Ci co oczekują potwierdzenia swoich spiskowych teorii dziejów, mogą poczuć się tą książką nieco zawiedzeni. Jednak ci, którzy poszukują rzetelnej informacji, na podstawie której sami będą mogli wyciągnąć wnioski, będą usatysfakcjonowani.
Nowa książka ks. Andrzeja Zwolińskiego „Polskie ścieżki masonerii” może oczywiście pozostawiać pewien niedosyt, ale czy jej wadą może być to, że jest ona napisana w sposób obiektywny, bez specjalnych wartościowań, że coś jest dobre a coś jest złe? Autor stara się przybliżyć historię masonerii odwołując się do najdawniejszych jej początków. Mimo że tytuł sugerowałby, iż książka mówi tylko o Polsce, tak nie jest, jednak dzieje masonerii w Polsce stanowią jej zasadniczy trzon.
Jeśli o mnie chodzi, obraz który się z niej wyłania jest dość przygnębiający, okazuje się bowiem, że historię Polski od XVIII wieku nie sposób oderwać od historii masonerii. Wzorowane na zachodnich polskie loże, choć bardzo często niosły ze sobą elementy walki o niepodległość (przed i w czasie zaborów), to również nosiły charakter silnie antykatolicki. Wezwanie masonów do walki o niepodległość rozumieć więc należy także jako niepodległość umysłu, wyrwanego z okowów religii.
Zwoliński opisuje różne odłamy masonerii, jednak zwykle mają one jeden punkt wspólny „wyzwolenie człowieka”, jego „samodoskonalenie się”. Jednak wyzwolenie od czego? Właśnie od religii, od tego wszystkiego, co odrywa człowieka od skupiania się na sobie samym, na „samodoskonaleniu”. Wielki Budowniczy, jak najbardziej. Jezus Chrystus, niekoniecznie... Autor „Polskich ścieżek masonerii” przytacza fragmenty dokumentów czy wypowiedzi różnych masonów jakie padały na przestrzeni wieków, które określają tożsamość masonerii. Zwykle uważa się ona za spadkobierczynię rewolucji francuskiej i nie kryje, że widzi konieczność kontynuowania jej wszędzie gdzie to tylko możliwe. Wszystko wskazuje na to, że w organizowaniu rewolucji bolszewickiej loże masońskie odegrały olbrzymią rolę. Jest wiele dowodów na to, że znaczący w niej udział miał rząd niemiecki, będący – jak pisze ks. Zwoliński – pod wielkim wpływem masonerii. Autor przytacza wypowiedź Lorda Churchilla z 1919 roku, kiedy ten mówi: „Lenin został wysłany do Rosji przez Niemców w taki sposób, jak się wysyła fiolkę z bakteriami tyfusu lub cholery, aby wlać jej zawartość do źródła zaopatrującego wielkie miasta. I zrobiono to niesłychanie trafnie. Zaledwie przybył, zaczął czynić znaki palcem tu i tam, do ciemnych typów w Nowym Jorku, Glasgow i w Bernie i w innych krajach i złączył duchy strasznej sekty, sekty najogromniejszej w świecie, której był wysokim kapłanem i wodzem. Z tymi duchami wokół siebie wziął się do pracy z diabelskim mistrzostwem, aby rozbić na strzępy całą podstawową strukturę państwa rosyjskiego. Rosja została rzucona na ziemię. Rosja musiała temu ulec”. W książce możemy zapoznać się także z dokumentem amerykańskiego wywiadu z 1919 roku, z którego wynika, iż rewolucja sfinansowana została przez wielu bankierów. Na tej liście znajdują się m.in. Jakub Schiff, Kuhn, Feliks Warburg, Guggenheim. Łącznikiem między finansjerą a wodzami rewolucji był Lew Trocki, który zresztą dokonał kilkadziesiąt lat później swego żywota w rządzonym przez masonów Meksyku.
Ks. Zwoliński bardzo dokładnie opisuje losy masonerii w okresie II Rzeczypospolitej. Loże odgrywały w tym czasie olbrzymią rolę, o wpływy w masonerii zabiegali czołowi politycy RP, na czele z Piłsudskim, który delegował do niej swoich zaufanych ludzi (m.in. Walerego Sławka). Dostrzegał to również Kościół katolicki, którego głos w II RP w sprawie lóż był zdecydowany i jednoznaczny. W 1926 roku Prymas Polski August Hlond przestrzegał: „(...) przede wszystkim zerwać powinna Polska z masonerią, której ostatecznym celem jest systematyczne usuwanie Ducha Chrystusowego z życia narodu. Tym więcej zaś musi zerwać z nią Polska, że masoneria to konspiracja zagraniczna, której nie tylko na Polsce nic nie zależy, ale która potężnej Polski nie chce”. Ostro krytykował Prymas m.in. Związek Nauczycielstwa Polskiego, zarzucając mu tendencje „bezbożnicze, leicyzujące”.
Uwikłanie polskich elit II RP w relacje masońskie było przeogromne. Jeden z czołowych masonów, Józef Ratinger był bliskim współpracownikiem generała Władysława Sikorskiego, ale sam generał – choć nie ma dowodów na to czy był masonem – często bywał przy rue Cadet w Paryżu, gdzie mieści się siedziba Wielkiego Wschodu Francji. Ostatecznie masoneria została w II RP w 1938 roku zdelegalizowana, a za przynależność do niej groziło nawet 5 lat więzienia. Zaczęto dostrzegać zgubny wpływ masonów na Polskę, zarzucano im nawet, że są tajnie działającą mafią, zakonspirowaną i utrzymującą kontakty z zagranicznymi placówkami, że dążą do rozbrojenia Polski, czy stworzenia (!) Stanów Zjednoczonych Europy. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co zadecydowało o wprowadzeniu zakazu działania lóż, ale nie można wykluczyć, że mogła to być zwykła kłótnia w rodzinie, o władzę, wpływy i pieniądze.
W czasie wojny masoni mieli silne wpływy w rządzie emigracyjnym a masońskie idee przebijały się również do konspiracji w kraju. Np. w piśmie „Rzeczpospolita Ludowa” wydawanym przez Polską Ludową Akcję Niepodległościową (należał do niej m.in. phm Tadeusz Zawadzki ps. „Zośka”, który potem jednak odszedł do Szarych Szeregów) pisano o potrzebie stworzenia nowego porządku ekonomicznego, gdzie gospodarka miałaby być planowa, prowadzona „zgodnym, skoordynowanym wysiłkiem kolaborujących ze sobą wszystkich zainteresowanych czynników społecznych celem pełnego i możliwie najdoskonalszego zaspokojenia masowych potrzeb zbiorowości”.
Po wojnie ruch masoński odbudowywał się powoli. Komuniści nie tolerowali lóż, również Prymas Stefan Wyszyński zwracał uwagę na ich szkodliwość. Oceny Prymasa to były w zasadzie ostatnie, ostre wypowiedzi na temat masonerii w powojennej historii Kościoła. Ks. Andrzej Zwoliński przybliża okoliczności odradzania się ruchu masońskiego w PRL, wymienia wiele nazwisk masonów, organizacji paramasońskich, jak odnosiły się one do komunistycznego reżymu i którzy masoni aktywnie włączali się w życie społeczno-polityczne PRL.
Niewątpliwie ciekawy rozdziała książki „Polskie ścieżki masonerii” dotyczy okresu po 1989 roku. Sporo miejsca poświęca w nim autor różnym reaktywowanym lożom, pada wiele nazwisk. Dokładnie opisana jest np. żydowska loża B'nai B'right, która działa na ziemiach polskich już od początków XX wieku, a która reaktywowana była w roku 2007. Reaktywacja miała huczny charakter a uczestniczyli w niej nawet urzędnicy z kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Możemy dowiedzieć się również czym są Rotary Club czy YMCA. Po 1989 roku zaktywizowały się w Polsce również loże niemieckie. Jedna z nich postanowiła powrócić do Wrocławia. W kwietniu 1993 roku, podczas pierwszego spotkania, w którym uczestniczyło 40 masonów z Niemiec i Polski ustanowiono motto, które brzmiało: "Wrocław nie jest niemiecki, Wrocław nie jest polski, Wrocław jest europejski".
Choć loże ewoluują, łączą się, dzielą, werbują nowych adeptów „sztuki królewskiej” to jedna cecha pozostaje w zasadzie stała: niechęć do religii, a zwłaszcza do Kościoła katolickiego. Choć przedstawiciele masonerii zastrzegają się, że nie wymagają od adeptów, by wyrzekli się swojej wiary i że w lożach panuje pluralizm wyznań, to jednak gdy w 1990 roku odbywało się coroczne zgromadzenie wolnomularzy, wielki mistrz Wielkiego Wschodu Francji, Jean-Robert Ragache powiedział coś, co sugerowałoby, że prawda jest jednak inna. Ks. Zwoliński przytacza tę wypowiedź: „Nie chciałbym aby na Wschodzie marksizm zastąpiony został przez katolicyzm. Należy powołać w krajach, gdzie upadł komunizm, silną organizację masońską, która stanie na drodze klerykalizacji. Nie można dopuścić aby dogmatyzm triumfował. W ostatnim czasie powołane zostały do życia loże w Pradze, Brnie i Pilznie. Czyni się usilne starania, aby zrobić to samo w Polsce. Niestety plany <> lóż w Warszawie, Krakowie i Łodzi napotykają na wielkie trudności ze względu na istnienie dobrze zorganizowanego katolicyzmu”. Trudności te zostały jednak przełamane. Jak pisze ks. Zwoliński, w 1997 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie zarejestrował lożę Wielki Wschód Polski - „pierwszą polską obediencję liberalnej masonerii francuskiej”.
Podane przez autora „Polskich ścieżek masonerii” fakty prowadzą do przerażających wniosków, mianowicie, że te procesy, które dokonują się na naszych oczach, konstrukcja lewackiej Unii Europejskiej, bezpardonowe ataki na Kościół katolicki, podejmowane co rusz, przez różne środowiska próby rugowania np. symboli religijnych z życia publicznego, propaganda proaborcyjna, czy promocja seksualnych dewiacji są elementem realizacji w praktyce odwiecznych postulatów masonerii. Ksiądz Zwoliński unika w swojej książce sądów wartościujących, jednak cytuje dokumenty, które wyłuszczają katolikom jaki powinni mieć stosunek do wolnomularzy. I tu trzeba cofnąć się do Piusa XI, którego wypowiedź do pielgrzymów z Polski, wygłoszoną w Rzymie w 1929 roku, możemy w książce znaleźć: „Czuwajcie, gdyż grożą wam niebezpieczeństwa i zasadzki podstępne. Wróg wszelkiego dobra, którego Chrystus Pan nazwał bramami piekielnymi nie śpi, ale czuwa i działa wśród was. Mam tu na myśli przede wszystkim sektę masońską, która szerzy swe przewrotne zasady i zgubne wpływy również w Polsce, usiłując w szczególności zniszczyć świętą i cenną spuściznę duchową i religijną, która stanowi moc i chlubę waszą. Dlatego też powtarzam, czuwajcie, gdyż wróg nie śpi, więc i wam nie wolno zasypiać”. Słowa ważne i nie owijające w bawełnę. Ale czy jesteśmy jeszcze w stanie przejąć się nimi? Tym bardziej, że pochodzą z ust przedsoborowego papieża? A wiadomo - Kościół przed Soborem był „bee”. A narzucenie takiego sposobu myślenia to chyba jeden z największych sukcesów masońskiej propagandy poprzedniego i obecnego stulecia.
Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl
25 sierpnia 2014
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz