Trudno przewidzieć jak długo potrwa jeszcze agonia lewiatana o nazwie Związek Socjalistycznych Republik Europejskich. Niepokoje narastające w poszczególnych prowincjach UE nie muszą oznaczać, że system załamie się z dnia na dzień. Jego strażnicy i budowniczowie mają w swoich rękach poważny oręż: maszynki do drukowania świeżych banknotów.
Niespełna 2 tygodnie temu przeszły przez Portugalię potężne demonstracje uliczne, a już wierchuszki Unii oraz MFW podjęły decyzję o wydłużeniu dla tego kraju okresu wprowadzania „reform oszczędnościowych” o rok. Całkiem możliwe, że wyciszy to protesty przynajmniej na jakiś czas, bo to oznacza, że koszty reform jakie będą musieli ponieść obywatele Portugalii by zadowolić międzynarodową bandę złodziei zwaną instytucjami unijnymi i finansowymi, będą nieco łagodniejsze, bo rozłożone w dłuższej perspektywie czasowej.
W ostatnich dniach duże demonstracje uliczne znów przeszły przez Hiszpanię. Nie oznacza to jednak, że spowoduje to jakieś gwałtowne załamanie na Półwyspie Iberyjskim. Raczej da to unijnym biurokratom pretekst do uczynienia tego, co zrobiono z Portugalią. Demonstrowano również w Słowenii, Bułgarii, Grecji. We Włoszech utrzymuje się niestabilna sytuacja polityczna po przeprowadzonych tam niedawno przedterminowych wyborach. Małe są szanse na wyłonienie rządu, tym bardziej, że parlament jak dotąd nie jest w stanie wyłonić nawet swojego przewodniczącego. Każde kolejne głosowania nie pozwalają zebrać stosownej większości. Niewykluczone więc, że Włochy czekają wkrótce kolejne wybory. Ale te poprowadzone zostaną w taki sposób, by wygrała opcja słuszna czyli prounijna.
I tu nasuwa się – może dość ryzykowna, może aż nadto spiskowa – teoria odnośnie tego, co w miniony weekend stało się na Cyprze. W skrócie przypomnę tylko, że tamtejszy rząd, pod presją Unii Europejskiej i MFW postanowił ograbić depozyty złożone w cypryjskich bankach na kwotę od 7 do 10 procent. Grabież w biały dzień… Można by się zastanowić, dlaczego akurat Cypr spotkała taka kara? W zasadzie to nieduży kraj, którego wkład do unijnego budżetu wynosi 0,2 procenta. Czy naprawdę trzeba było posuwać się do tak drastycznych, z oczywistych względów bardzo niepopularnych kroków, które każdego polityka powinny na zawsze odsunąć w niebyt? Jedna z odpowiedzi jak mi się nasuwa brzmi: Cypr wybrano jako poligon, na którym, z jednej strony, sprawdza się granice ludzkiej wytrzymałości, z drugiej, puszcza się sygnał do innych niepokornych – „Uważajcie, bo z wami możemy zrobić to samo”. Kto wie, czy w tym momencie nie jest to sygnał wysłany do Włochów. Albo powołacie w miarę stabilny prounijny rząd, najlepiej z premierem Montim jako „premierem technicznym”, albo zrobimy nowe wybory, w których musicie już zagłosować „tak jak trzeba!”. A jak trzeba? – chyba wiadomo… Bo jeśli nie, to któregoś pięknego poranka obudzicie się i w radio usłyszycie komunikat, że wasze pieniądze, które trzymaliście w bankach, nie są już wasze. Włochy są dla brukselskich biurokratów o wiele bardziej cenne niż Cypr, dlatego może warto zaryzykować chwilową destabilizację na maleńkiej wyspie, byleby tylko osiągnąć pożądane cele na innej, znacznie ważniejszej, linii frontu.
Ale to tylko gdybanie… Może tak jest, a może wcale nie. Podobne spekulacje można snuć w związku z ogłoszeniem zakończenia, z końcem 2014 roku, kariery politycznej przez unijnych kacyków Hermana Van Rompuy’a i Catheriny Ashton. Kacykowie ich rangi zwykle ewakuują się na jakieś ciepłe posadki w innych sektorach polityki. A tu – całkowity rozwód z polityką! Czyżby wiedzieli coś, czego nie wiemy jeszcze my i wolą bezpiecznie wynieść się np. na jakiś odległy kontynent?
Póki co, najwspanialszym, najradośniejszym, najszczęśliwszym i najstabilniejszym krajem Unii wydaje się chyba III RP. Właśnie kilka dni temu podano informację, że poparcie dla Platformy Obywatelskiej znacząco poszło w górę! Chyba znów wyrastamy na „najweselszy barak eurosocjalistycznego obozu”.
Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl
18 marca 2013
- Blog
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz