Na łamach portalu fronda.pl opublikowany został artykuł Emilii Drożdż "Nie bądź męczennikiem kapitalizmu!". Ponieważ pojęciem kapitalizmu ludzie posługują się dziś na różne sposoby, nie zawsze przypisując mu właściwe dla niego cechy, warto się na chwilę przy tym artykule zatrzymać. Zwłaszcza, że już na samym wstępie autorka stawia następujące pytanie: "Zastanów się… czy Pan Bóg chce, żebyś pracował w Biedronce?".
Autorka ubolewa nad faktem, iż wielu młodych ludzi, w tym także tych po studiach, trwoni swój czas na jakieś jałowe zajęcia. Ich praca, "(...) która poza tym, że zapewnia jakieś pieniądze, to degraduje". Ciekawe spojrzenie na samo zagadnienie pracy. Można by odnieść wrażenie, że p. Emilia Drożdż ma jakiś uraz do Biedronki, dlatego uczepiła się akurat jej. Jest przecież jeszcze mnóstwo innych super i hiper marketów, w których praca przebiega w podobny sposób. Ale skoro praca w Biedronce "degraduje", to może "degraduje" także praca górnika? Dlaczego zatem autorka artykułu z Frondy nie zaadresowała swojego tekstu np. do górników, albo kierowców autobusów czy tramwajarzy? Dlaczego pominęła sprzątaczki, urzędników, lekarzy czy prywatnych przedsiębiorców, którzy często wypruwają sobie żyły, byleby zarobić na utrzymanie swoje i rodziny? Czy oni też są męczennikami kapitalizmu? Ostatecznie można by pytanie, które p. Drożdż zadaje w swoim tekście, sformułować inaczej. Ot, choćby tak: "Zastanów się, czy Pan Bóg na pewno chce żebyś pisywała do Frondy?".
Pisać można oczywiście o wszystkim, również o "męczennikach kapitalizmu". Nie przypisuję oczywiście publicystce Frondy złej woli. Zapewne troszczy się ona o ludzi, o to by żyło im się lepiej, bezpieczniej, bardziej dostatnie. Nie rozumiem jednak o co autorce chodzi, gdy w swoim artykule pisze: "Kapitalizm daje niektórym dobrobyt, a większości odbiera człowieczeństwo. Jako chrześcijanie wierzymy, że Bóg nikogo nie powołał przypadkowo do istnienia i dla każdego z nas zaplanował wyjątkowe powołanie". Odnosząc się do pierwszego zdania zacytowanego fragmentu aż prosi się, by autorka wyjaśniła, co rozumie pod pojęciem kapitalizmu i na jakiej podstawie wysnuwa tezę, iż większości ludzi odbiera on człowieczeństwo. Pan Bóg ma dla każdego z nas jakieś zadanie. Zapewne nie jesteśmy przypadkowym pyłkiem na wietrze, ale ludźmi, ze swoimi marzeniami, ideałami, pomysłami. Pani Drożdż ma rację, że być może dla każdego z nas Pan Bóg zaplanował wyjątkowe powołanie.
Człowiek może się realizować na różnych płaszczyznach życia społecznego. Co do mnie, to nie widzę sprzeczności pomiędzy pracą w Biedronce a np. byciem wspaniałą matką czy dobrym ojcem. Być może powołanie w tym przypadku realizuje się właśnie w rodzinie, praca zaś służy temu, by zdobyć środki na jej utrzymanie. Ale również bardzo często spotykam w sklepach - także w Biedronce - kasjerki, po których widać, że bardzo lubią swoją pracę. Są zawsze uśmiechnięte, mają nie tylko dobre relacje z klientami, ale także między sobą. Nie wykluczone, że tu właśnie odnajdują swoje powołanie.
Praca służy głównie temu, by zdobyć środki do życia. Czy prywatny przedsiębiorca, który zajmuje się np. produkcją guzików musi być od razu miłośnikiem guzików? Nie - wystarczy, że dobrze wyczuje oczekiwania klientów, dla których te guziki produkuje. Możliwe, że wolałby on produkować np. ołowiane kalesony, jednak przekalkulował sobie, że na guzikach prawdopodobnie zarobi więcej. Czy to źle? On też ma misję do spełnienia w swoim życiu, może właśnie tu Pan Bóg widzi jego powołanie...
W tytule artykułu można oczywiście dostrzec pewien sens - "Nie bądź męczennikiem kapitalizmu". Jasne, po co? Zresztą kapitalizm tego od nas nie oczekuje. Kapitalizm to ustrój, w którym każdy może sobie wybrać czyim męczennikiem chce zostać. Jednak dzisiejsza Polska niewiele ma wspólnego z kapitalizmem. I to jest kwestia zasadnicza. Szkoda jednak, że autorka Frondy nie zwraca na to żadnej uwagi, brnąc dalej w swoje dywagacje pt.: "dlaczego?". I tak pisze: "Dlaczego więc człowiek, który jest rozumny i wolny, trwoni minimalnie osiem do dwunastu godzin w ciągu doby na staniu przy kasie, na pilnowaniu czyjegoś towaru, na wykonywaniu telefonów do ludzi którzy kompletnie nie są zainteresowani ofertą jakiejś firmy? Dlaczego rozdaje jakieś ulotki, dlaczego pędzi 160km/h po to, by komuś upchać jakiś towar? Dlaczego przy tym kłamie (jeśli chce sprzedać)?! Dlaczego młode, ładne dziewczyny stoją pół dnia w drzwiach restauracji po to by zachęcać klientów, dlaczego w sklepach odzieżowych narzucają swą pomoc klientowi, który ledwo przekroczył próg sklepu i wpierw wolałby się sam rozejrzeć po asortymencie? Robią tak nie dlatego, że chcą, tylko dlatego, że chcą mieć pracę, chcą mieć pieniądze. Bo żyjemy w czasach gospodarki wolnorynkowej, w której żadna dziedzina nie rozwija się tak dynamicznie jak sektor usług. Bo jakby – nie ma wyjścia. Jeśli chce się pracować i mieć pieniądze, to trzeba podjąć taką pracę, która jest dostępna".
I tu, niestety, autorka pokazuje, że nie wie do końca o czym pisze. W kapitalizmie nie ma ekonomicznego przymusu pracy, pracy też nie brakuje, ale ktoś, kto nie pracuje musi zdawać sobie sprawę z tego, że - jak czytamy w Nowym Testamencie - "nie je". Człowiek w kapitalizmie ma wybór - jeśli jakaś praca mu nie odpowiada idzie do innej. W ustroju w jakim żyjemy, a który autorka myli zapewne z kapitalizmem, wybór jest coraz mniejszy, praca staje się towarem deficytowym - w każdym razie praca legalna, w ramach oficjalnej gospodarki. I tu dochodzimy do rzeczy zasadniczej. Centrum Adama Smitha wyliczyło jakiś czas temu (co zresztą potwierdza coroczny Dzień Wolności Podatkowej), że przeciętny pracujący Polak oddaje państwu, w formie przeróżnych podatków, składek itp. danin, ponad 50 procent swoich dochodów. W takich warunkach trudno o jakąkolwiek akumulację kapitału, o wzrost gospodarczy, o poprawę poziomu życia ludzi. Taki ustrój to rzeczywiście raj przede wszystkim dla tych, którzy mają układy z politykami, wygrywają, dzięki układom, największe przetargi od rządu. To raj dla tych, co korumpują i dla tych, co uwielbiają być korumpowani. Ale nie jest to kapitalizm. Kiedyś znaleziono określenie dla opisania tego typu ustroju: republika bananowa.
I dzisiejsza Polska, niestety, taką republiką jest. Dobrze żeby autorka Frondy, Emilia Drożdż zdawała sobie z tego sprawę, zanim napisze kolejny artykuł o "męczennikach kapitalizmu".
A czy o kapitalizm warto walczyć? Oczywiście, że tak! Warto pracować na rzecz szerzenia idei kapitalizmu, wolnego rynku, wolności, bo to jest klucz do dobrobytu Polaków i zbudowania silnej, nie tylko gospodarczo, ale również militarnie Polski. Warto pracować dla Polski! Tej Polski, o której marzymy, i w którą wierzymy.
Słuchając niedawno starych utworów nieżyjącego już Marka Grechuty, wsłuchałem się w tekst piosenki "Żyj tą nadzieją" i dostrzegłem w nim taką oto mądrość:
Żyj, aby tym co żyli spłacić pewien dług,
tym co przed laty brali w sztywne ręce pług,
dla swoich dzieci, wnuków szykowali świat
przez tyle długich i niewdzięcznych lat
Nawet jeśli kiedyś będziemy mieli w naszym kraju kapitalizm to warto zdawać sobie sprawę z tego - i p. Emilia Drożdż też niech sobie zda - że z marketów nie znikną kasjerki, że z restauracji nie znikną kelnerki, że wciąż w kopalniach pracować będą górnicy, a w sklepach witać nas będą uśmiechnięte ekspedientki. Każdy z tych ludzi będzie miał jakieś zadanie do wykonania. Ot, być może chociażby to, o którym wspomina cytowany wyżej poeta.
Paweł Sztąberek: www.pafare.org
10 października 2013
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz