Na razie to tylko luźny projekt, jednak w momencie, gdy w jego realizację zaczynają angażować się posłowie partii rządzącej, PO, można zacząć czuć się zaniepokojonym. Dotąd bowiem jedynie pewna radna z Wrocławia domagała się wprowadzenia go w życie.
O co chodzi? Na wp.pl czytamy: „Niedawno w sejmie grupa posłów PO złożyła interpelację „w sprawie opracowania i wprowadzenia w życie przepisów zawierających uregulowania dotyczące zasad odpowiedzialności rowerzystów za wyrządzone szkody”. Wcześniej, radna z Wrocławia Katarzyna Obara stwierdziła, że rowerzyści powinni być objęci obowiązkowym ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej OC. Tym, co skłoniło polityków lokalnych oraz niektórych parlamentarzystów do snucia planów nałożenia kolejnego haraczu, tym razem na rowerzystów, jest raport Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) dotyczący statystyk wypadkowych. Z raportu tego wynika, że rośnie liczba wypadków drogowych z udziałem rowerzystów. Jednak, co ciekawe, raport nie stawia pod pręgierz rowerzystów, a jedynie zaznacza, że wzrost wypadków spowodowany jest nie małą świadomością właścicieli rowerów, a wzrostem liczby rowerzystów. Jednym słowem winna jest … pogoda. Mało opadów i słoneczne dni spowodowały, że na drogi wyjechało więcej rowerzystów.
Co należy podkreślić, autorzy raportu stwierdzają, że rowerzyści ogólnie radzą sobie z bezpiecznym zachowaniem na drogach publicznych coraz lepiej – a wręcz lepiej niż kierowcy, od których wymagane jest prawo jazdy.
To, jak widać nie przekonuje części parlamentarzystów. Widać jednocześnie, jak jednostronny jest ich sposób myślenia. Żaden nie pomyśli, że może warto by stopniowo zdejmować z ludzi dotychczas obowiązujące państwowe przymusy, zamiast wprowadzać kolejny, tym razem dla rowerzystów.
Nie wszyscy, jak się okazuje są entuzjastami wprowadzenia OC dla rowerzystów. O dziwo, tym razem niechętne temu jest chociażby … Ministerstwo Finansów. Uważa ono, że „rowerzyści odpowiadają za wyrządzoną szkodę na zasadach ogólnych prawa cywilnego – całym swoim majątkiem. Ale jednocześnie ewentualne szkody spowodowane przez cyklistów są bagatelne, ich wartość kształtuje się poniżej kosztów dochodzenia odszkodowania”.
Okazuje się poza tym, że nawet w krajach unijnych rowerzyści nie są objęci przymusowym ubezpieczeniem, na co powołują się posłowie PO, autorzy projektu. Nieprawdą jest również, że we wszystkich krajach UE rowerzysta ma obowiązek jeżdżenia w kasku. Z państw wymienionych przez Marcina Hyłę, prezesa ogólnopolskiej sieci organizacji rowerowych „Miasta dla rowerów”, tylko Australia i Nowa Zelandia nakazują poruszanie się na rowerze w kasku.
Czas pokaże, czy pomysł radnej z Wrocławia oraz grupy posłów z PO doczeka się kiedykolwiek realizacji. Historia III RP nie raz już pokazała, że znacznie gorsze pomysły stawały się częścią obowiązującego prawa. Wielu z nas nie zdziwi zatem, jeśli za jakiś czas każdy rowerzysta będzie musiał mieć na głowie kask oraz książeczkę OC, gdy będzie wybierał się na rowerze na krótką przejażdżkę na zakupy. No i jak potraktowani zostaną rowerzyści, którzy jednocześnie są kierowcami samochodów? Czy oni zmuszeni będą płacić OC podwójnie?
Za pafere.org
4 września 2013
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz