Skip to main content

Zachwyty Sorosa nad „nową Ukrainą”

george_soros.jpg

Dziennik "Rzeczpospolita" publikuje artykuł określanego jako "filantrop", Georga Sorosa oraz określanego jako "filozof", Bernarda-Henri Lévy'ego. Tekst poświęcony jest sytuacji na Ukrainie i nosi tytuł "Rok temu narodziła się nowa Ukraina".

Tytuł brzmi niczym drwina z Ukraińców i może dlatego warto zacytować niektóre jego fragmenty. O zmianach zapoczątkowanych przez demonstracje na Majdanie autorzy piszą: "Ta transformacja to bezprecedensowe doświadczenie w dziejach demokracji uczestniczącej; godna podziwu i szlachetna przygoda przeżywana przez ludzi, którzy zebrali się, aby otworzyć własny naród na nowoczesność, demokrację i Europę. A to dopiero początek!". Ostatnie zdanie brzmi niczym groźba. I kto wie czy nie prawdziwa. Skoro dziś mamy "nową Ukrainę" to nie sposób nie wspomnieć, co to w rzeczywistości oznacza. A oznacza fakt utraty przez Ukrainę części terytorium, tj. Krymu oraz krwawą wojnę na wschodnich jej terenach. Jeśli "filantrop" oraz jego kolega, z nazwiska już przypisany do określonej ideologii, niejaki Levy, mieli w powstaniu "nowej Ukrainy" jakiś swój udział, a to raczej wątpliwości nie podlega, to Ukraińcy mają za co autorom artykułu, a zwłaszcza jednemu z nich, podziękować.

Oprócz zachwytów na temat tego, jak to ukraińscy oficjele się poświęcają pracując bez mała za darmo ("Natalia Jaresko, nowa minister finansów Ukrainy, a dawniej bankier inwestycyjny, obecnie pracuje za kilkaset dolarów miesięcznie"), Soros i Levy dostrzegają jednak pewne mankamenty: "Słabym punktem obecnej sytuacji jest to, iż nowa Ukraina to dobrze strzeżony sekret, nie tylko przed resztą świata, ale i przed ukraińskim społeczeństwem. Radykalne reformy są w przygotowaniu, ale nie zostały jeszcze wprowadzone w życie". Ale i tu jest już światełko w tunelu. Podano właśnie, że w reformowaniu Ukrainy pomagać ma tow. Leszek Balcerowicz, ten sam, który kiedyś, w czasach transformacji PRL w III RP, wykonywał wszystkie polecenia niejakiego Jeffreya Sachsa, pochodzącego zresztą ze stajni Sorosa, a który to Sachs nie tak dawno przyznał się do swoich lewicowych poglądów, wyrażając jednocześnie zdziwienie, jak to możliwe, że dotąd utożsamiany był w Polsce z gospodarczym liberalizmem. Zatem skoro Balcerowicz weźmie się za reformy na Ukrainie to oznacza, że możni tego świata, którzy kręcą operacją pt.: "Nowa Ukraina" już o wszystko zadbali i teraz to już na pewno będzie super.

Soros i Levy apelują do świata o pomoc finansową dla Ukrainy. Czyżby "filantrop" dostał w ostatnim czasie po tyłku, tak, że sam już nie jest w stanie sponsorować walki o "społeczeństwo otwarte"? Jak twierdzą autorzy tekstu z "Rz", chodzi tu nie tylko o przyszłość Ukrainy, ale i Unii Europejskiej. No i oczywiście Rosji. Większe wsparcie finansowe UE dla Ukrainy - zdaniem Sorosa i Levy'ego - zmusi w końcu Putina do zmiany polityki. "Społeczeństwo rosyjskie może wtedy zmusić go do pójścia śladem nowej Ukrainy – a Europa będzie miała do czynienia z nową Rosją, która z poważnego strategicznego zagrożenia przekształci się w potencjalnego strategicznego partnera. Gra toczy się o taką właśnie stawkę" - kończą Soros i Levy. Soros cierpi jednak na "syndrom Putina", po tym jak został kiedyś przez niego wywalony z Rosji. Dlatego wciąż marzy mu się nowa Rosja - taka najwidoczniej, która będzie skazana na międzynarodowych grandziarzy, takich jak on.

Czyżby cytowanym artykułem Soros postawił Unii Europejskiej ultimatum, że jeśli unijni podatnicy nie zrobią zrzutki na Ukrainę, nie będzie żadnego Majdanu w centrum Moskwy?

Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl

2 lutego 2015

4.2
Ocena: 4.2 (5 głosów)
Twoja ocena: Brak