
Każdy człowiek żyjący na tej ziemi, pozostawia po sobie materialne ślady. Trudno, by było inaczej w przypadku Założyciela chrześcijaństwa. który też jest Bogiem.
Całą historię świata dzielimy przecież na okres przed narodzeniem Chrystusa i po narodzeniu Chrystusa. Pojęcia przed naszą erą i naszej ery to swoiste słowne nowoczesne nowotwory językowe.
Wbrew propagandzie komunistycznej historyczne istnienie Jezusa Chrystusa nie ulega wątpliwości. Zachowało się zbyt wiele wiarygodnych świadectw historycznych (także rzymskich i żydowskich, nie tylko chrześcijańskich) oraz relikwii związanych z Jezusem.
Dla Apostołów Mesjasz był najważniejszą postacią. Bez wątpienia wszelkie materialne pozostałości po Nim traktowali jak najcenniejsze pamiątki. Oni nie mieli żadnych wątpliwości skoro cała dwunastka (poza jednym św. Janem) oddała za Niego życie, ginąc śmiercią męczeńską.
Przez dwa tysiące lat relikwie związane z Chrystusem przetrwały chronione z największą czcią. O ich autentyczności zaświadczała wiara kolejnych pokoleń wiernych. Ale dopiero wiek XX i XXI, a dokładniej rozwój nauki, udowodnił ponad wszelką wątpliwość autentyczność tych relikwii. Paradoksalnie, racjonalna nauka przyszła z pomocą wierze. Oto najważniejsze naukowe fakty związane z relikwiami Chrystusowymi, świadkami tajemnicy.
Całun Turyński, to najbardziej znana relikwia związana z Jezusem, to płótno w które Chrystusa owinięto w grobie. Jego droga wiedzie od Grobu Pańskiego w Jerozolimie do Katedry św. Jana w Turynie, gdzie nieustannie przechowuje się go od 1578 roku.
Żadnego przedmiotu na świecie nie poddano tak wnikliwym i gruntownym badaniom naukowym jak właśnie Całunu Turyńskiego. Powstała nawet oddzielna dyscyplina naukowa, syndonologia.
Oblicze Mężczyzny z Całunu to efekt określany mianem „sfumato”, zmysł wzroku nie jest w stanie należycie uchwycić obrazów, które nie mają ostrych konturów. To powoduje, że szczegóły wizerunku stają się lepiej widoczne z daleka.
Całun podświetlony od tyłu ujawnia zadziwiającą właściwość. Wizerunek Mężczyzny znika a widoczne pozostają jedynie ślady krwi. Zdaniem naukowców jest to dowód, iż obraz postaci na płótnie nie został namalowany, ponieważ farba nie przepuszcza światła, tak jak nie przepuszcza go krew.
Wizerunek z Całunu zawiera szereg szczegółów, które są zgodne z przekazem zostawionym nam przez Ewangelistów, dotyczącym okoliczności Męki oraz Śmierci Jezusa. Obraz na płótnie przedstawia Mężczyznę, który został ubiczowany zgodnie ze starożytnym zwyczajem, przy użyciu rzymskiego bicza oraz ukoronowany cierniowym czepcem.
Jego ciało nosiło ślady licznych upadków oraz uderzeń. Skazańca ukrzyżowano według prawideł stosowanych przez katów rzymskich. Nie przebito Mu gwoźdźmi dłoni lecz nadgarstki, nie połamano także goleni.
Na prawym boku Człowieka z całunu, między piątym a szóstym żebrem, dostrzegalna jest duża rana. Ponad czterdziestu naukowców z USA, Izraela i Włoch dokonało niesamowitych odkryć na Całunie. Ustalili, że obrazu nie nie był w stanie namalować żaden starożytny czy średniowieczny malarz, gdyż w tamtych czasach nie znano prawideł perspektywy, ani zjawiska odwróconego światłocienia.
Ponadto na Całunie odkryto obecność ludzkich komórek, czerwonych krwinek i komórek naskórka. Prof. Bollone zidentyfikował nawet grupę krwi AB, jest to najrzadziej występująca na świecie grupa, spotykana wśród przedstawicieli narodu żydowskiego.
Odkryto relację między wizerunkiem postaci a śladami krwi. Okazało się, że pod plamami krwi nie ma zabarwień pozostawionych przez odbity obraz. Oznacza to, że najpierw na Całunie odcisnęły się ślady krwi, a dopiero później pojawiło się na nim odbicie postaci.
Analizując właściwości śladów krwi, zwłaszcza obecność bilirubiny, amerykański chemik prof. Adler stwierdził, że musiały być pozostawione one przez osobę, która zmarła w wyniku śmierci traumatycznej, poprzedzonej intensywnym cierpieniem.
Natomiast szwajcarski biolog i kryminolog Max Sulzer (prywatnie krytyk chrześcijaństwa) pobrał z tkaniny próbki pyłków roślin. Prawie wszystkie, bo aż 41 z nich należą do flory Azji i Afryki. Ustalił też, że istnieje tylko jeden obszar geograficzny, w którym spotyka się aż 38 z nich, jest to Judea.
Botanik z Uniwersytetu w Jerozolimie prof. Danin odkrył, iż trzy rośliny, których pyłki odkryto na Całunie, występują tylko w Ziemi Świętej. Inny naukowiec prof. Wangher odkrył zarysy kwiatów oraz roślin na tkaninie, których ślady powstały na skutek zjawiska zwanego wyładowaniem koronowym (powstaje na powierzchniach naładowanych elektrycznością statyczną). Najwięcej odkrył ich wokół głowy, co dowodzi, że korona cierniowa sporządzona została z cierni gundelli, która kwitnie w Judei na wiosnę.
Relikwię zbadało również kilka ekip lekarskich, wszystkie ich wnioski pokrywają się ze sobą. Liczne rany kłute na głowie, ślady licznych stłuczeń. Oblicze jest niesymetryczne, gdyż jego prawa strona wygląda na bardziej poranioną i spuchniętą. Obrażenia te występują również na całym ciele skazańca. Łącznie na powierzchni skórnej doliczono się sześciuset uszkodzeń, najwięcej na plecach, gdzie widnieją ślady od uderzeń biczem.
Zdaniem fizyków, trójwymiarowe odbicie postaci ludzkiej na Całunie dokonało się na skutek niewytłumaczalnego wybuchu energii wewnątrz „kokonu”. Ta właśnie erupcja energetyczna spowodowała jakby „przypalenie” powierzchni włókien i to w taki sposób, że jest ono niezmywalne i nie można go niczym wywabić.
Hematolodzy natomiast doszli do wniosku, że zwłoki Mężczyzny musiały być zawinięte w płótna nie dłużej niż 36 godzin, gdyż nie pozostawiły żadnego śladu pośmiertnego rozkładu. Badając Całun, naukowcy stwierdzili też, że w momencie erupcji promieniowania, które utworzyło obraz na płótnie, ciało przeniknęło przez lnianą tkaninę, nie naruszając jej struktury. Na skutek tego, „kokon” opadł w dół.
Tyle współczesna nauka. Nadal umie ona odpowiedzieć na pytanie, jaka siła stała za tą niezwykłą erupcją energii, która spowodowała powstanie najbardziej niezwykłego obrazu w dziejach ludzkości. Odpowiedź znajdziemy już w Ewangelii.
Naukowcy badali również inne relikwie związane z Jezusem Chrystusem, m.in. Sudarion z Oviedo, czyli chustę w która owinięto głowę Jezusa jeszcze na Krzyżu, wkrótce po Jego śmierci. Badania wykazały, że twarz na Sudarionie jest identyczna z twarzą na Całunie Turyńskim.
Zbadano też Tunikę z Argenteuil, czyli szatę w którą był odziany Jezus podczas Drogi Krzyżowej. Szczegółowe badania wszystkich trzech relikwii dowiodły bezsprzecznie to, że należały do tej samej osoby.
Odkryto też niezwykłe szczegóły medyczne, w tym to, że Jezus miał rzadką chorobę polegającą na poceniu się krwią.
To zaledwie ułamek ustaleń i odkryć naukowców przy użyciu najnowszej wiedzy i technologii. Osoby chcące poznać szczegóły tych niesamowitych badań naukowych potwierdzających ewangeliczne przekazy Męki i Zmartwychwstania Chrystusa, można odesłać do wyjątkowej publikacji opisującej te badania, to „Świadkowie tajemnicy”, autorstwa Grzegorza Górnego i Janusza Rosikonia.
Jacek Łukasik
23 kwietnia 2025
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz