Skip to main content

Śp. Leszek Moczulski w oczach narodowców

portret użytkownika Jacek Łukasik

Autorowi tego artykułu też jest bliski szeroko rozumiany ruch narodowy, ale odda głos komu innemu, redaktorowi „Myśli Polskiej” Łukaszowi Jastrzębskiemu.
Leszek Moczulski. jak i jego formacja były mu całkowicie obce. Rozmawiał z nim raz w życiu i raz widział go na ulicy. Rozmawiał jednak długo, bo prawie pół nocy. Gdy młodzi narodowcy byli w Stronnictwie Narodowym „Szczerbiec”, to kiedyś Tomasz Karwowski z KPN-u zaprosił ich na spotkanie z Leszkiem Moczulskim w lokal przy ulicy Młyńskiej w Katowicach w starej kamienicy. Pili jakieś ohydne oranżady. Słuchali i dyskutowali. Leszek Moczulski mówił z pasją, spierał się, ale tak z pełną kulturą. Był sceptyczny wobec Unii Europejskiej i NATO, ale nie do końca przeciwny.

Moczulski znakomicie rozumiał procesy demograficzne – i tu mu się należy uznanie. No i historię doskonale znał. Szczegóły. Kto z kim i gdzie się spotkał. Rozmawiał z młodymi narodowcami z wielką pasją i traktował ich poważnie. To naprawdę imponowało. Ale nie udało się mu przekonać nikogo. Inna sprawa, że połowa ze nie miała nie tylko zielone, ale wręcz seledynowego pojęcia o czym on mówił.

Potem Łukasz Jastrzębski widział go na żywo w Katowicach, przy dworcu PKP. Jeszcze gdy była estakada. Tam swój stolik z materiałami miał działacz WZZ Kazimierz Świtoń. Młodzi narodowcy stali w grupce niedaleko. Podszedł do niego zdenerwowany Leszek Moczulski i donośnie powiedział: „Dlaczego zamieściłeś mnie i Ziembińskiego na tej liście. Przecież to głupoty. Jesteś mało poważny”. Pytał również Świtonia, kto mu kazał cos takiego zrobić.

Jastrzębski czytał jego cztery książki: „Przegrana bitwa”(tygrysek), „Wojna polska 1939”, „Rewolucja bez rewolucji” i ważną pozycję „Geopolityka. Potęga w czasie i przestrzeni”. Wszyscy go znają z działalności przeciwko PRL-owi. Całe te kombatanctwo KOR, ROBCiO, KPN, WZZ, Solidarność. Nie chce mi się o tym pisać, bo wszyscy będą to dzisiaj wałkować.

Niewielu wie, że zaczynał w środowisku lewicowym i to takim trochę moczarowskim. Jeszcze przed przynależnością do PPR i PZPR, był w Związku Walki Młodych (ZWM). Wywalili go z partii dopiero za poparcie Władysława Gomułki.
Wtedy pojawił się w środowiskach okołoendeckich – znał Kosseckiego, Barańskiego, Gontarza, Chrzanowskiego, Górnego czy Tejkowskiego. Znał także licznych b. żołnierzy Armii Krajowej. W latach 50-tych pracował w „Trybunie Ludu”, potem w „Życiu Warszawy” i „Wsi” . W latach 60-tych walił bezlitośnie w rewizjonistów i syjonistów. Był zatrudniony w Telewizji Polskiej.

Opozycja skierowana przeciwko PRL-owi to dopiero lata 70-te. W 1981 roku został skazany na karę 7 lat pozbawienia wolności za to, że „działając w celu obalenia przemocą ustroju PRL, osłabienia kraju przez zerwanie jedności sojuszniczej z ZSRR”. Karę tę odbywał w Zakładzie Karnym w Barczewie do 1984 roku, kiedy to został zwolniony na mocy amnestii.

Potem aresztowany w 1985 roku i wypuszczony w 1986 roku. W III RP KPN działała legalnie. Był posłem II i III kadencji. Kandydował na prezydenta. Wsławiał się oszołomskim „antykomunizmem” i próbami reanimacji archaicznej piłsudczyzny. Wspierał antyrosyjskich Czeczenów i Ukraińców. Powołał Komitet Obywatelski Solidarności z Ukrainą i występował w audycjach na FB. U prawie wszystkich tych piłsudczyków ta Ukraina zawsze była taka istotna.

Mocno potem dostał po głowie od swoich styropianowych kolegów (Macierewicza i Olszewskiego), którzy oskarżyli go o bycie agentem SB. Autor niniejszego tekstu podobnie jak Jerzy Kropiwnicki mocno wątpi w to, że Moczulski był rzeczywistym agentem SB.
Stefan Kisielewski tak go wspominał w swoim „Alfabecie”:

„No oczywiście, że jest wariat, ale taki bardzo przekonany, idealistyczny, umiejący argumentować, nawet w sprawach niesłusznych. I przy tym on jest umysłowo szerszy, niż jego zwolennicy. Ja mu powiedziałem w ostatniej rozmowie… on mówi, że trzeba się oprzeć na Ukrainie, co mnie zirytowało, i odpaliłem: „A ja uważam, że na Rosji. Pański Piłsudski to w ogóle nie miał racji. Dmowski miał rację”. I mówię: „Jak pojadę do Moskwy i będę rozmawiał z Gorbaczowem, to powiem – Panie Gorbaczow, musi Pan uważać z nami, bo tu jest taki wariat w Warszawie Moczulski, i on wam zrobi powstanie, więc uważajcie. A Moczulski powiedział na to: „Dobrze, ja się na to zgadzam. Daję panu moje upoważnienie”.

Na plus można zaliczyć również i to, że KPN odrzucał balcerowiczowską wizję gospodarki. Wspierał koncepcje prof. Stefana Kurowskiego.
Reasumując można powiedzieć, że mainstream nigdy do końca nie wchłonął KPN. Nie stała się też ona nigdy partią całkowicie systemową także w III RP. Ja, sympatyk szeroko rozumianego ruchu narodowego (JŁ) piszę tak o piłsudczykach. Warto to zauważyć.
(W oparciu o artykuł wspomnieniowy Łukasza Jastrzębskiego w „Myśli Polskiej”)

Jacek Łukasik

22 października 2024

5
Ocena: 5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak