Skip to main content

Polski model walki z Covid-19?

portret użytkownika Z sieci
koronawirus.jpg

Z ekranów telewizorów płyną uspokajające komunikaty na temat przygotowań naszej służby zdrowia na atak koronawirusa, czyli Covid-19. Wdrożono kontrole w portach lotniczych i skanuje się podróżnych przybywających z Włoch. Ale wirus jest już w Austrii, Szwajcarii i Chorwacji. Pierwsze przypadki są już w Niemczech. Zawleczono zarazę z Włoch. Nie słychać o skanowaniu podróżnych z tych kierunków. A chyba czas wprowadzić je także na lądowych granicach ze wszystkich kierunków. Bo nowym centrum infekcji stał się Iran. Czasem zapomina się, że do Polski trafiają imigranci (lub studenci) z Pakistanu, Indii oraz krajów Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Przedstawiciele władz mówią, że przygotowano już oddziały szpitalne, sprzęt i maski. Gorzej, że maski są nieosiągalne w aptekach. Mam nadzieję, że za jakiś czas nie okaże się, że z hurtowni „mafia apteczna” wywiozła je do Niemiec i innych, bogatszych krajów Zachodu. Pani Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chorób Zakaźnych w Warszawie podjęła decyzję, że za badanie na obecność wirusa trzeba zapłacić 500 zł. Może dotyczy to tylko tych, którzy zgłaszają się bez skierowania lekarskiego lub bez oczywistych wyraźnych objawów choroby – zwłaszcza bez podwyższonej temperatury ciała. Może. Ale ogłoszenie podpisane przez p. Dyrektor o tym milczy. Uspokajają nas, że groźniejsza jest dla nas „zwykła grypa”. Być to może. Na grypę też się umiera. Ale i tu trudno o spokój – skoro widzi się w sklepach (np. w Żabce w pobliżu mojego miejsca zamieszkania) sprzedawców z wyraźnymi objawami „jakiejś” choroby. Wiemy, że Polska pełna jest „bohaterów pracy”, którzy kaszląc i kichając przychodzą do biur, zakładów produkcyjnych i na uczelnie, do szkół, a nawet żłobków – i nawet nie założą maski (może dlatego, że nie mają gdzie ją dostać). I nie brakuje rodziców, którzy swoje pociechy przynoszą lub przyprowadzają do żłobków i przedszkoli. I nikt im tego nie zabrania, nie odsyła do domów. Nie odwołano też żadnej wycieczki do Włoch. Bo nikt nie zwraca kosztów. Czy nie byłoby taniej, gdyby państwo polskie zakazało tych wyjazdów i wypłaciło rekompensaty poniesionych kosztów? Bo znacznie drożej będzie kosztowało nas wszystkich, jeśli wycieczkowicze coś stamtąd przywloką. Z Włoch przychodzą informację, że mecze piłki nożnej będą się odbywały – ale przy pustych stadionach. Będą zapewne transmitowane w TV i internecie. U nas „na razie” takich restrykcji się nie ogłasza.

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

27 lutego 2020

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak