Pomnik Danuty Siedzikówny „Inki”, zamordowanej przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa, został dzisiaj odsłonięty w krakowskim Parku Jordana. W uroczystościach wzięły setki osób.
- Obok popiersi wybitnych oficerów AK i Wojska Polskiego - gen. Andersa, gen. Okulickiego, gen. Fieldorfa „Nila” i rotmistrza Pileckiego oraz wielkich Polaków, jak Zbigniew Herbert, będzie też popiersie skromnej sanitariuszki, ale ona reprezentuje całą rzesze sanitariuszek i łączniczek AK (...) „Inka” będzie w tym Parku jak w rodzinie - mówił podczas uroczystości Piotr Szubarczyk z IPN w Gdańsku.
Jak zaznaczył Danuta Siedzikówna "Inka" nie była przypadkową ofiarą UB.
- Z punktu widzenia sowieckich interesów w Polsce była winna, bo przeciwstawiała się wizji Polski jako dominium sowieckiego i przeciwstawiała się tzw. nowej rzeczywistości - podkreślił Szubarczyk. Podczas uroczystości ulubioną piosenkę "Inki" - "Wymarsz uderzenia" zaśpiewała Aleksandra Fedaczyńska.
W rozmowie z portalem Niezależna.pl Krzysztof Szubarczyk pytany o atmosferę uroczystości nie ukrywa zadowolenia: - Jestem szczęśliwy. Zajmuję się „Inką” od 11 lat i wiem na czym polega edukacja historyczna. Jeśli się czegoś nie powtórzy wiele razy, to tego nie ma. Udało się. Historia „Inki” to historia tamtego tragicznego pokolenia. Historia kobiet tamtego pokolenia – mówił historyk, którego zdaniem postać Danuty Siedzikówny może być dla młodych ludzi wzorem. - Kiedy mówię o niej do młodzieży przypominam im wierz Norwida „Przeszłość”. Dość łatwo go zapamiętać „Przeszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej”.
Autorem pomnika D. Siedzikówny jest salezjanin ks. Leszek Kruczek. Popiersie odsłonili: wuj "Inki" żołnierz AK Brunon Tymiński, córka zmarłego w katastrofie smoleńskiej gen. broni Włodzimierza Potasińskiego Aleksandra Potasińska oraz przedstawiciel dowódcy 2 Korpusu Zmechanizowanego płk Marek Szczudliński.
"Inka" była sanitariuszką 5. Wileńskiej Brygady AK. Wczesną wiosną 1946 r. nawiązała kontakt z ppor. Zdzisławem Badochą "Żelaznym", dowódcą jednego ze szwadronów "Łupaszki". Służyła w tym szwadronie jako łączniczka i sanitariuszka, uczestnicząc w akcjach przeciwko NKWD i UB. Aresztowana w lipcu 1946 r. przez UB została oskarżona o udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowanie milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku wydał wyrok śmierci.
W przesłanym siostrom grypsie z więzienia Siedzikówna napisała: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Zdanie to - według badaczy - należy tłumaczyć nie tylko przebiegiem śledztwa, lecz także odmową podpisania prośby o ułaskawienie. Prośbę taką do ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta skierował za nią jej obrońca. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. 28 sierpnia 1946 r. niespełna 18-letnia Siedzikówna została zastrzelona strzałem w głowę.
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz