Ciężko czyta się stenogram z zapisu czarnych skrzynek prezydenckiego Tupolewa... Bardzo ciężko... Łza pojawia się w oku sama. Nawet mając pełną świadomość, że te „kserówki” otrzymane od Rosjan prawdopodobnie mało mają wspólnego z rzeczywistymi zapisami rejestratorów pokładowych. Dla mnie to oczywiste! Przeraża mnie tylko cała ta farsa, która rozgrywa się wokół tych stenogramów od czasu ich opublikowania przez MSWiA.
Dlaczego nie odzyskaliśmy samych czarnych skrzynek? Dlaczego do Moskwy już z Polski (!) trafiła trzecia czarna skrzynka? Rosjanie mieli więc wszelkie możliwości i mnóstwo czasu na fachową ingerencję w zapis wszystkich rejestratorów! Naprawdę brak słów…
Tragikomiczne są wreszcie padające teraz deklaracje o przeprowadzeniu przez naszych specjalistów dokładnych badań otrzymanych z Rosji zapisów. Pytam co oni chcą badać? Wtórne dane, dokładnie przefiltrowane i „ocenzurowane" w ciągu ponad dwóch miesięcy przez Rosjan? Pytam też co nasi eksperci chcą tam znaleźć? I odpowiadam z miejsca - nie znajdą nic, czego nie chcieliby Rosjanie! W obliczu takiej beznadziejności sytuacji, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że Polacy nie dadzą nabrać się na te przysłowiowe „plewy".
Można też zadać sobie pytanie czy upublicznienie stenogramów w takiej formie i w taki sposób nie miało na celu jeszcze większego rozmycia całej sprawy? Mamy przecież jeszcze więcej pytań i wątpliwości. A odpowiedzi wciąż jak na lekarstwo…
Robert Telus
Poseł na Sejm RP
08.06.2010 r.
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz
Powala...
aktywność pożytecznych idiotów. Każdy, każdy wie, że w interesie Putina i Tuska było to żeby samolot nie przeleciał do Katynia. Nie przewidzieli tego, że jednak samolot podejmie próbę lądowania. Wpadli. Nie wytłumaczą się..., jak to się stało, że samolot odwołany z lądowania popełnił ten sam błąd co nasz. Nie trafił w pas.
poczytajcie to:
http://www.pluszaczek.com/2010/06/05/stenogramy-z-czarnych-skrzynek-tu-1...
warto zrobić kopię strony bo znowu "zginie" jak wiele innych...
a ja myślę sobie, że...
taki oto scenariusz tez jest prawdopodobny-oprócz kopii stenogramów i czytając dość sporo na temat dywagacji i przebiegu i tego wszystkiego co mówią nasi wodzowie już nie wiem z kim na czele, bo Tusk dzielnie walczy z powodzią przed kamerami...
Z kopii stenogramów zniknęła jedna mała litera w słowie "odchodzimy", brzmiało ono zapewne "podchodzimy" dlatego jest spokojne odliczanie przez nawigatora odległości od ziemi i milczenie kapitana Protasiuka, który zapewne zajęty i skupiony był na posadzeniu maszyny na ziemi.
Jeśli do tego tak byśmy dodali, to jest oczywiście hipoteza, dwie radiolatarnie ustawione na samochodach, które podają błędny sygnał pojawia nam się miejsce w którym samolot spadł i zamiast słów Jezus usłyszeliśmy inne i ostatnie...