Jarosław Kaczyński pojawił się na Jasnej Górze i oświadczył, że cały ład życia chrześcijańskiego jest w Polsce atakowany. Dobrze, że to powiedział – choć konstatacja oczywistości nie jest jeszcze żadnym remedium, ani tym bardziej zaangażowaniem na rzecz cywilizacji chrześcijańskiej. Wiarygodność tej deklaracji jest niska, bo PiS nie interesował się sprawami ładu chrześcijańskiego, gdy trzeba było dla nich pracować – przypominał je sobie, by różnicować się z konkurencją polityczną. Mimo wielokrotnych apeli (wręcz próśb) Prawicy Rzeczypospolitej – nie chciał bronić na forum parlamentarnym Ojca Świętego, gdy Benedykt XVI był atakowany przez polityków europejskich (w tym w precedensowej uchwale parlamentu jednego z państw Unii Europejskiej), nie chciał bronić Krzyża, gdy broniła go z kolei przed Trybunałem Strasburskim jedna czwarta państw Unii. W obu tych sprawach apelowaliśmy o złożenie przez oficjalną opozycję rezolucji w Sejmie, ale nie były to kwestie, w których PiS chciałby wywierać presję na rząd PO. Może dlatego, że presja ta mogłaby okazać się skuteczna, co partia nastawiona na polaryzację opinii publicznej mogłaby raczej odczytywać jako kłopot? Jeszcze bardziej dramatyczny był brak reakcji na największą aferę pierwszych lat rządów Tuska, tzw. sprawę Agaty, kiedy rząd PO dokonał zmiany wykładni obowiązującego prawa o ochronie życia, pozbawiając prawnokarnej ochrony dzieci poczęte w szkolnych związkach gimnazjalistów. W tej sprawie nie było ani wniosków o powołanie komisji śledczej, ani konferencji prasowych, ani nawet jednego zdania w złożonym krótko potem wotum nieufności dla minister zdrowia. Największa afera rządu Tuska – w wyniku której faktycznie obniżono poziom ochrony życia w Polsce – nie była przedmiotem żadnej opozycyjnej akcji PiS.
Deklaracja prezesa Kaczyńskiego jest tym mniej wiarygodna, że złożył ją w obecności poseł Jadwigi Wiśniewskiej, która z ramienia PiS przed czterema laty stanęła na czele nadzwyczajnej komisji konstytucyjnej ws. prawa do życia. Jako przewodnicząca hamowała te prace, za co została odwołana przez chcących pracować kolegów z komisji. Gdy pomyślnie kontynuowali prace – była przewodnicząca Wiśniewska krytykowała („atakowała”) swą komisję w TVN-24 (co samo w sobie stanowi ponoć wyjątkowy występek z punktu widzenia etyki PiS-owskiej), u boku obecnej minister Radziszewskiej i samej Joanny Senyszyn. Piszę – u boku, bo panie wyrażały znacznie więcej opinii wspólnych niż odrębnych. Nic nie wiadomo, by przez ostatnie cztery lata polityka Jadwigi Wiśniewskiej w czymkolwiek zadośćuczyniła za szkody, które wtedy wyrządziła sprawom ochrony życia. Wiadomo natomiast, że jej pozycja w partii od tamtej pory systematycznie rosła, zawsze szybciej niż ilość uzyskiwanych głosów: po destrukcyjnej działalności w Komisji dostała od partii numer drugi na liście w swoim okręgu, obecnie nr 1. Są to sprawy publiczne – więc o nich piszę. Natomiast poseł Jadwigi mi bardzo szkoda, bo najłatwiej z takiej drogi zawrócić na początku. Jej przykład pokazuje natomiast jasno, że nie do pracy na rzecz cywilizacji chrześcijańskiej zachęcał swych polityków prezes Jarosław Kaczyński. I nic nie wskazuje na to, by chciał to zmienić.
Marek Jurek: http://blog.marekjurek.pl/
24 września 2011
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Mój Boże...
odpowiedź dlaczego PC&PiS, PO, SLD, PSL... jest lekki katolicko.
Kierownico (w 99%) tych formacji naukę religii zakończyło w szkołach podstawowych. Tylko do komunii chodziło się na religię... potem już przeważnie po to by pożartować sobie... Jeśli w kręgu kierownictwa pojawia się autentyczny katolik jest problem... Gościu czepia się i czepia co zrobić wywalić i spoko... Politycznej poprawności też nie przynosi taki...
witold k