Z jednej strony establishmentowi politycy nie rezygnują z parcia ku ściślejszej integracji politycznej i gospodarczą Unii, z drugiej natomiast coraz częściej zaczynają się pojawiać opinie, że Unia daleko nie pociągnie. A w Wielkiej Brytanii wprost zaczyna się mówić o rychłym opuszczeniu przez nią Unii.
Jakby tego było mało, w poszczególnych krajach UE zaczynają narastać separatyzmy. “Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że w Niemczech na dniach ma się ukazać książka znanego polityka bawarskiej CSU, Wilfrieda Scharnagla pt.: “Bawaria może być też sama”. Autor – według gazety – pisze w niej między innymi o tym, że Bawarczycy zbyt dużo łożą na biedniejsze landy Niemiec, zwłaszcza na północy. Ogłoszenie przez nią niepodległości zaowocowałoby również tym, że większa część wypracowywanego przez Bawarczyków dochodu pozostawałaby na miejscu. Tylko w 2012 roku, Monachium zobowiązane jest przekazać do Berlina 3,4 mld euro tzw. podatku solidarnościowego. Według Sharngala, wielkim błędem było to, że w 1871 roku, 21 stycznia, bawarski parlament zgodził się na wejście dotychczas niezależnego królestwa w skład II Rzeszy.
Polityk CSU nie postuluje opuszczenia przez przyszłą niepodległą Bawarię Unii Europejskiej. Podkreśla, że pod względem liczby ludności i potencjału gospodarczego byłaby ona 7 co do wielkości państwem UE.
Szkoda, że wysuwając tak śmiałe postulaty, autor książki “Bawaria może być też sama”, nie zdaje sobie jednocześnie sprawy z tego, że jego kraj dojony byłby tym razem, może już nie przez Berlin, ale przez Brukselę. Poza tym, cóż to za niepodległość w scentralizowanej Unii? Wygląda na to, że koncepcja Wilfrieda Scharnagla, choć śmiała, wymaga jednak jeszcze pewnego dopracowania…
Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl
16 sierpnia 2012
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz