Mój Prezydencie!
Nasz Prezydencie!
Rzeczypospolitej Prezydencie!
Stoję zawstydzona i skruszona.
Wokół mnie zawstydzony i skruszony tłum.
Co pewien czas przesuwamy się o krok w żałobnym korowodzie.
Idziemy pochylić się w żalu u Twoich stóp.
Płyną długie minuty składające się w godziny.
Chociaż już widać Kolumnę Zygmunta
Płonne są nadzieje dotarcia do Ciebie.
Wiele razy robimy pętle wokół Kolumny.
Pałac prezydencki jakże daleki!
Mam sztywne nogi.
Przewiał mnie wiatr od Wisły.
Z nieba siąpi nielitościwy deszcz.
Serce rozsadza mi pierś.
Boli mnie kręgosłup,
Wszystkich nas bolą kręgosłupy.
Tak boli złamany moralny kręgosłup Polaków.
Ten żałobny korowód ciągnie się w nieskończoność.
To nasza pokuta narodowa.
Ranek powoli przechodzi w południe.
Popołudniowe godziny ściągają szarówkę.
Jakże powoli suniemy w żałobnym korowodzie.
Nie widać końca naszej wędrówki.
Wieczór, noc, a ciągle kres daleki.
Jednoczymy się w cierpieniu.
Nie możemy pokłonić się przed Tobą.
Jesteś taki odległy po śmierci.
A za życia byłeś na wyciągnięcie ręki.
Ale nikt do Ciebie ręki nie wyciągał.
Przyszliśmy tutaj skruszeni i zawstydzeni.
Obarczeni odpowiedzialnością za milczenie i bierność.
To my zabiliśmy Ciebie nasz Prezydencie.
Zabiliśmy Twoją radość życia.
Chcieliśmy zabić Twoją wiarę w społeczeństwo.
Dusiliśmy polskimi rękami ideę solidarności.
Ale Ty patrzyłeś dalej i ciągle wierzyłeś w Polskę i Polaków.
Byliśmy obojętni, kiedy Ciebie obrażano.
Nie było nas przy Tobie, kiedy potrzebne Ci było wsparcie.
Kiedy z przerażeniem patrzyłeś na pokrętne słupki sondaży.
W szarej codzienności zgubiliśmy rzeczy najważniejsze.
Zapomnieliśmy o obowiązku walki ze złem.
Zapomnieliśmy o obowiązku solidarności,
Chociaż z niej wyrośliśmy.
Burzyliśmy się na niegodziwość potwarców, ale tylko w swoich domach.
Patrzyliśmy na strzelanie do kaczek mimo okresu ochronnego,
Na ginięcie dinozaurów,
Na wyżynanie watahy.
Zatraciliśmy godność narodową poprzez milczenie.
Zapomnieliśmy, że obrażając naszego Prezydenta,
Obrażano Polskę,
Obrażano Naród,
Obrażano każdego z nas.
Teraz idziemy do Twoich stóp Panie Prezydencie.
Wędrujemy w wielogodzinnej pielgrzymce.
Sunie nasz żałobny korowód przez całą Polskę.
To naszą manifestacją demonstrujemy skruchę i żal.
Dajemy świadectwo przebudzenia narodowego.
Ostrzegamy potwarców i kłamców:
Nie pozwolimy więcej oszukiwać narodu!
Nie wyrażamy zgody na dziennikarski manipulacje!
Nie wolno deptać godności urzędu dla politycznych celów!
Nie wolno szargać świętości narodowych!
Mimo cierpienia, mimo żalu, mimo zmęczenia
Patrzę z dumą na moich współtowarzyszy narodowej pielgrzymki.
Bracia! Przebudziliśmy się z tępego odrętwienia.
Wybacz nam, Panie Prezydencie, że tak późno!
Jolanta Łopusiewicz
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz