Szefostwo ZNP strajków robić nie umie. Potrafi je ogłaszać, ale nie umie ich wygrywać, a przynajmniej – nie przegrywać. Proklamowało strajk wiosną, ale nie zadbało o poparcie społeczne. Rodzice uczniów zaniepokoili się o los swych dzieci i stanęli po stronie władz, które zapewniły płynność kształcenia – terminowość egzaminów i matur. A jeśli nawet nie po stronie władz – to przeciw strajkowi, który zagroził ich dzieciom. Dopuściły też do wygłupów, w których nauczyciele skutecznie pozbawiali siebie i swoich kolegów szacunku społeczeństwa: te przebieranki, głupie piosenki i hasła… Organizatorzy strajku nie zapewnili odpowiednich funduszów strajkowych i w efekcie tylko niewielki procent nauczycieli otrzymał jakąś rekompensatę utraconych dochodów. Jako-tako wyszli z tego problemu nauczyciele wielkich miast, gdzie władze ze strajkiem sympatyzowały i miały możliwości płacenia oraz manipulowania przepisami. Była szansa na wyrównanie wszystkim strajkującym, gdyby zawarte zostało porozumienie postrajkowe z władzami, ale władze ZNP się „nadęły” oraz ogłosiły przerwanie i odroczenie do jesieni ciągu dalszego strajku. I teraz doczekały się klęski. Strajku wznowić się nie dało. Można oczywiście robić różne groźne miny i wymyślać „formuły strajku włoskiego”, ale kto w to uwierzy? Dla jasności: uważam, że nauczyciele powinni zarabiać dużo więcej – tak, by o pracę w tym zawodzie ubiegali się najlepsi studenci w ostrym konkursie. Ale walczyć o to trzeba mądrze.
Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/
3 października 2019
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz