Podróż „pierwszego Polaka bez wizy amerykańskiej” spotkała się z ostrą krytyką internautów jako ewidentna „ustawka”. I rzeczywiście była to inscenizacja w wykonaniu TVP. Bohater reportażu jest związany z tą instytucją, zaskakująco szybko (bo w ciągu jednego, a nie standardowych trzech dni) uzyskał rejestrację, natychmiast „namierzyła” go ekipa TVP i kamery towarzyszyły mu zarówno na lotnisku w Warszawie jak i w USA. Tam „niespodziewanie” spotkał wybitnego sportowca o polskich korzeniach, który na stałe zamieszkuje w tamtym kraju. I okazało się, że to „nieoczekiwane” spotkanie miało miejsce na lotnisku w pełnym świetle dnia, choć samolot z Polski lądował tam późnym wieczorem. Nie rozumiem tego oburzenia. Dla jako-tako inteligentnego widza było oczywiste, że mamy do czynienia z inscenizacją, rodzajem „teatru telewizyjnego”…
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
15 listopada 2019
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz