biznesmen z państwowego nadania, to też bym się niczego nie obawiał…

Z ostatniej chwili! Ministerstwo Finansów wydało komunikat na okoliczność danych z GUS: „Wyniki te są zgodne z prognozami Ministerstwa Finansów dot. rozwoju gospodarki, które zakładają że obecny rok będzie lepszy niż 2009 r. Dzisiejsze dane GUS, jak również spadająca inflacja (2,4 proc.) zapewne będą wzięte pod uwagę przez członków Rady Polityki Pieniężnej”. Czyli jednym zdaniem: przewidzieliśmy; będzie lepiej; trzeba drukować więcej forsy!

Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl

19 stycznia 2013

5
Ocena: 5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak

Morał: nie liczmy na rząd, bierzmy sprawy w swoje ręce !

portret użytkownika Piotr Korzeniowski

OJCIEC, PRAĆ? TAK, ALE NAJPIERW WĄCHAĆ!

Katarzyna Wagner,

Nie wierzysz, że w tym biznesie
{chodzi tu o marketing sieciowy - MLM (Multi Level Marketing)
http://www.trybunalscy.pl/node/971
http://www.trybunalscy.pl/node/2228
- przypomnienie Piotra Korzeniowskiego}
produkty dobrze się sprzedają a ludzie zarabiają duże pieniądze? Wstajesz rano i pijąc kawę zastanawiasz się, czy warto zostać networkerem lub nawet zainicjować swoją firmę MLM? To zastanawiaj się dalej. Są tacy, którzy o tym nie myślą, tylko robią!

Panie i panowie, czapki z głów! W najnowszym zestawieniu „100 Najbogatszych Polaków” według pisma „Forbes” Andrzej i Artur Trawińscy uplasowali się na 74 miejscu. Z majątkiem 310 mln PLN.

Początki biznesu FM GROUP należałoby chyba rozpatrywać od przedsięwzięcia seniora rodziny – Andrzeja Trawińskiego, który w roku 1995 założył firmę Perfand, produkującą perfumy. Później, w roku 2004 jego syn Artur zainicjował we Wrocławiu FM GROUP, która rozpoczęła dystrybucję tych produktów za pomocą marketingu sieciowego. W 2007 roku w związku z ekspansją zagraniczną ruszyła FM Group World. Przychody tej ostatniej w 2010 roku wyniosły 238 mln zł, a zysk netto 37 mln złotych.

Sukces odniesiony w kraju umożliwił firmie dynamiczne wkroczenie na rynki zagraniczne. Obecnie marka FM GROUP jest znana i ceniona w kilkudziesięciu krajach Europy, Ameryki Północnej i Południowej, Australii, Afryki oraz w Azji. Na całym świecie z firmą współpracuje około 589 000 niezależnych dystrybutorów, z czego ponad 200 000 działa w Polsce. Produktem flagowym FM GROUP Polska są wysokiej klasy perfumy i wody perfumowane. Uzupełnieniem asortymentu są produkty perfumeryjne (m.in. balsamy, żele pod prysznic, wody po goleniu, kremy do rąk, pianki do golenia, perfumy do włosów oraz inne perfumowane kosmetyki). W listopadzie 2008 roku firma wkroczyła w nowy segment, wprowadzając na rynek bardzo dobrej jakości środki czystości pod marką FM GROUP FOR HOME.

Od października 2009 roku klienci i dystrybutorzy firmy mogą również korzystać z usług wirtualnego operatora telefonii komórkowej FM GROUP Mobile. Najnowsze osiągnięcie FM GROUP to kolekcja kosmetyków kolorowych FM GROUP MAKE UP, stworzona w oparciu o składniki mineralne wzbogacone ekstraktami i olejkami roślinnymi. Ranking „Forbesa” obejmuje wyłącznie aktywa biznesowe, a zatem dobrze oddaje aktualną sytuację w gospodarce, choć trzeba pamiętać, że wyniki zawsze należy traktować szacunkowo. Notowani na liście najbogatszych liderzy, podobnie zresztą jak znakomita większość polskich przedsiębiorców, poradzili sobie z kryzysem.

Zestawienie „Forbesa" obejmuje wyłącznie aktywa biznesowe – udziały w firmach oraz środki pochodzące z transakcji. Wyliczenia nie dotyczą prywatnych składników majątku, niezwiązanych z publiczną działalnością biznesową poszczególnych postaci. Korzystając ze wsparcia analityków, wartość akcji i udziałów dziennikarze oszacowali na podstawie takich danych, jak: przychody – w pierwszej kolejności ze sprzedaży – wynik operacyjny, wynik netto, kapitały własne, zadłużenie itp. Stosowali również metodę porównawczą wobec firm giełdowych lub takich, które były przedmiotem transakcji, albo brali pod uwagę wprost cenę zbycia przedsiębiorstwa. Przy zbieraniu danych korzystali z informacji wywiadowni Dun & Bradstreet. Istotnym źródłem były zestawienia akcjonariuszy spółek giełdowych. Uwzględniono notowania z początku lutego 2011 roku. W przypadku spółek niepublicznych korzystano ze sprawozdań złożonych za 2010 rok oraz z wszelkich dostępnych, wiarygodnych danych dotyczących 2011 roku. W rankingu umieszczono pojedyncze osoby z wyjątkiem sytuacji, gdy do małżonka czy rodziny należy istotna część majątku i/lub odgrywają oni ważną rolę w prowadzeniu biznesu, ale nie są uwzględniani osobno.

Katarzyna Wagner
http://www.networkmagazyn.pl/ojciec_prac_tak_ale_najpierw_wachac

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.